Potok Olszanicki ma 4 kilometry długości i graniczy z podkrakowskim lotniskiem w Balicach. To drugie co do wielkości lotnisko w Polsce. Jak udało nam się ustalić, jest regularnie zatruwany. – Substancja ma gryzący, chemiczny zapach. Woda jest zapieniona, brunatno-atramentowa — mówią nam mieszkańcy. Tymczasem maksymalna kara za takie wykroczenie to 500 złotych. choćby organy ochrony środowiska przyznają, iż kwota jest niewspółmierna do czynu.
– Uwaga! Zanieczyszczenie Potoku Olszanickiego! – napisali w marcu 2023, kolejny już raz, mieszkańcy zrzeszeni w ramach stowarzyszenia „Nasza Olszanica”. Dodają, iż chcą ambitnych rozwiązań prośrodowiskowych, które wyeliminują zanieczyszczenie potoku. To pochodzi ze zrzutu wód opadowych z terenów lotniska. Niebiesko-żółte substancje zamiast czystej wody w potoku to stały obrazek. Sytuacja jest uciążliwa szczególnie zimą. Dlaczego?
Samoloty tuż przed startem przechodzą procedurę odladzania. Polega ona na dokładnym oblaniu pojazdu specjalną substancją. Jej ilość to choćby kilkaset litrów na jeden start. Również pas startowy i pasy do kołowania traktowane są specjalnymi substancjami, które pozwalają utrzymać je bez oblodzeń i śniegu. Te procedury nie są obojętne dla środowiska, co widać nie tylko na zdjęciach wykonywanych przez mieszkańców, ale także w dokumentach Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ). Jak pachnie i wygląda substancja, która trafia do potoku? – To gryzący, chemiczny zapach. Niektórzy wyczuwają woń zgniłej cebuli. Woda jest zapieniona, brunatno atramentowa — mówi SmogLabowi Tomasz Fiszer z „Naszej Olszanicy”.
WIOŚ kontrolował lotnisko 5 razy w latach 2016-2023. Jednak wizji terenowych w związku z zatruwaniem potoku było więcej. – Przeprowadziliśmy 17 takich wizji lokalnych — mówi nam Magdalena Gala z krakowskiej delegatury WIOŚ. To potwierdza, iż problem występuje. Według przedstawicielki instytucji przepisy nie przewidują możliwości wymierzenia kary za odprowadzanie wód opadowych. I zapewnia, iż gdyby tylko była taka możliwość, to WIOŚ stosowałby dotkliwsze kary. – Z tego powodu WIOŚ wykorzystał inne działanie administracyjno-prawne o charakterze przymuszającym tzn. zarządzenia pokontrolne — zaznacza Gala.
Grzywna? Maksymalnie 500 zł
Jedyną możliwością, według WIOŚ, jest nałożenie grzywny. O ile uda się ustalić osobę odpowiedzialną za uchybienie. – Oczywiście, w kontekście sytuacji na Potoku Olszanickim, możliwa do zastosowania przez WIOŚ wysokość mandatu — maksymalnie 500 zł — nie stanowi w żaden sposób odpowiedniej rekompensaty za stan Potoku Olszanickiego — słyszymy w instytucji. Urzędnicy dodają, iż dużo poważniejsze są dla lotniska działania zaradcze, które WIOŚ nakazał. To m.in. budowa punktu pomiarowego na cieku wodnym, budowa specjalnych stanowisk do odladzania dla samolotów, budowa specjalnych instalacji dla wód deszczowych oraz wybudowanie zbiornika retencyjnego wraz z systemem oczyszczania. W dalszej części tekstu wyjaśniamy, ile zostało z tych planów.
W tym miejscu warto przypomnieć, iż o sytuacji wiadomo przynajmniej od 2016 r. Jednak od tego czasu problemu nie udało się skutecznie rozwiązań. Spółka zarządzająca lotniskiem początkowo umywała ręce. Sprawę opisywały szeroko krakowskie media.
- Czytaj także: Inwestor z jednym funtem chce postawić 12 pięter na stawach pod Warszawą [REPORTAŻ]
WIOŚ już na pierwszej kontroli w 2016 r. ustalił przyczynę negatywnego oddziaływania lotniska na Potok Olszanicki. – Przyczyną okazało się odprowadzanie ze strumieniem wód opadowych środków do odladzania nawierzchni (mrówczan potasu, mrówczan sodu) i odmrażania samolotów (glikol propylenowy). Udowodnienie naruszeń było możliwe dzięki wykonaniu szeregu badań fizykochemicznych. Początkowo, Spółka nie poczuwała się do odpowiedzialności za stwierdzone w potoku zanieczyszczenie, wskazując na biodegradowalny charakter stosowanych środków. Twierdzenie to zostało skutecznie zakwestionowane w toku przeprowadzonej w 2016 r. kontroli i ostatecznie protokół stwierdzający naruszenia został podpisany przez Spółkę — przypomina Magdalena Gala z WIOŚ.
