To ma być konkurencja dla polskiego CPK. "Rywalizacja się zaczęła. Ten port da Węgrom prestiż"

2 dni temu
Zdjęcie: Donald Tusk ogłosił decyzję ws. CPK. Okazuje się, że na Węgrzech też ma być rozbudowane lotnisko w Budapeszcie. fot. AP Pool/Associated Press/East News


Obie informacje zbiegły się w czasie. Z jednej strony Donald Tusk ogłosił decyzję w sprawie CPK. Z drugiej Węgry ogłosiły, iż chcą przekształcić lotnisko w Budapeszcie w port lotniczy, który będzie odnosił największe sukcesy w Europie Środkowej. W Polsce rozpętała się burza. Pod jednym hasłem – "czy plany Orbána zagrożą CPK". Co zatem już wiadomo? Jak ma wyglądać węgierska inwestycja? I jakim zagrożeniem może być dla Polski?


Powiedzmy od razu – nie wiemy jeszcze na 100 proc., jakie ostatecznie ambicje mają w tym zakresie Węgry. To, iż właśnie tam ma powstać największy port przesiadkowy w Europie Środkowej, to nieoficjalne doniesienia węgierskich mediów, na które powołują się media w Polsce.

Wiadomo jednak, iż węgierski rząd już na początku czerwca dogadał się z francuską firmą Vinci Airports, która obsługuje ponad 60 lotnisk na świecie i która w ubiegłym roku została wybrana na strategicznego inwestora lotniska w Baranowie.

Wiadomo, iż wykupili lotnisko im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, a wartość transakcji wyniosła 4,3 mld euro – spełniając tym marzenia Viktora Orbána o powrocie lotniska w ręce państwa.

Wiadomo też, iż rząd ma mieć 80 proc. udziałów w spółce Budapest Airport Zrt, która zarządza lotniskiem, a Vinci 20 proc.

"Przy ruchu wynoszącym 16 milionów pasażerów w 2019 roku [to był rekordowy rok – przyp. red.] lotnisko w Budapeszcie jest jednym z głównych portów lotniczych w Europie Środkowo-Wschodniej" – tak Vinci zachwala "deal" na swojej stronie. Pisze też, iż dzięki temu Vinci Airports, która prowadzi działalność w Portugalii, Wielkiej Brytanii, Francji i Serbii, wzmacnia swoją sieć w Europie.

Wiadomo też, iż 26 czerwca, czyli dokładnie w dniu, gdy premier Donald Tusk ogłosił swoją decyzję w sprawie CPK, w mediach zaczęły krążyć wieści o wielkich, węgierskich planach.

To efekt spotkania Viktora Orbána z szefem Vinci, Nicolasem Notebaertem. O inwestycjach i przyszłości lotniska obaj rozmawiali dzień wcześniej, w Paryżu. Szef kancelarii premiera Węgier przekazał później, iż rząd Orbána zamierza przekształcić budapesztańskie lotnisko w port lotniczy, który będzie odnosił największe sukcesy w Europie Środkowej.



I wtedy się zaczęło.

"Węgrzy chcą konkurować z CPK", "Zwietrzyli szansę"


"Węgrzy też mają chrapkę na megalotnisko", "Viktor Orbán ogra Tuska?", "Węgrzy chcą konkurować z CPK", a choćby "To już pewne: Węgry odebrały Polsce CPK!". To tylko kilka tytułów z polskich mediów. Te bardziej prawicowe znalazły dodatkowy powód, by mocniej uderzyć w Tuska.

"Opieszałość polskiego rządu wykorzystają Węgrzy?" – grzmi jeden z portali. Ale choćby "Rzeczpospolita" wytyka, iż "w Polsce spory o CPK, a Węgrzy zbudują własny".

Co pokazują więc ostatnie decyzje i plany Węgrów?


– Że w naszym regionie jest zapotrzebowanie na duży hub komunikacyjny, który będzie obsługiwał region Europy Środkowej oraz Europy Wschodniej. Oczywiście sytuacja Węgier, które nie mają swojego przewoźnika, jest trudniejsza niż Polski. Natomiast należy się spodziewać, iż nie tylko Węgrzy, ale również Austriacy, którzy mają dużo bardziej konkurencyjne dla nas lotnisko w Wiedniu, w najbliższych latach będą podejmowali działania na rzecz zwiększenia i przyciągnięcia do siebie strumienia pasażerów – komentuje w rozmowie z naTemat Adam Eberhardt, wicedyrektor Studium Europy Wschodniej UW.

