To mówią sympatycy Sławomira Mentzena. Byliśmy na spotkaniu w Kielcach. "Strach będzie wyjść"

3 dni temu
Podatki obniżyć, migrantów nie wpuszczać, 800 plus zlikwidować - mówią sympatycy Sławomira Mentzena. Byliśmy na spotkaniu z kandydatem Konfederacji w Kielcach.
Zwolennikom Sławomira Mentzena dwie sprawy zaprzątają głowę najbardziej - podatki i migranci. Te pierwsze urzędnicy marnotrawią albo przejadają, a przez migrantów niedługo "strach będzie wyjść z domu wieczorem". Tak mówi Bartek, z którym rozmawiamy przed kieleckim urzędem miasta. Na rozstawioną obok scenę niedługo wejdzie kandydat Konfederacji na prezydenta. - Niech pan popatrzy na Francję, Anglię, Belgię. To jest jakaś masakra, co tam się dzieje. U nas może być to samo, człowiek nie będzie się czuł bezpiecznie na spacerze we własnym mieście. A Mentzen jako jedyny polityk z dużym poparciem tak zdecydowanie sprzeciwia się migracji - mówi. Dodaje, iż podatki muszą być niskie i proste - które zlikwidować, które uprościć, tego nie wskazuje. - Z moich znajomych prawie wszyscy są za Mentzenem - dodaje.


REKLAMA


Mentzen i Braun w Kielcach
Na rynku zebrało się już sporo ludzi. Tego samego dnia w Kielcach spotkanie z wyborcami ma też Grzegorz Braun. Kilka dni wcześniej w sieci pojawiały się choćby wezwania do debaty obu kandydatów. Szef Konfederacji Korony Polskiej, potocznie nazywanej Koroną, z wyborcami spotyka się w Grand Hotelu kilka kilometrów dalej. Do stycznia tego roku Braun i Mentzen razem tworzyli Konfederację. Radykał i skandalista został wyrzucony z ugrupowania, gdy ogłosił samodzielny start w wyborach na prezydenta, co czyni go bezpośrednim konkurentem Mentzena. Rozpytywani w Kielcach sympatycy Mentzena nie tęsknią za "frontem gaśnicowym" w Konfie.


Zobacz wideo Mentzen wyjaśnia słowa o płatnych studiach. Oberwało się dziennikarzom i politykom!


- A Braun? Też sprzeciwia się migracji - zagadujemy Bartka.
- Moim zdaniem ten człowiek jest zbyt radykalny, nie nadaje się do pełnienia wysokiego urzędu - odpowiada. Inni mówią podobnie: to nie jest normalny polityk. No i nie ma szans na wygraną. A Mentzen ma.
Po 19 na scenę na rynku wchodzą politycy Konfederacji. Przewodniczący klubu parlamentarnego Grzegorz Płaczek skupia się na standardowej dla Konfederacji krytyce Unii Europejskiej. - Jak to możliwe, iż ktoś w Brukseli, ktoś, kto nie jest wybierany w demokratycznych wyborach, mówi nam, Polakom we własnej ojczyźnie, czym mamy jeździć, ogrzewać własne domy, ile mamy mieć szyb w oknach albo jak grube mają być ściany w domach? - mówi. Później zwraca się do "panów", by "zastanowili się nad bezpieczeństwem naszych kobiet". Bo, jak tłumaczy, jeżeli Polska nie będzie miała "odważnego" prezydenta, to po ulicach miast będą przechadzać się nielegalni migranci.


Po Płaczku na mównicę wchodzi Konrad Berkowicz. Poseł - znany z memicznego stylu - niestety sypie żartami. Najpierw z czterdziestu iluś tam płci, później ze schylania się po mydło w więzieniu. Z litości nie będziemy ich dokładnie przytaczać. Zresztą, grepsy Berkowicza, zwłaszcza ten higieniczno-penitencjarny, nieszczególnie rezonują wśród publiki. Inna sprawa, iż jak się przejść między ludźmi bardziej oddalonymi od sceny, to wielu z nich w ogóle nie słucha przemówień. Rozmawiają między sobą i raczej nie o polityce. Tłum się ożywia, gdy na scenę wchodzi Ewa Zajączkowska-Hernik. Europosłanka, przedstawiona przez Bocheńczaka jako "bezkompromisowa", dostaje głośne brawa.


