Tak prezydenta powitała Kalifornia, która rzekomo głosowała na Kamalę (w Kalifornii nie wymagano od głosujących okazywania dowodów tożsamości).
Zajęty innymi sprawami niestety nie nadążam za przemianami w USA, a nie jest to łatwe. Z jednej strony zmiany postępują niezwykle szybko, z drugiej konieczne jest poszukiwanie innych źródeł niż polskie oficjalne media, które albo ignorują, albo przeinaczają niewygodne dla siebie fakty.
Korporacyjne media, będąc od lat wyłącznie tubą propagandową, od dawna nie wykonują pracy dziennikarskiej. I nie ma znaczenia czy są to media amerykańskie, czy polskie, gdyż w wielu tematach polskie media posłusznie powtarzają za amerykańskimi, służąc tym samym panom, czyli globalistom i głębokiemu państwu, a tak na zewnątrz neoliberałom amerykańskiej Partii Demokratycznej.
Wystarczy popatrzeć na reakcję mediów na zmiany w USA po zaprzysiężeniu Trumpa. W ciągu dwóch pierwszych dni poczynając od samego dnia inauguracji, prezydent podpisał dziesiątki rozporządzeń wykonawczych. Dziesiątki aktów prawnych wielkiej wagi, starannie przygotowanych zawczasu przez sztab najlepszych prawników.
Tak na marginesie, warto porównać to z wątpliwymi osiągnięciami Kołalicji Łobywatelskiej, której dorobek przez kilka miesięcy od wyborów jest znikomy. choćby tak mało kontrowersyjne zadanie, jak urealnienie niezmiennych od 10 lat opłat za badanie techniczne samochodu. W tym czasie wszystko podrożało, wzrosły podatki więc stacje kontroli pojazdów robią bokami. Odpowiedź rządu „trwają prace”, a w tej technicznej sprawie raczej wykręty o nieprzychylnym prezydencie i opozycji oraz trudnych negocjacjach wewnątrzkoalicyjnych nie mają sensu.
Każde z podpisanych przez Trumpa rozporządzeń wykonawczych wprowadza głębokie zmiany w działaniu rządu, agencji federalnych i życiu Stanów Zjednoczonych, wpływając pośrednio na resztę świata, ale jaka jest reakcja mediów, czym się zajmują „dziennikarze”? Tak zwani dziennikarze zajmują się pobocznymi tematami i ploteczkami, gdyż nie potrafią już pisać o niczym innym. Powtarzając przez lata propagandę, utracili umiejętność samodzielnego myślenia i badania faktów. Zatem w sytuacji, gdy nikt im nie wskazuje, co i jak mają pisać, są bezradni.
Na przykład żartobliwą, a raczej prześmiewczą rzuconą w przelocie uwagę Trumpa, iż wydając lawinę ułaskawień, Biden powinien również pomyśleć o ułaskawieniu samego siebie, media i „eksperci” analizują z wielką powagą, wyciągając z tego daleko idące wnioski. Rzekomo miałby to być dowód na mściwe zamiary Trumpa, tymczasem on zajmuje się czymś zupełnie innym.
Nie będąc w stanie nadążyć za działaniami Donalda Trumpa, zagubione media zamiast ich treści i konsekwencji przedstawiają wyłącznie sprawy dostępne ich ograniczonemu pojmowaniu. Stąd wielkie rozwodzenie się do znudzenia nad niefortunnym gestem Elona Muska, jakby było to najistotniejsze wydarzenie ostatnich dni.
Podobnie inne publiczne wypowiedzi Muska powodują lawinę oburzenia, podczas gdy dziesięciolecia zakulisowych knowań miliarderów takich jak Soros, czy Gates nie wzbudzają najmniejszego zainteresowania. interesujący fakt, ponad 3/4 amerykańskich miliarderów popiera Partię Demokratyczną.
Wspólne z CIA działania Sorosa polegające na obalaniu legalnie wybranych władz w wielu krajach świata, finansowanie tam kolorowych rewolucji i osadzanie amerykańskich marionetek nikogo nie oburzają. Odchodzący w niebyt Joe Biden zdążył za takie działania przyznać Georgowi Sorosowi najwyższe cywilne odznaczenie USA, czyli Prezydencki Medal Wolności. Dobrym przykładem jest pomarańczowa rewolucja na Ukrainie i osadzenie tam na posadzie prezydenta pianisty w zielonym swetrze, co ostatecznie doprowadziło do wojny z Rosją, ale to oczywiście winna jest wyłącznie Rosja.
Przypomnijmy, negocjacje akcesyjne UE z Gruzją zostały wstrzymane, gdy gruzińskie władze zaczęły domagać się pełnej jawności źródeł finansowania różnych „organizacji pozarządowych”. Co za bezczelność! Kolejna kolorowa rewolucja została udaremniona Wymóg jawności dla podobno demokratycznych i proobywatelskich organizacji i środowisk okazał się nie do zaakceptowania. Takie to otwarte społeczeństwo (Open Society Foundation rodziny Sorosów), które boi się światła i jawności.
Także działania „wielkiego filantropa”, czyli Billa Gatesa wymykają się uwadze. Jest to obszerny temat na kilka książek. Poczynając od jego inwestycji agrotechnicznych i farmaceutycznych, które na celu mają wyłącznie zysk i zdobywanie coraz większej władzy nad światem kosztem zdrowia i życia milionów ludzi, poprzez przejęcie WHO i osadzenie na jej czele swojej kreatury, do bycia jednym z głównych architektów pandemii Covid-1984. Do tego wizyty w pedofilskim raju na prywatnej wyspie Jeffreya Epsteina, który dziwnym trafem stracił życie, gdy miał zeznawać. Nic z tego oficjalne media nie widzą i o niczym nie informują. To wszystko nic. Ważne jest, co Elon Musk chlapnął do mediów.