Co to oznacza dla Polski?


– Że po prostu trzeba budować CPK. I tyle – odpowiada.

W sieci sam skomentował, iż "Węgry zwietrzyły szansę".



"Ten port da Węgrom prestiż. Pokaże, iż są mocarstwem"


Prof. Bogdan Góralczyk mówi, iż premier Węgier nie pierwszy raz nam coś takiego robi.

– To już jest drugi taki przypadek. Pod miejscowością Záhony wybudował przejście graniczne na chińskie kontenery, ale wojna w Ukrainie nie pozwala na ich transport w tym miejscu. Dlatego wszystko idzie na Małaszewicze. To był pierwszy przypadek, gdy Orbán kontrował. A teraz chce nam wyjąć port lotniczy – komentuje w rozmowie z naTemat były dyplomata, znawca Węgier, ekspert Centrum Europejskiego UW.

Ale uważa też, iż premier Węgier na pewno nie myślał w kategoriach konkurencji z CPK. W ogóle o nas nie myślał. I jeżeli węgierskie władze czytają dziś takie nagłówki w polskich mediach, to bardzo się tym nie przejmują. Bardziej zaniepokoiłyby się, gdyby krytycznie o Orbánie zaczęły pisać media niemieckie, czy chińskie.

– On myślał o sprawach wewnętrznych. To jest kolejny dowód centralizacji i monopolizacji władzy i pieniądza. Orbán ma teraz inny ból głowy. Po raz pierwszy odkąd ma konstytucyjną większość, czyli od kwietnia 2010 roku, ma autentyczne wyzwanie na scenie wewnętrznej, jakim jest Peter Magyar. I Orbán musi się teraz wykazać, iż jest wielkim wodzem i wielkim liderem. I iż przynosi wielkie pieniądze. Wtedy fenomen Magyara zje, bo już teraz nikt na Węgrzech nie ma wątpliwości, jak bardzo skorumpowany jest reżim, który w Budapeszcie rządzi – komentuje dyplomata.

Nie ma wątpliwości: – Ten port da Węgrom prestiż. Pokaże, iż są mocarstwem. W myśl realizowanej wizji Orbána o Wielkich Węgrzech.

I nie ma złudzeń: – To jest zagrożenie dla Centralnego Portu Komunikacyjnego.

– Z jednej strony budują coś Niemcy. Z drugiej strony Węgrzy. Będzie rozrzedzanie i umniejszanie ruchu. Przecież Czesi, Słowacy, choćby Węgrzy przylatywaliby do Polski, do CPK. A jeżeli będzie coś takiego w Budapeszcie, to dla Słowaków na pewno będzie bliżej tam. A Czesi prawdopodobnie wybiorą Niemcy. Jak najbardziej rozpoczęła się rywalizacja i konkurencja – mówi prof. Góralczyk.

"Gdyby weszli Chińczycy, będzie jeszcze szybciej"


O węgierskich planach na razie wiadomo głównie tyle, iż razem z firmą Vinci chcą połączyć "stolice na wschodzie i zachodzie". Nowym dyrektorem generalnym Budapest Airport Zrt. został Francois Berisot, dotąd szef lotniska Nikola Tesla w Belgradzie, również należącego do Vinci.

"Powołanie Francois Berisota jest ważnym krokiem w kierunku dalszego rozwoju lotniska w Budapeszcie. Oczekuje się, iż międzynarodowe doświadczenie i wiedza specjalistyczna nowego dyrektora generalnego przyczynią się do zwiększenia efektywności operacyjnej lotniska" – pisze o nim węgierski serwis Trade Magazine.

I dalej: "Ten krok ma znaczenie nie tylko gospodarcze, ale także strategiczne, ponieważ lotnisko w Budapeszcie odgrywa kluczową rolę dla wspierania stosunków międzynarodowych Węgier i rozwoju turystyki. Oczekuje się, iż dzięki nowemu zarządzaniu i realizacji zaktualizowanych kierunków strategicznych lotnisko jeszcze bardziej wzmocni swoją pozycję w regionie Europy Środkowej".

Z doniesień medialnych wynika też, iż w 10 lat lotnisko w Budapeszcie ma być zainwestowane ponad 1 mld euro. Za to ma być zbudowany m.in. nowy terminal.



– Gdyby weszli w to Chińczycy, to będzie jeszcze szybciej. Ja zakładałbym, iż wejdą – przewiduje prof. Góralczyk. Nie wyklucza, iż Węgrzy zaczęli z nimi rozmawiać, czego nie ujawniono.