Duża frekwencja, niski wiek
Zajączkowska-Hernik zapewnia, iż Mentzen, kandydat "spoza układu", jako jedyny może rozbić duopol PO-PiS. - Teraz pokazują różne sondaże w mediach. My w te sondaże nie wierzymy, bo wy jesteście najlepszym tego zaprzeczeniem, bo przychodzicie na nasze spotkania w największej liczbie, jeżeli chodzi o polskich polityków - wskazuje europosłanka i mówi zebranym, żeby porównali spotkania Mentzena ze spotkaniami Rafała Trzaskowskiego czy Karola Nawrockiego. - To są nieporównywalne liczby osób [...] To jest sygnał, iż czas na zmianę - dodaje. Problem z tym, co mówi Zajączkowska-Hernik, jest taki, iż spora część tłumu na kieleckim rynku to nastolatkowie. Niektórych nie trzeba choćby pytać o wiek - to, iż nie mają jeszcze praw wyborczych, jest ewidentne. Na każdym kroku widać grupki czternasto-, piętnasto-, czy szesnastolatków, którzy przyszli albo przyjechali na rowerach posłuchać tego popularnego na TikToku polityka. - Jeszcze niestety brakuje mi kilku miesięcy do osiemnastki, ale gdybym mógł, głosowałbym na Mentzena. Jest oryginalny, trafia do mnie to, co mówi - przyznaje jeden z chłopaków, którzy stoją w grupce na uboczu i przysłuchują się wystąpieniom konfederatów. Koledzy mówią podobnie: oryginalny, wyrazisty, spoza mainstreamu, "nie cacka się".
Dalej Zajączkowska-Hernik: - Jako Konfederacja pokazujemy wam, iż stoimy po stronie Polski, polskich interesów, robimy to najlepiej, jak potrafimy, w polskim Sejmie, w Parlamencie Europejskim, w miarę naszych możliwości, bo mamy też ograniczone zasoby. Jest nas kilkunastu w Sejmie, kilkoro w europarlamencie, ale do czasu, wierzymy, iż wybory prezydenckie to pierwszy krok do tego, żeby Konfederacja zaczęła rządzić w 2027 roku.
Zajączkowska-Hernik "ma gdzieś pieniądze"
Zebrani kilkukrotnie oklaskują jej wystąpienie. Najgłośniej wtedy, gdy mówi o migracji ("przybyszach, którzy płynął do nas ze wschodu, a z zachodu są podrzucani"). - Pakt migracyjny trzeba powstrzymać. Teraz jest kwestia tego, iż budowane są centra integracji cudzoziemców i samorządowcy są szantażowani, iż o ile nie zbudują takiego centrum, nie przystosują jakiegoś budynku dla tych, którzy są nam podrzucani przez wschodnią lub zachodnią granicę, to nie dostaną pieniędzy z funduszy unijnych. Ja te pieniądze mam gdzieś, nie chcę tych pieniędzy, chcę, żeby w Polsce było bezpiecznie. A te pieniądze niech sobie wsadzą nie powiem gdzie - mówi eurodeputowana. Ludzie biją brawo.


