„To jest szokujące”. Niemcy czeka scenariusz austriacki? 2029 r. będzie kluczowy

news.5v.pl 4 godzin temu

— To jest szokujące — mówi Timothy Garton Ash, profesor studiów europejskich na Uniwersytecie Oksfordzkim, o możliwych konsekwencjach wyborów do Bundestagu. Podkreśla też, iż jeżeli teraz Niemcy nie zdadzą egzaminu, kluczowy moment dla Starego Kontynentu nastąpi w 2029 r.

— jeżeli nic się nie zmieni, nadejdzie coś w rodzaju austriackiego scenariusza — przekonuje Katja Hoyer, niemiecko-brytyjska historyczka.

Głosowanie prawie na pewno przyniesie zmiany w Berlinie, a centrolewicowy kanclerz Olaf Scholz zostanie usunięty ze stanowiska i po zakończeniu rozmów koalicyjnych zastąpiony przez konserwatywnego Friedricha Merza, którego CDU/CSU ma ok. 30 proc. poparcia w sondażach.

Jednym z kluczowych pytań będzie jednak to, jak duże poparcie uzyska zajmująca drugie miejsce Alternatywa dla Niemiec (AfD), której skrajnie prawicowa polityka obejmuje masową deportację migrantów. Partia ta zyskała poparcie najbardziej wpływowego doradcy Donalda Trumpa, Elona Muska, podczas gdy wiceprezydent USA J.D. Vance zażądał od polityków głównego nurtu porzucenia konwencji zjednoczenia w celu utrzymania skrajnej prawicy z dala od władzy.

Wzrost AfD w ciągu ostatniej dekady — do ok. 20 proc. w sondażach w tej chwili — wywołał głęboką refleksję w politycznym establishmencie w kraju, mającym nazistowską przeszłość. Czy niemiecka historia może się powtórzyć?

POLITICO rozmawiało z trzema czołowymi historykami, aby usłyszeć ich analizę tego, co oznaczają wybory i jakie zagrożenie stanowi AfD dla stabilności niezawodnego i znaczącego gospodarczo członka Unii Europejskiej.

Czy Niemcy wracają do lat 30. ubiegłego wieku?

Timothy Garton Ash, autor i profesor studiów europejskich na Uniwersytecie Oksfordzkim: To, co widzimy w sondażach opinii publicznej, jest już szokujące. Według aktualnych sondaży jeden na pięciu wyborców opowiada się za partią, która jest naprawdę twardą prawicą, wzywającą do „remigracji” — wyrzucenia osób o pochodzeniu migracyjnym, które mogą już być obywatelami; wzywa nie tylko do zakończenia euro i przywrócenia marki niemieckiej, ale także do opuszczenia UE przez Niemcy. To niezwykłe. Myślę, iż nie należy tego lekceważyć.

Katja Hoyer, niemiecko-brytyjska historyczka i autorka książki „Beyond the Wall: East Germany, 1949-1990” [„Za murem: Niemcy Wschodnie, 1949-1990” – red.]: jeżeli chodzi o porównania do skrajnej prawicy z lat 20. i 30. ub.w., ludzie przeceniają zagrożenie dla demokracji. Niemcy są świadomi własnej historii i natychmiast spoglądają wstecz na ostateczną katastrofę lat 30. jako punkt odniesienia. Różnica polega jednak na tym, iż naziści działali w atmosferze masowej przemocy politycznej, która wyrosła z I wojny światowej i która dziś po prostu nie istnieje. Nie ma SA, nie ma SS. Inne partie polityczne nie mają własnych skrzydeł wojskowych. choćby Partia Socjaldemokratyczna (SPD) miała skrzydło wojskowe w latach trzydziestych XX wieku.

Jeśli chodzi o zdolność, a choćby chęć AfD do demontażu demokracji, nie zamierzają tego robić w sposób, w jaki robili to naziści. To samo dotyczy wyborców. Za głosowaniem na AfD nie stoi niechęć do samej demokracji, podczas gdy w przeszłości zdecydowanie tak było.

Czy AfD może zdobyć władzę?

Timothy Garton Ash:

Katja Hoyer: Przy obecnym systemie koalicyjnym w Niemczech, oni zawsze musieliby współpracować z kimś, aby uzyskać większość w parlamencie, aby cokolwiek uchwalić. Tak więc choćby w perspektywie średnio— i długoterminowej ich ekstremizm zawsze będzie łagodzony w jakimś kształcie lub formie.

CDU również pokazali, iż są całkiem zadowoleni z przyjmowania głosów AfD na zasadzie ad hoc. Daje im to dość silną platformę negocjacyjną, aby powiedzieć SPD, jako najbardziej prawdopodobnemu partnerowi koalicyjnemu, iż jeżeli chcą zrobić coś, z czego SPD jest niezadowolona, mogą potencjalnie przez cały czas to robić z AfD.

James Hawes, autor bestsellera „Najkrótsza historia Niemiec”: Wyrażenie „druga co do wielkości partia” uruchamia dzwonki alarmowe dla Anglosasów, którzy znają system dwupartyjny lub trójpartyjny. Oczywiście w Niemczech nic takiego nie ma miejsca.