– Szczególnie iż publicznie ogłoszono, iż obwodnica lotnisko-dworzec Nyugati w Budapeszcie ma być budowana przez Chińczyków. Ma być też chińska kolej Belgrad-Budapeszt. Chiny są bardzo obecne na terenie Węgier, i to już zauważalnie. Orbán w ogóle stawia na otwarcie na Wschód. Największymi inwestorami na terenie Węgier, oprócz niemieckich firm samochodowych, są Chiny, Korea Południowa, Japonia i Indie. To jednoznacznie pokazuje, w którą stronę poszedł – podkreśla.

Chińskie inwestycje na Węgrzech


Przypomnijmy, w maju Węgry i Serbię odwiedził przywódca Chin Xi Jinping. Oba państwa to ostatnio pole chińskich inwestycji – jak wykazała analiza Polskiego Instytutu Ekonomicznego, na oba przypada jedna czwarta wszystkich chińskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych w UE i w Serbii.

"Od 2003 r. wydatki inwestycyjne firm chińskich na Węgrzech wyniosły 14,74 mld dol. Serbia z kolei przyjęła inwestycje chińskie na kwotę 10,44 mld dol." – pisał w analizie dr Dominik Kopiński.


– Sam jechałem już odcinkiem chińskiej kolei Belgrad-Nowy Sad. A Serbowie obiecują, iż już w tym roku będzie gotowy odcinek do granicy. Od 1 lipca będzie węgierska prezydencja w UE. Myślę, iż Orbán to przeforsuje i rzeczywiście chińska kolej dojedzie do Budapesztu. A co więcej, podczas wizyty Xi Jinpinga ogłoszono, iż lotnisko ma być połączone z tą szybką koleją i do dworca Nyugati będzie obwodnica, którą mają budować Chińczycy – mówi prof. Góralczyk.

Jak w praktyce wyobraża sobie to lotnisko za kilka lat?


– Myślę, iż całe Bałkany i Węgry będą szły w kierunku wschodnim. Czyli Szanghaj, Pekin, New Delhi, Ankara. Niekoniecznie tylko w zachód Europy – uważa.


"Ciężko mówić o węgierskim projekcie na skalę CPK"


O szczegółach projektu "hub w Budapeszcie" jeszcze kilka wiadomo. Konkrety, jak pierwsza doniosła "Rz", mają być ogłoszone przez węgierski rząd na początku lipca.

Ale okazuje się, iż dziś – na tym etapie wiedzy – jednak nie wszyscy widzą w nim zagrożenie.

Zwraca uwagę na to, iż lotnisko w Budapeszcie nie funkcjonowało dotąd zbyt wydajnie. Wiele połączeń jest dostępnych tylko z Wiednia, rozbudowa lotniska może dać więc Węgrom nowe szanse.

Wskazuje też na to, iż Węgry, jako państwo, nie mają swoich linii lotniczych – linie Malév nie działają już od 2012 roku.

– To, co dzieje się w tej chwili to tak naprawdę próby powrotu do pewnego prestiżu w kategoriach lotnictwa. Bardziej chodzi o to niż o próbę zdominowania kogoś w regionie. Radzę ostrożność z takimi stwierdzeniami. Choć wiadomo, iż medialnie są one chwytliwe i nie dziwię się, iż takie porównania się pojawiają – słyszymy.

Jak będzie, to się dopiero okaże.



Koszty mają się zwrócić za 25 lat


Lotnisko im. Ferenca Liszta to największy międzynarodowy port lotniczy na Węgrzech. W 2023 roku obsłużyło 14,7 mln pasażerów. Dla porównania warszawskie Okęcie w tym samym roku obsłużyło 18,5 mln pasażerów.

Węgierskie media chwalą się jednak rokiem 2019, piszą, iż był rekordowy, bo obsłużono wtedy ponad 16 mln pasażerów.

Do 2005 roku było w rękach państwa. Rząd Viktora Orbána od ubiegłego roku prowadził intensywne negocjacje w sprawie jego odzyskania. Pod uwagę brana była m.in. firma z Kataru.

Jak wynika z analizy prorządowego Instytutu Nézőpont, którą cytują węgierskie media, miliardy wydane na lotnisko mogą się zwrócić w ciągu 25 lat. A do 2020 roku liczba pasażerów może się zwiększyć do 30 mln.

Idź do oryginalnego materiału