To już jest zupełny odlot. On naprawdę tak uważają?!

5 dni temu

Wypowiedź Waldemara Budy, europosła Prawa i Sprawiedliwości i byłego ministra rozwoju, dotycząca spotkania Donalda Tuska w Pabianicach, jest symptomatyczna dla szerszego zjawiska obserwowanego od miesięcy w środowisku polityków PiS: całkowitego oderwania od rzeczywistości.

Próba sprowadzenia polityki do pojedynczych obrazków, do arbitralnych ocen nastroju tłumu, do czysto retorycznych zabiegów, ujawnia nie tylko brak poważnych argumentów, ale także głęboki kryzys poznawczy formacji, która przez osiem lat rządziła państwem.

Buda, komentując spotkanie Tuska, stwierdził m.in., iż „naprawdę smutno się to oglądało”, a premier miałby rzekomo „żegnać się z Pabianicami, a może i z Polską”. Jest to przykład myślenia życzeniowego podawanego jako diagnoza. Żadne fakty nie potwierdzają tej tezy: ani sondaże, ani reakcje opinii publicznej, ani faktyczna dynamika polityczna w kraju. Tusk, jak na razie, pełni funkcję prezesa Rady Ministrów z rekordowym poparciem koalicyjnym w Sejmie. Próba interpretowania jego lokalnych spotkań jako „pożegnania” z Polską świadczy raczej o tym, iż politycy PiS nie potrafią już odróżniać własnych emocji od obiektywnego obrazu sytuacji.

Wypowiedź Budy nie jest incydentem. W ostatnich tygodniach wielu przedstawicieli dawnej władzy prezentuje podobny sposób rozumowania: oparty na selektywnej percepcji, ucieczce od konkretów i obsesyjnej interpretacji wydarzeń w duchu moralnej i politycznej porażki przeciwnika. Ta linia retoryczna wydaje się mieć jeden główny cel: utrzymanie iluzji, iż wszystko, co dzieje się poza PiS, jest wyłącznie pozorem, upadkiem lub błędem.

To jednak nie Tusk ani jego zaplecze odcinają się dziś od rzeczywistości. To środowisko PiS – i Waldemar Buda jest tego wymownym przykładem – trwa w stanie politycznej dysocjacji. Zamiast prowadzić analizę faktów, powtarza się narracje, które mają charakter terapeutyczny, nie informacyjny. Opozycja przestaje być przeciwnikiem w debacie publicznej, a staje się projektem upadku, który trwa już od lat, choć wbrew faktom – nigdy się nie dokonał.

W wypowiedziach takich jak ta z Telewizji wPolsce24 uderzający jest również brak propozycji. Buda nie przedstawia alternatywy, nie mówi o polityce rozwoju, nie analizuje programów czy wyzwań stojących przed Polską. Jedyne, co oferuje, to nierealistyczna diagnoza stanu emocjonalnego przeciwnika. To nie jest krytyka – to ucieczka.

Tymczasem rzeczywistość polityczna i społeczna nie czeka. PiS po porażce wyborczej znajduje się w trudnym momencie – osłabione kadrowo, rozbite wewnętrznie i pogubione w komunikacji. Próby narzucenia narracji o rychłym upadku obecnego rządu są dziś nie tyle przejawem walki politycznej, ile objawem bezradności. Obóz Kaczyńskiego nie jest gotowy do realnego resetu, nie proponuje nowego lidera, nie rekonstruuje programu. Zamiast tego powiela się fałszywe obrazy: puste sale, zniechęceni wyborcy, upadek optymizmu. To fikcja.

Waldemar Buda był jednym z tych polityków, którym kiedyś przypisywano energię i kompetencje technokratyczne. Dziś jego narracja sprowadza się do marnych ocen atmosfery, bez odniesienia do danych czy realiów. Nie jest to wyłącznie jego problem – to objaw szerszej degradacji intelektualnej PiS-u, który nie może się pogodzić z przegraną i nie potrafi znaleźć drogi powrotu do politycznej debaty. Zamiast tego mamy opowieść o Donaldzie Tusku „żegnającym się z Polską”, podczas gdy to właśnie dawni ministrowie PiS powoli schodzą ze sceny – nie żegnani, ale zapominani.

Jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego chce jeszcze wrócić do gry, musi wrócić do rzeczywistości. A to oznacza porzucenie autoiluzji, do których Buda najwyraźniej się przywiązał. W przeciwnym razie czekają ją nie tylko dalsze porażki, ale również całkowita marginalizacja.

Idź do oryginalnego materiału