W pewnym sensie nie ma znaczenia, na którą z trzech lub czterech dużych partii się głosuje, ponieważ podzielają one nadrzędne zobowiązanie do tego, co w erze Trumpa nazwalibyśmy naprawdę ważnymi podstawowymi wartościami. I wszystkie mogą współpracować i współpracują na każdym poziomie, aby je chronić lub pracować w ich ramach. Chociaż istnieją różne oferty, niemiecka polityka ma ogromne centrum.

Dlaczego AfD jest tak popularna?

Katja Hoyer: jeżeli spojrzeć na epokę zimnej wojny w Niemczech Zachodnich, na stole były zasadniczo dwie opcje: Można było głosować albo na konserwatywny program CDU, który był naprawdę bardzo konserwatywny w wielu kwestiach, albo na reformy i modernizację SPD. Każda z nich współpracowała tylko z jedną małą partią jako dodatkiem, zwykle z liberałami.

W każdych wyborach miałeś więc jasny wybór: Czy chcesz, aby rzeczy pozostały takie same, czy też chcesz, aby zostały zmodernizowane? To, co dzieje się teraz, to fakt, iż choćby pod rządami Angeli Merkel te dwie główne partie współpracowały ze sobą, nie było już takiego wyboru, a ludzie myślą, iż cokolwiek zrobisz na karcie do głosowania, będzie to ta sama centrolewica.

James Hawes: AfD czerpie swoje poparcie wyraźnie z jednej konkretnej części kraju, Wschodu. Nie rozprzestrzenia się w spektakularny sposób na Zachodzie. Istnieje różnica kulturowa między wschodnimi a zachodnimi Niemcami.

Każda demokracja, która nie radzi sobie z pewnego rodzaju odłamami liczącymi ok. 20 proc., nie może tak naprawdę nazywać się demokracją. Musimy być w stanie sobie z tym poradzić. Tak naprawdę Niemcy Zachodnie nie muszą się zbytnio martwić AfD. choćby gdyby każdy rząd wschodnioniemiecki landów przeszedł do AfD, to co z tego?

Timothy Garton Ash: Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, iż AfD ma 20-21 proc. poparcia, częściowo dlatego, iż ich główną kandydatką jest elokwentna profesjonalistka , która może porozmawiać z Elonem Muskiem na temat X.

Jak ważna jest liderka AfD Alice Weidel?

Katja Hoyer: Myślę, iż to właśnie czyni ją niebezpieczną: jest w stanie promować bardziej umiarkowaną stronę AfD daleko poza granicami Niemiec, ponieważ całkiem dobrze mówi po angielsku, więc jest w stanie rozmawiać z Elonem Muskiem lub robić swoje na arenie międzynarodowej.

Ale jest też w mniejszości we własnej partii, mimo iż jest liderem. Próbowała usunąć termin „remigracja” ze swojego manifestu, ponieważ uważała, iż jest on zbyt ekstremalny i zasadniczo uniemożliwia im koalicję z konserwatystami, ale na konferencji partyjnej nie miała przewagi liczebnej i termin został przegłosowany z powrotem.

Wie, co musi powiedzieć i zrobić, aby utrzymać się u władzy, a to moim zdaniem jest dość niebezpieczne. jeżeli spojrzeć na historię, jest wiele takich przykładów, w których ideologiczna elastyczność czyni z niektórych ekstremalnych przywódców.

Timothy Garton Ash: jeżeli powiemy, iż jest nietypowa, być może nietypowa w swojej osobistej historii, ale nie w poglądach politycznych. W swoim przemówieniu kampanijnym poparła ideę remigracji, czyli stanowisko, które do tej pory było naprawdę utożsamiane z często islamofobiczną twardą prawicą. To naprawdę radykalne stanowisko.

Co będzie dalej?

Katja Hoyer: Nie sądzę, by większość wyborców, choćby wyborców AfD, była tak radykalna jak AfD. Tak naprawdę nie chcą oni wdrożenia czystego programu AfD, ponieważ jest on zbyt ekstremalny dla większości ludzi. Więc jeżeli istnieje droga naprzód, partie głównego nurtu mogą zrobić niektóre rzeczy dotyczące imigracji, a także gospodarki, których ludzie chcą, i istnieje poczucie, iż sprawy naprawdę idą naprzód, myślę też, iż to zabrałoby wiatr z żagli AfD.

James Hawes: Myślę, iż AfD jest bardzo blisko granicy tego, skąd będzie czerpać więcej głosów. Po prostu nie widzę, skąd mieliby pochodzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne odgłosy CDU i CSU na temat migracji. Nie widzę wystarczającej liczby Niemców, którzy chcieliby podjąć tego rodzaju ryzyko.

Timothy Garton Ash: Między chwilą obecną a sytuację może zmienić cała masa czynników zewnętrznych. Ale myśląc o Europie, myśląc o tym, co partie głównego nurtu muszą zrobić, aby ponownie uruchomić nasze gospodarki, dać ludziom poczucie, iż nielegalna migracja jest pod kontrolą, sprawić, by ludzie czuli się bezpiecznie, jeżeli chodzi o naszą własną obronę, jeżeli Donald Trump nie zrobi tego za nas, myślę, iż partie centrowe powinny powiedzieć sobie: „Hej, chłopaki, pijemy w salonie ostatniej szansy”.

Nie przypominam sobie, by w ciągu ostatnich 50 lat siły integracji i dezintegracji w Europie były tak precyzyjnie wyważone. Naprawdę nie jest jasne, co przeważy w ciągu najbliższych czterech lub pięciu lat.

Idź do oryginalnego materiału