No i wyszło szydło z worka. W programie Ewy Bugały Marek Jakubiak rzucił bombę: to Konfederacja zbierała Krzysztofowi Stanowskiemu podpisy. Tak, dobrze czytacie – ten cały „antysystemowy” kandydat, który miał być znikąd, niezależny, świeży powiew, gdyby nie chłopaki z Konfy, nie zebrałby choćby minimalnej liczby podpisów, żeby wystartować.
Jakubiak powiedział to wprost, bez owijania w bawełnę:
– Konfederacja zbierała podpisy na Stanowskiego? – pyta Ewa Bugała.
– Tak, Konfederacja zbierała na niego podpisy, on nie miałby podpisów, nie zebrałby tych podpisów – mówi JAKUBIAK – Społeczeństwo, czyli naród, nie chciał podpisywać mu list, ponieważ uważał, iż on sobie tutaj zwykłe jaja robi, tak zwane jaja sobie robi, i nie będzie tego.
Krótko mówiąc: projekt „Stanowski na prezydenta” to nie oddolna inicjatywa, tylko polityczny teatrzyk z podprowadzonym zapleczem. Gdyby nie pomoc ludzi, którzy jeszcze niedawno krzyczeli „precz z systemem!”, Stanowski mógłby sobie co najwyżej zbierać lajki pod swoimi filmikami, a nie podpisy pod listami wyborczymi.
Ale najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, iż – jak przyznał Jakubiak – nawet mimo tego wsparcia, ludzie nie chcieli mu tych podpisów dawać. Bo – cytując klasyka – „uważali, iż on sobie tutaj zwykłe jaja robi”.
I chyba tu jest cały klucz. Naród wyczuł, iż to tylko kolejny skecz, a nie poważna kandydatura. Tyle iż skecz sponsorowany przez tych, którzy udają, iż walczą z kabaretem.