Złe media
22-letni Marcin nie kryje, iż Konfederację popiera od zawsze i głosował na nią we wszystkich wyborach (tych, w których mógł), bo to jedyna szansa na rozbicie układu. Z jednej strony z wyraźną satysfakcją mówi, iż sondaże dają Mentzenowi trzecie miejsce, z drugiej - jest zdziwiony, iż jeszcze nie prześcignął Nawrockiego. - Gdyby media tak nie atakowały Konfederacji, Mentzen miałby znacznie wyższe poparcie - przekonuje. Według niego te złe media nic innego nie robią, tylko przeinaczają wypowiedzi jego politycznego idola. Ale wszystkie wypowiedzi? - pytamy. - W większości to są manipulacje, a choćby jak Mentzen czasem powie coś kontrowersyjnego, to i tak jest bardziej sensowny niż reszta polityków - tłumaczy.
Bezpośrednio przed Mentzenem przemawia Krzysztof Bosak. Wicemarszałek Sejmu i szef Ruchu Narodowego skupia się między innymi na wysokich kosztach życia i podatkach. - Jakby się policzyło wszystkie podwyżki podatków, inflację, podwyższanie kosztów energii, ciepła, opłat i tak dalej, okazałoby się, iż te podwyżki płac [...] nie są prawie nic warte, bo wszystko jest zjadane przez wysokie koszty życia - mówi. Bosak w swoim wystąpieniu odrzuca opinie, iż postulaty Mentzena, gdyby wprowadzić je w życie, najbardziej opłacą się najbogatszym. O obciążeniach podatkowych mówi: - To nie jest wolność, to jest półniewolnictwo. To, iż ktoś nas uszczęśliwia różnymi wątpliwej jakości usługami, to nie jest rekompensata za zabranie nam większości tego, czym moglibyśmy rozporządzać. To nie jest głos, żeby ktoś nie przyszedł przekręcać naszych słów, za prywatyzacją wszystkiego, likwidacją wszystkiego, za tym, żeby ludzie umierali pod płotem. To głos za tym, żebyśmy mieli na coś wpływ we własnym państwie.
W końcu na scenę wychodzi Mentzen. "Sławek! Sławek! Sławek!" - skandują zebrani na rynku. Słychać tylko męskie głosy. Od strony sceny nad uczestnikami rozpostarta zostaje "sektorówka" z napisem "Mentzen 2025. Nadzieja na zmianę".


Od Oleśnicy do obozów zagłady
Polityk dużo uwagi poświęca sprawom obronności. Później drwi z tego, jak w Warszawie wydaje się publiczne pieniądze. Wymienia ograne przykłady - jajo na placu Pięciu Rogów (chodzi o rzeźbę "Pisklę") i publiczną toaletę w Parku Skaryszewskim, która kosztowała ponad 600 tys. zł. Dostaje się też lotnisku w Radomiu - "najlepsze w Polsce", szkoda tylko, iż nikt z niego nie lata.


Z najbardziej żywymi reakcjami spotyka się fragment wystąpienia Mentzena dotyczący aborcji. - Próbują zrobić ze mnie radykała, bo sprzeciwiam się zabijaniu niewinnych dzieci. To robią ci sami ludzie, którzy nie mają problemu z tym, iż w szpitalu w Oleśnicy zostało zabite dziecko w dziewiątym miesiącu życia zastrzykiem z chlorku potasu prosto w serce - mówi. Mentzen nie wspomina o istotnych dla sprawy w Oleśnicy faktach, nie wyjaśnia, iż kobieta, której usunięto ciążę, bardzo późno dowiedziała się o poważnych wadach płodu. Jak informowała "Gazeta Wyborcza" lekarka Gizela Jagielska zabieg aborcji przeprowadziła zgodnie z prawem, opierając się na zaświadczeniu dot. zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentki wystawionym przez psychiatrów. Istotne w tej sprawie okoliczności nie przeszkadzają Mentzenowi rzucać oskarżeń najcięższego kalibru. - jeżeli zastanawialiście się kiedyś, skąd Niemcy wzięli personel do obozów zagłady, to już macie odpowiedź. Ci ludzie chodzą pomiędzy nami na ulicach, pracują w szpitalach, a mogliby równie dobrze pracować w obozach zagłady - mówi polityk, a ludzie gromko go oklaskują.


"Ludzie sami mają sobie radzić"
Po przemówieniu organizatorzy nawołują, by chętni ustawili się w kolejce po zdjęcie. Jest na to tylko 15 minut. Dla oszczędności czasu ktoś ze sceny instruuje, by podchodzić z włączonym już aparatem. Wezwanie zostaje kilkukrotnie powtórzone. Rozmawiamy z dwoma młodymi chłopakami.
- A na kogo mam głosować? Tylko Mentzen może rozbić układ Platformy i PiS-u.
- Powstrzymać migrację i obniżyć podatki, wtedy więcej pieniędzy zostanie ludziom.
- Zlikwidować te 500 plus, 800 plus. Takich rzeczy w ogóle nie powinno być!
- Jedyne, co się z tego bierze, to inflacja. Ludzie mają sami sobie radzić, tylko niech im państwo nie przeszkadza.
Idź do oryginalnego materiału