To prawdopodobnie koniec Zbigniewa Ziobro. Wstrząsające słowa padły w ciągu zaledwie kilku godzin – i już na zawsze zmieniają obraz państwa rządzonego przez PiS i Suwerenną Polskę. Były minister sprawiedliwości wprost potwierdził, iż Pegasus był używany wobec Sławomira Nowaka: „Tak, mam taką wiedzę”. To pierwsze tak jasne przyznanie – i koniec wygodnych uników.
Jeszcze mocniej uderza skala: „nieco ponad 500 przypadków na pięć lat”. Ponad pół tysiąca obywateli – polityków, biznesmenów, działaczy – mogło być śledzonych przez system, który w cywilizowanych państwach stosuje się wyłącznie wobec terrorystów i mafii.
Ale prawdziwą bombą jest trzecie zdanie, które rozsadza całą narrację PiS-owskiej władzy:
„Stanowczo nie zgadzam się ze stwierdzeniem, iż system Pegasus jest wyłącznie do zwalczania terroryzmu. To jest system do zwalczania także innych przestępstw”.
„Inne przestępstwa” – w ustach Ziobry brzmią jak cyniczny wytrych. Bo to „inne” mogło oznaczać wszystko: od „podejrzenia” o korupcję po zwykłą działalność opozycyjną. Innymi słowy – Pegasus mógł stać się narzędziem politycznej zemsty, masowej inwigilacji i pełnej kontroli nad przeciwnikami władzy.
Ziobro przez lata kreował się na obrońcę „prawa i sprawiedliwości”. Dziś jego własne słowa obnażają rzeczywistość: aparat państwa zmienił się w najbardziej brutalną maszynę podsłuchową do niszczenia wrogów PiSi i Suwerennej Polski w historii III RP.