To nie Louis de Funès, to Mariusz Gosek. Gdzie on tam wlazł?! „Ten pan ściga strażaków”

2 tygodni temu
– Kojarzy go pan? – pytał marszałka Mariusz Gosek i wskazywał na ministra Tomasza Siemoniaka. Problem w tym, iż poseł PiS wszedł na… stół prezydialny. Po co on tam wszedł? Wydawało się, iż rozmowy, komentarze i polityczne dyskusje o wydarzeniach z 29. posiedzenia Sejmu będą dotyczyć wyników głosowań, które miały zdecydować m.in. o dalszym losie Marcina Romanowskiego i Zbigniewa Ziobry. Tymczasem medialną przestrzeń zdominowały inne wydarzenia. Pierwsze jest związane z posłem PiS Edwardem Siarką, który krzyczał o „kuli we łbie”, drugie to niedyspozycja Ryszarda Wilka z Konfederacji. Tak było w czwartek. W piątek do tego grona dołączył Mariusz Gosek. Wydawało się, iż drugi dzień 29. posiedzenia Sejmu będzie zdecydowanie mniej emocjonujący. W porządku obrad były m.in. sprawozdania komisji nadzwyczajnych i regulaminowych, czytanie projektu ustaw czy tradycyjne pytania w sprawach bieżących. Chciałoby się powiedzieć: dzień jak co dzień w izbie niższej polskiego parlamentu. Ale nie dla Mariusza Goska, w końcu bycie kumplem Janusza Kowalskiego zobowiązuje. W pewnym momencie podczas głosowań poseł PiS wszedł na stół prezydialny i znalazł się tuż obok marszałka Szymona Hołowni. Wyglądało to jak jakaś scena z kabaretu albo kadry z jednej z komedii z Louisem de Funesem. – Ten pan ściga strażaków. ABW nasyła na strażaków KGHM.
Idź do oryginalnego materiału