Lotnisko chce przekładać koryto potoku
Mimo hucznych planów i obietnic lotnisko nie wykonało najważniejszego elementu. – Niestety lotnisko w 2020 roku odstąpiło od realizacji oczyszczalni — mówi nam Tomasz Fiszer z lokalnego stowarzyszenia. W zamian za to spółka wymyśliła, iż przełoży bieg potoku. – Udowodniliśmy, iż taka inwestycja nie rozwiąże problemów. Podparliśmy swoje stanowisko merytoryczną analizą — dodaje Fiszer. Zdaniem działaczy, choć lotnisko od kilku lat zapowiadało skuteczne i innowacyjne rozwiązania problemu, to ten wciąż występuje. – w tej chwili okazuje się, iż proponowane jest bardzo prymitywne rozwiązanie w postaci systemu dozowania zanieczyszczonych wód opadowych i roztopowych do potoku Olszanickiego — mówią nam przedstawiciele Stowarzyszenia, które kontroluje stan potoku na własną rękę.
W latach 2016-2022 WIOŚ wielokrotnie zlecał wykonanie badań wód Potoku Olszanickiego. Wyniki nigdy nie były zadowalające
Magdalena Gala, WIOŚUrzędniczka dodaje, iż stan Potoku Olszanickiego nie był kwestią pojedynczych dni w okresie zimowym. Miał charakter długotrwały ze względu na okres stosowania preparatów do odladzania. Jednocześnie wojewódzka instytucja umywa ręce w konflikcie na linii mieszkańcy-lotnisko i nie ocenia merytorycznie pomysłu na przełożenie potoku. To zadanie spoczywa na Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Lotnisko wymijająco odpowiada na pytania
W marcu inspektorzy WIOŚ przeprowadzili działania terenowe w związku ze zgłoszeniem zanieczyszczenia wód potoku Olszanickiego. – Oględziny przeprowadzono punktowo między ujściem Potoku Olszanickiego do Rudawy a wylotem zarurowanej części potoku poniżej portu lotniczego. Wizja lokalna potwierdziła, iż za złą jakość wód Potoku Olszanickiego, z którą mamy do czynienia szczególnie w okresie zimowym, odpowiada odpływ wód opadowych z terenu lotniska zawierających substancje do odladzania powierzchni płyty — czytamy w oficjalnym komunikacie.
SmogLab wysłał do rzeczniczki portu lotniczego w Balicach pięć konkretnych pytań. Na żadne nie została udzielona odpowiedź. W zamian za to przesłano suchy komunikat. Jego główna oś narracyjna dotyczy zaskarżenia decyzji środowiskowej, która umożliwiała przełożenie biegu potoku. Winą za przeciągające się prace rzeczniczka obarcza stowarzyszenia i osoby prywatne, które zakwestionowały rozwiązania polegające m.in. na przekładaniu potoku. Przypomnijmy, iż o zanieczyszczaniu cieku wodnego wiadomo przynajmniej od 7 lat. Od tego czasu nie udało się skutecznie rozwiązań problemu.
Jednocześnie lotnisko ma ogromne ambicje w ramach swojego rozwoju. Liczba pasażerów powoli wraca do tej sprzed pandemii. W 2022 r. z usług lotniska skorzystało niemal 7,4 mln pasażerów. To drugi najlepszy wynik w historii. Rekord to 8,4 mln podróżujących w 2019 r. Szacuje się, iż w 2023 r. lotnisko utrzyma wynik z poprzedniego roku, a rekordy mogą być pobite w kolejnych latach. W planach jest rozbudowa samego lotniska i m.in. powstanie nowego pasa startowego. Te inwestycje także są oprotestowane przez część mieszkańców, którzy obawiają się negatywnego wpływu lotniska na jakość ich życia.
Do sprawy zatruwania Potoku Olszanickiego będziemy powracać na łamach SmogLabu.
- Czytaj także: Katastrofa ekologiczna na malowniczej rzece. Zniknęła przez działalność kopalni
–
Zdjęcie tytułowe: FB/NaszaOlszanica