To niewygodne CBA

1 tydzień temu

Nie ukrywam, iż komisja śledcza ds. Pegasusa jest chyba moją ulubioną. Poziom błazenady, jaką ci ludzie uskuteczniają, naprawdę sięga zenitu, a oni przecież jeszcze nie skończyli. Tak naprawdę nie zdołali zrobić nic, poza kompromitowaniem się na każdym posiedzeniu. Przyszedł Kaczyński i pozamiatał nimi podłogę, potem przyszedł Ziobro… i okazało się, iż nie było kim zamiatać, bo uciekli. Ja naprawdę nie wiem, kto tam jest moim ulubieńcem, bo oni wszyscy są siebie warci. Do tej pory myślałam, iż pan Zembaczyński, którego zaczęto nazywać Naleśnikiem, a ja uważam, iż Pan Członek brzmi uroczo. Ale okazuje się, iż tam przecież pozostało Sroka, Trela i… niewidoczna do tej pory Kluzik-Rostkowska, która skradła ostatnie show. W każdym razie ta ekipa bardzo śmiesznych i bardzo zawistnych ludzi doprowadziła do zwolnienia pani Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak. A raczej pani Agnieszka sama do tego doprowadziła, bo komisja… znowu się skompromitowała. Ale po kolei.

Równa, bezkompromisowa, nie nadaje się

Niewiele o byłej już szefowej CBA mogę powiedzieć. Nie znam kobiety. Mogę posiłkować się artykułami Onetu, który najpierw twierdził, iż to równa, bezkompromisowa babka, a potem, iż nigdy nie powinna była objąć tej funkcji. Rozumiem z tego, iż bezkompromisowi, równi ludzie nie nadają się na takie stanowisko? Muszę jednak przyznać der Onetowi rację w jednym – pani Agnieszka faktycznie pokazała, iż potrafi być równą, bezkompromisową babką po tym, jak rozprawiła się z komisją śledczą, na której czele stoi komiczna Magdalena Sroka, która sprawia wrażenie, iż nie bardzo wie, gdzie jest i czego adekwatnie wszyscy od niej chcą. W każdym razie, po tym jak szefowa CBA potraktowała komisję, było wiadomo, iż będzie musiała pożegnać się z posadą, ale widocznie była tak równa i tak bezkompromisowa, iż nie mogła się powstrzymać. A miała okazję do popisu, bo dla przykładu Tomasz Trela podczas przesłuchania zaczął ujawniać treść tajnych dokumentów, wiedząc, iż komisja jest nagrywana i będą mogli to obejrzeć absolutnie wszyscy. Zabawne, bo przecież nie tak dawno były jęki i płacze, iż Mariusz Błaszczak zdradza bardzo ważne państwowe tajemnice, mimo iż były już dawno nieaktualne, a posłom KO prawdopodobnie nie spodobało się to, iż oni tę mniej fajną, wschodnią część Polski bez większego sprzeciwu oddaliby Rosjanom, a bronić zaczęliby dopiero terenów zamieszkałych przez uśmiechniętych i tolerancyjnych. A raczej to, iż wszyscy się o tym dowiedzieli. W każdym razie zeznająca była łaskawa wytłumaczyć posłowi Treli, iż pewnych spraw nie należy na tym etapie śledztwa ujawniać. Powiedziałabym nawet, iż zareagowała dość stanowczo, ale to nie poseł Trela był główną ofiarą Kwiatkowskiej-Gurdak tamtego dnia.

Kluzik-Rostkowska zaczyna show

Krew zaczęła się lać, kiedy była szefowa CBA dobrała się do Joanny Kluzik-Rostkowskiej, o której Robert Mazurek pobłażliwie mówił, iż nie należy do najbystrzejszych kredek w piórniku. Do tej pory uchodziło jej to płazem, bo się nie odzywała. Podejrzewam, iż ktoś życzliwy podpowiedział jej, iż nie należy tylko przychodzić na posiedzenia, siedzieć na tyłku, nic nie robić i pobierać pensję, a pani Joanna, na własne nieszczęście, przyznała mu rację. I się odezwała. Najpierw postanowiła przyczepić się do Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak, iż na pełnomocnika wzięła sobie dra Roberta Sosika, bo przecież on był rzecznikiem CBA za rządów PiS-u, a to – jak wiadomo – jest zbrodnią najcięższą i niewybaczalną, więc tacy ludzie mogą się uśmiechać tylko w najcięższych więzieniach. Na to pytanie postanowił odpowiedzieć sam zainteresowany, który przypomniał oburzonej posłance KO, iż OK, on, owszem, był rzecznikiem za czasów PiS-u, ale za to Kluzik-Rostkowska była szefową sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. I Kaczyński osiągnął, z tego co pamiętam, całkiem przyzwoity wynik, który jednak nie dał mu zwycięstwa. Po ogłoszeniu wyników wręczył jej choćby kwiaty, iż dobrze poprowadziła jego kampanię, a potem ich drogi się rozeszły. Podobno o to, iż pani Joanna oceniła, iż nie powinno się dłużej grać Smoleńskiem, a pan Jarosław – już po przegranych wyborach – stwierdził, iż należało tak robić. Tak przynajmniej donosił TVN, więc nie wiadomo ile w tym jest prawdy, ale wiadomo, iż raczej niewiele. W każdym razie kością niezgody pomiędzy nimi rzekomo miał być właśnie temat Smoleńska.

