Wydawałoby się, iż w „normalnym” kraju wizyta amerykańskiego prezydenta zostałaby potraktowana jako okazję do zaprezentowania narodowej jedności. Zwłaszcza, iż zaledwie kilkaset kilometrów dalej toczy się niezwykle ciężka wojna. W normalnym pewnie tak by się stało, ale nie w Polsce rządzonej od ośmiu lat przez PiS.
Tutaj wizytę Joe Bidena, związaną przecież z wojną na Ukrainie, potraktowano jako doskonały pretekst, by po raz kolejny uderzyć w demokratyczną opozycję. Nie zważając przy tym na to, jak fatalnie będzie to wyglądało w oczach Amerykanów.
– Polska jest naturalnym liderem i o ile jacyś nieszczęśnicy nie dorwą się do władzy, to tę pozycję z pewnością utrzyma. A jeżeli chodzi o cały region, to Trójmorze to najpoważniejszy projekt polityczny, jaki w tej chwili jest w Europie – perorował na przykład Ryszard Terlecki, szef parlamentarnego klubu PiS.
Problem Polski polega na tym, iż to właśnie jacyś „nieszczęśnicy” dorwali się do władzy. I w imię wąsko pojętego interesu partyjnego, są zdolni do poświęcenia interesu całego kraju.