Zdaniem Rafała Ziemkiewicza (i przy okazji szefa tygodnika „Do Rzeczy” Pawła Lisickiego) Donald Tusk chce… wprowadzić Polskę do wojny na Ukrainie. A to dlatego, iż wybory w USA wygrał Donald Trump. I iż w Warszawie przeszedł Marsz Niepodległości.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Po to wpisano do ustawy zakaz pirotechniki, aby można tego było użyć przeciwko Marszowi Niepodległości. Miała zapłonąć jakaś budka, miała się zdarzyć jakaś prowokacja. Chodziło o doprowadzenie do sytuacji, jak we Francji, gdy Emmanuel Macron wyszedł i powiedział „możecie mnie nie lubić, ale jestem jedynym ratunkiem przed faszystami”. Tusk miał to wszystko poustawiane, ale poszło się czochrać – stwierdził Rafał Ziemkiewicz.
– Należałoby poważnie potraktować niedawną informację podaną przez „Times”, która mówi o tym, iż Tusk próbuje z Wielką Brytanią i Francją przejąć pomoc Ukrainie. To rodzaj wistu śmiertelnego, który miałby go ochronić. Byłby to scenariusz B. Włączyć nas do wojny jak najszybciej – wtórował mu Paweł Lisicki.
– Nie podpowiadajmy mu, bo to jest logiczna konsekwencja polityczna. Tusk czuje, iż wiatr się zmienia – przekonywał sam siebie Ziemkiewicz.
Rozumiecie Państwo coś z tego? Tusk miał obstawiać Harris, więc teraz pójdzie na wojnę na Ukrainie, bo wygrał Trump. A to wszystko przez Marsz Niepodległości.
Brak słów. I to są czołowi publicyści prawicy?!