Wewnętrzne konflikty w PiS są już na tyle silne, iż politycy tej partii składają wręcz na siebie rodzaj donosów. Byleby tylko utrącić ambitnego konkurenta. Tylko w ten sposób można rozumieć słowa Ryszarda Terleckiego o… prezydenckich ambicjach Mateusza Morawieckiego.
W rozmowie z tygodnikiem „Sieci” Terlecki opowiadał, iż w związku z kolejnymi wyborami prezydenckimi w partii „pomysły są różne” i „wymieniane są różne nazwiska”.
– Ale to jeszcze dwa lata, na razie to luźne przymiarki. Nie można wykluczyć, iż będzie jakaś niespodzianka tak jak w 2015 r. – mówił Terlecki.
– Moim zdaniem szanse na zwycięstwo miałby tylko Mateusz Morawiecki. Ale lista jest długa i będzie w czym wybierać – wypalił szef klubu PiS. Całkowicie paląc przy okazji szanse Morawieckiego na zdobycie poparcia Prawa i Sprawiedliwości.
Koronkowa robota, trzeba przyznać.