Kto się zhańbił PiS-em?

Pana Sosika przywołać do porządku próbowała Magdalena Sroka, grożąc mu wręcz wykluczeniem z obrad. Pani Sroka… też była w PiS. Ogólnie cyrk na kółkach się tam zrobił. Bardzo podobało mi się to posiedzenie, bo dobitnie pokazało, iż ludzie, których wybieramy do Sejmu nie są żadnymi ideowcami, nie są ludźmi twardymi i wiernymi swoim zasadom, a zwykłymi chorągiewkami, które tam polecą, gdzie im zawieje. Przecież takich spadochroniarzy w polskiej polityce jest mnóstwo. Nie sądzę, żeby komuś udało się przebić Artura Dziambora, który z Konfederacji wylądował w Polsce 2050, czy Moniki Pawłowskiej – posłanki lewicy ostatecznie znajdującej schronienie w partii Prawa i Sprawiedliwości, ale umówmy się – spora część posłów lubi zmieniać partie i choćby niespecjalnie ich obchodzi, czy są chociaż zbliżone ideologicznie. Z reguły na takie, które mają większe poparcie, większe szanse w wyborach, a co za tym idzie większe granty dla takiego spadochroniarza. Ale do brzegu – pani poseł Kluzik-Rostkowska postanowiła jeszcze raz zabłyszczeć, ale niestety, pogubiła się, zadając pytanie. Mam wrażenie, iż biedna kobieta zapomniała, jaki był jego początek, kiedy je kończyła. Zagmatwała się, bidulka, strasznie, ale ogólnie sensem pytania było, jak podejrzewam – skąd szefowa CBA wiedziała, iż wyczerpane zostały inne metody, zanim sięgnięto po Pegasusa, który jest zły i niedobry. W każdym razie Kluzik-Rostkowska stwierdziła, iż ona tego nie rozumie, co pani Agnieszka skomentowała, iż też odnosi takie wrażenie.

Niewystarczająco antypisowska?

Nie mogło się to skończyć dla niej dobrze, więc niedługo później podała się do dymisji, którą Donald Tusk w swej wspaniałomyślności przyjął, zamiast kazać wychłostać babę na Placu Defilad w Warszawie. Oficjalny komunikat w sprawie tej decyzji jest taki, iż „niedostatecznie współpracowała z komisją śledczą ds. Pegasusa”. Nieoficjalny, iż jest to konsekwencja jej odpowiedzi podczas komisji, które poddawały pod dużą wątpliwość możliwości intelektualne jej członków. A w mediach przebąkują też coś o tym, iż niewystarczająco czyściła CBA z tych wstrętnych pisiorów, a to chyba najważniejszy z obowiązków każdego szanującego się przedstawiciela rządzącej koalicji. Ale zostawmy już tą Kwiatkowską-Gurdak, bo na to, kto tam jest szefem i jak pracuje nie mamy i tak żadnego wpływu. Przypomniało mi się, iż przecież KO od dawna przebąkiwała już o tym, żeby to CBA rozwiązać. I wiecie – ja prosta baba jestem i wiele rzeczy pojmuję na „zdrowy, chłopski rozum”. Dlatego stawiam sobie pytanie, dlaczego koalicja rządząca chce likwidować instytucję, która patrzy między innymi im na ręce? Dlaczego, skoro podobno źle działała albo nie działała wcale, nie wymienić po prostu zarządu? Dlaczego to CBA jest aż takim złem nieczystym, iż trzeba od razu likwidować?

Komu przeszkadza CBA?

Być może dlatego, iż obecny rząd tylko to potrafi. TVP jest w stanie likwidacji – niby jeszcze nadaje, ale taki szlam, iż mało kto ma ochotę go oglądać. Orlen w stanie likwidacji nie jest, ale osiąga takie straty, iż niedługo pewnie będzie i nie ma rady, nie ich wina, robili, co mogli. CPK się robi, ale tak się robi, żeby się, broń Boże, nie zrobić. Z CBA pewnie podobnie – może wynajdą sobie jakiegoś mistrza, który zrozumie, iż jego rolą nie jest walka z korupcją, a siedzenie z zamkniętą japą, a gdyby, nie daj Boże, wezwali go na jakąś komisję, to ma odpowiadać tak, żeby nie zrobić z jej członków durniów. Co, patrząc na skład obecnego rządu, może być trudne, więc należałoby chyba docenić kompetencje, których pani Agnieszce zabrakło. Ale może być też inny powód tej niechęci do CBA. Bo choćby jeżeli tam obsadzą swojego człowieka, a jego jeszcze ambicja uniesie, albo może okazać się nie aż tak przeżarty kłamstwami i manipulacjami? jeżeli będzie miał w sobie jeszcze te resztki uczciwości i nagle stwierdzi, iż halo, panowie, ale tak to my się nie bawimy? Lepiej nie ryzykować i zlikwidować, prawda? I bardzo, ale to bardzo być może, iż nasz rząd ma ku temu konkretny powód. A jaki? A to się może dowiemy, ale raczej nie. Nie wiadomo, bo w sumie media też w ich kieszeni. A zanim władza się zmieni, to zdążą posprzątać.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Idź do oryginalnego materiału