To nie rozbiórka boiska. To rozbiórka zdrowego rozsądku

podhaleregion.pl 1 godzina temu

Minął tydzień od momentu, gdy sprawa boiska API rozpaliła całą Polskę. Tydzień pełen emocji, listów otwartych, interwencji, wywiadów, komentarzy ludzi sportu, a choćby europosłów. Tydzień, w którym wydawało się, iż może — choćby przez chwilę — głos społeczności, trenerów, rodziców i tysięcy dzieci zostanie usłyszany. Dziś jednak coraz mocniej przebija się smutna, brutalna refleksja: API najprawdopodobniej przegra nie dlatego, iż musi, ale dlatego, iż ktoś tak zdecydował i brnie w to uparcie, bez cienia refleksji.

Przegra nie z hałasem, nie z procedurą, nie z przepisem. Przegra z betonem urzędniczym, sąsiedzką zawiścią i zadziwiającym brakiem wyobraźni.

Zakopane i powiat zasłaniają się paragrafami tak, jakby były tarczą, która chroni przed odpowiedzialnością. Sprawa dla nich jest zerojedynkowa — decyzja zapadła, wykonanie trwa, dyskusji nie ma, „tak wyszło, koniec tematu”. Nikt nie chce już słyszeć o tym, ilu ludzi na tej decyzji straci, ilu młodych sportowców zostanie bez swojego miejsca, ilu trenerów bez pracy, ilu przedsiębiorców bez sezonu. Zniknie turniej, znikną setki noclegów, znikną zamówienia w restauracjach, transport, usługi. Zniknie cały impuls ekonomiczny, który wypełniał Podhale poza sezonem. I nikt z tych, którzy tak chętnie mówią o „przepisach”, nie zadał sobie choćby trudu, by policzyć, jak ogromną stratę poniesie miasto. O wizerunku Zakopanego nie wspominając — bo ten właśnie leci w dół szybciej niż zimowy kolej gondolowy na Kasprowy.

Co gorsza, cała ta operacja wygląda tak, jakby wykonywano ją tylko po to, by kilka osób mogło poczuć się zwycięzcami. Mała grupa, która od lat walczyła z boiskem, dzisiaj triumfuje. W ich narracji liczy się tylko to, iż „wygrali ze zgiełkiem”. Nie ma miejsca na refleksję nad tym, ile dzieciom odebrano marzeń, ile rodzinom wspomnień, ile klubom szans, ile trenerom możliwości pracy. Nie ma miejsca na myśl, iż decyzja uderza w tysiące, by zadowolić kilka osób.

A przecież właściciel API nie udaje świętego. W wywiadach mówi wprost, iż w pewnym momencie obiekt rósł zbyt szybko, iż pewne elementy rozbudowy poszły dalej, niż powinny. Nie ukrywa tego. Nie broni się przed tym. I, co najważniejsze — deklaruje gotowość naprawienia sytuacji, pójścia na ustępstwa, dostosowania obiektu do wymogów, wygłuszenia, zadaszenia, uporządkowania każdej kwestii formalnej. Jest gotów zrobić wszystko, by boisko mogło działać legalnie, cicho i zgodnie z oczekiwaniami sąsiadów. To rzadkie w Polsce: właściciel mówi „tak, były błędy, poprawię je, chcę kompromisu”. A mimo to nikt nie chce tego wysłuchać. Ani przemyśleć. Ani choćby udawać, iż próbuje.

Wydaje się, jakby dla decydentów liczyła się tylko jedna logika: „jest okazja — zamknąć problem”. A iż ten „problem” to tysiące dzieci, setki klubów, pół Europy, które przewinęło się przez turnieje, oraz lata pracy społecznej? To nie mieści się w excelu urzędnika. Bo tam, gdzie społeczność widzi wartość, urzędnik widzi tylko rubrykę. Gdzie dzieci widzą swoje boisko, urzędnik widzi numer działki. Gdzie trenerzy widzą wychowanków, urzędnik widzi paragraf. Zero emocji, zero perspektywy, zero zrozumienia. System, który powinien ludziom służyć, zaczyna ich niszczyć — z zimną obojętnością, w imię krótkiej, wygodnej interpretacji przepisów.

To boli najbardziej: iż nikt z tych, którzy dziś decydują o losie API, nie zadał sobie trudu, by pochylić się nad rozwiązaniem. Nad dialogiem. Nad kompromisem. Nad faktem, iż boisko to więcej niż murawa — to ludzie, historie, pasja, wspólny wysiłek i marzenia najmłodszych. Wszystko to zostaje dziś potraktowane jak śmieć techniczny, który trzeba „uprzątnąć”.

I kiedy patrzymy na to, jak wygląda ten proces, trudno oprzeć się wrażeniu, iż to nie prawo było tu problemem. Problemem była i jest mentalność: szybka, płaska, pozbawiona refleksji. Mentalność, która sprawia, iż Zakopane — zamiast być europejską stolicą młodzieżowej piłki — właśnie zamienia się w mem. I to nie ten śmieszny, ale ten, za który robi się zwyczajnie wstyd.

Idź do oryginalnego materiału