To nie są wpadki, to jest polityczna kondycja prezesa PiS i będzie tylko gorzej

3 miesięcy temu

W życiu trzeba się kierować zasadami, bo inaczej to nie życie, tylko wegetacja. Moją ulubioną zasadą jest mówienie i pisanie tego, co myślę, a niestety o kondycji prezesa PiS nic dobrego nie myślę i nie napiszę. Wiem, wiem, tak ze 123 razy ogłaszano koniec Jarosława Kaczyńskiego i odsyłano go na emeryturę, a on jako genialny strateg powygrywał wszystkie możliwe wybory. Prawda, ale niecała i w dodatku przeniesiona w czasie.

Jarosław Kaczyński zawsze słynął z wypowiedzi, czy choćby pojedynczych słów, którymi podniecała się cała Polska, zatem kolejne „tortury na gestapo”, czy wezwanie Prezydenta RP do bliżej nieokreślonych działań, nie powinno robić większego wrażenia. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy tym, co było, a tym co zostało z polityki Kaczyńskiego. Wcześniej był plan i to długoterminowy, było też zdrowie, przenikliwość umysłu i tylko od czasu do czasu pojawiały się jakieś wpadki. Teraz nie ma nic, łącznie z wpadkami, bo te stały się codziennością. Po wszystkich wyczynach, jakie zaledwie w miesiąc wyprodukował Tusk z towarzyszami, PiS powinien wystrzelić w sondażach, tymczasem spada w partyjnych notowaniach i nie potrafi przekonać Polaków do pojedynczych działań.

Nie jest to związane wyłącznie z zachowaniem Kaczyńskiego, trzeba też mieć na uwadze, iż TV Kurskiego poza fanatykami PiS nikt bronił nie będzie, co najwyżej może się sprzeciwiać bandytyzmowi ekipy Tuska. Wbrew pozorom podobnie jest z Kamińskim i Wąsikiem, ci politycy po prostu mają fatalny wizerunek, nie tylko po lewej stronie, prawa też im nie potrafi wybaczyć zachowań z czasów „pandemii” i „wojny na Ukrainie”. Tyle tylko, iż sprawny polityk, na przykład Kaczyński sprzed 10 lat, potrafiłby w tych warunkach wzmocnić partię prostą metodą jednoczenia szeregów przeciw wspólnemu wrogowi. Tymczasem „dzisiejszy” Jarosław Kaczyński postanowił poszukać, czy odgrzać konflikt z wewnętrznym wrogiem Andrzejem Dudą i walić na oślep jedynie słuszną racją we wszystkich kierunkach.

Tak źle nie było z polityką PiS od czasu załamania po tragedii smoleńskiej, ale tym razem nie ma żadnej energii i przede wszystkim osobistego potencjału prezesa, żeby porażkę przekuć na sukces. Na każdym kroku PiS realizuje fatalne decyzje swojego lidera, tak było z całkowicie absurdalnym głosowaniem przeciw wicemarszałkom z innych klubów, przy jednoczesnym komunikacie, iż Tusk głosował przeciw wicemarszałkowi opozycji. Odrobinie lepiej poszło z próbą odwołania Boska, gdzie cudem i w ostatniej chwili PiS uniknął kompromitacji. Za to wczoraj doszła groteskowa akcja z obroną prokuratury, a dziś nastąpiła katastrofa w czasie wywiadu sejmowego. I nie będzie lepiej, będzie coraz gorzej, bo nie istnieje eliksir młodości i po porostu czas Jarosława Kaczyńskiego jako lidera PiS bezpowrotnie minął.

W tym miejscu wpadałoby postawić sakramentalne pytanie. Kto w takim razie za niego? Krytykować to każdy potrafi, ale gdzie szukać następcy? Bardzo dobre pytanie, tylko na później, najpierw trzeba doprowadzić do równie trudnej, jeżeli nie trudniejszej przemiany. Dopóki w elektoracie PiS i samym PiS nie ma przekonania albo istnieje paniczny strach przed wymianą lidera, to nie ma co wskazywać następców. Zadaniem numer jeden jest wysłanie coraz głośniejszego i jak najszerszego komunikatu, iż to już czas i nie ma odwrotu.

Taka wola po stronie PiS się ujawnia, ale pokątnie i dzięki szeptów, co bardziej szkodzi niż pomaga. Wyborcy PiS działają nieco odważniej i głośniej, jednak ciągle jest ich za mało. Jeśli w narodzie nie dojrzeje potrzeba wymiany lidera, będziemy niestety obserwować takie i jeszcze bardziej smutne sceny upadku. Jarosław Kaczyński, przy swoich wadach, ma też liczne zasługi i osiągnięcia, dlatego zasługuje na szacunek, należy mu go okazać w jedyny adekwatny sposób. Panie prezesie, czas przyjąć stanowisko honorowego prezesa PiS i przejść na zasłużoną emeryturę.

Idź do oryginalnego materiału