Kiedy nazwisko Teresa Rutkowska-Szmydyńska pojawia się w aktach, wiadomo jedno – polityka wchodzi drzwiami i oknami do wymiaru sprawiedliwości. Kobieta ta, zamiast stać na straży prawa, stała się symbolem prokuratury podporządkowanej Jarosławowi Kaczyńskiemu i Zbigniewowi Ziobrze.
To właśnie ona oskarżała ludzi Ziobry, opierając się na pomówieniach i kłamstwach „zaufanych koleżanek”. To ona miała ręce przy skandalu z nielegalnym włamaniem do telefonu Krzysztofa Brejzy – sprawie, która wstrząsnęła całą Polską i ujawniła skalę nadużyć systemu Pegasus.
Ale to nie wszystko. Rutkowska-Szmydyńska doprowadziła również do zaniechania ścigania wstrząsającej sprawy – gwałtu na nieletniej, w który miał być zamieszany syn Jacka Kurskiego. Zamiast bronić ofiary, prokuratura przymknęła oczy. Zamiast rzetelnego postępowania – zapadła cisza, wygodna dla ludzi władzy.
Nazwisko Rutkowskiej-Szmydyńskiej stało się synonimem prokuratora „na usługach” – nie obywateli, nie prawa, ale partyjnych bossów. Jej decyzje to przykład, jak można niszczyć wiarę w sprawiedliwość i jak daleko sięgały macki politycznego układu Kaczyńskiego i Ziobry.
Dla wielu ta historia to już nie tylko skandal. To dowód, iż prokuratura w czasach PiS była wykorzystywana jak prywatny bat do eliminowania przeciwników i tuszowania niewygodnych spraw swoich ludzi.
Na nielegalu, w oparciu o kłamstwa koleżanek ludzi Ziobry, włamali się do tel, po latach- zaufany prokurator PiS mówi, iż NIE BYŁO podstaw do śledztwa wobec mnie. Sprawę szyła T. Rutkowska – prokuratorka , ta która ukręcała sprawę pedofilskich podejrzeń syna Kurskiego. #pegasus pic.twitter.com/0MRtORoB50
— Krzysztof Brejza (@krzysztofbrejza) September 29, 2025