Wspominając Elona Muska, przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, iż wstrzymując ekojebcze szaleństwo rzekomego ratowania planety, Trump równocześnie zastopował elektromobilność, wycofując rząd federalny ze wszelkich takich działań i nacisków na rządy stanowe i biznes. Zatem niewątpliwie i bezdyskusyjnie poważnie psuje interesy właściciela Tesli, którym rzekomo miał służyć.
Także nie do końca rozumiane są konsekwencje wystąpienia USA z porozumień paryskich w sprawie „ochrony klimatu”. Nie stosowały się do nich największe ludnościowo kraje jak Chiny i Indie, teraz dołączyły USA, również w sferze jednoznacznych deklaracji. Stąd będzie najlepszy dowód, iż wysiłki Europy i jej kraików, jak Polska, w celu wpłynięcia na klimat są bez znaczenia. Co więcej, w końcu okaże się, iż klimat zmienia się cyklicznie i wrócą prawdziwe zimy. Oby tylko stało się to, zanim otumaniona ludzkość całkowicie uzależni swój byt od kaprysów pogody.
Niezależnie od propagandy klimat zmienia się na skutek sił potężniejszych od ziemskiej ideologii. Mało kto jeszcze te czasy pamięta. Lata 1920-1940 też były gorące i zimy łagodne, najniższy historycznie przepływ wody w Wiśle zanotowano w 1921 roku, a potem wróciły chłodniejsze lata i prawdziwe zimy, o czym przekonał się Wermacht w Rosji. Podczas zimy 1945 ludzie wracali do zniszczonej Warszawy, przechodząc Wisłę po lodzie.
Media nie omawiają spraw istotnych, faktów ani rzeczywistej treści dokumentów nowego rządu Trumpa. o ile już wspomną jakiś temat, to nie piszą prawdy, o ile tylko można ją zastąpić czymś innym. Przykładowo na temat wolności słowa zamiast przytoczenia odpowiednich fragmentów prezydenckiego zarządzenia wykonawczego lub przynajmniej odniesienia się do jego treści, mamy argumenty ad personam. Rzekomo Trump jest przeciwko wolności słowa, bo walczy z mediami, więc cokolwiek zrobi, jest z definicji złe.
Uczciwie ocenić czy jego działania są złe, czy dobre, można odnosząc się do faktu, jakim jest prezydencki Executive Order w tej sprawie. Nieudolne tłumaczenie na polski przytaczam w cytowanym powyżej poście. Podnoszona wojna Trumpa z mediami to nic innego jak procesy wytaczane mediom za ich kłamstwa.
Tymczasem w ciągu kilku dni od zaprzysiężenia rzekomo walczący z mediami Trump udzielił więcej wywiadów niż Joe Biden w trakcie całej kadencji. Ponadto wywiady Trumpa były na żywo i w pełni otwarte bez wcześniej uzgadnianych lub zakazanych tematów w odróżnieniu od wystąpień demencyjnego Joego polegających na wyreżyserowanym odczytaniu z telepromptera przygotowanych odpowiedzi na wcześniej nadesłane pytania.
Wbrew ich uzurpacjom, korporacyjne media nie są głosem obywateli ani ostoją wolności słowa. Lata tak zwanej pandemii wykazały ostatecznie to, co było już wcześniej wiadomo. Są to propagandowe tuby rządów i korporacji, a z głosem obywateli mają kilka wspólnego.
Obywatelskie głosy częściej można usłyszeć w sieci na różnych platformach. Także w sieci napotkamy teraz prawdziwe dziennikarstwo robione przez niezależnych dziennikarzy. Na przykład w USA są to takie postacie jak Tucker Carlson lub Joe Rogan, wymieniając najbardziej znanych.
Korporacyjne media strojące się w piórka ostoi wolności słowa wykazały się przez parę lat pandemii jako główny na tę wolność knebel, powtarzając kłamstwa rządów i agencji oraz tępiąc wątpiących i uciszając niepokornych. Znakomitym przykładem są fakt-czekiści, zatrudniane przez agencje prasowe, jak Reuters, grupy ludzi bez odpowiedniego wykształcenia, którzy agresywnie i bezpodstawnie „udowadniali” rzekome błędy i nieprawdę. Ludzie bez wykształcenia lub absolwenci anglistyki cenzurowali i poprawiali lekarzy i naukowców z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem.
Do korporacyjnych portali i stacji telewizyjnych radośnie dołączyły korporacyjne usługi sieciowe, które rzekomo powstały w celu łączenia ludzi i umożliwienia wymiany myśli. Także one, Facebook, YouTube czy Twitter wykluczały i tłumiły wszelkie próby odejścia od oficjalnej narracji, potulnie wysługując się władzy i tym, którzy za nią stali. Robiły to również sklepy internetowe takie jak Amazon.
Dosyć zabawne były reakcje mediów, gdy Elon Musk po wykupieniu Twittera zmieniał jego zasady, zwalniając z pracy gromady fakt-czekistów. Na dokładkę ujawnił wewnętrzne dokumenty cenzury wskazujące na ingerencję agencji federalnych, chociaż CIA-pedia twierdzi inaczej.
Natychmiast pojawiły się głosy, jakoby w ten sposób zniszczył on Twittera. Paradne, likwidując cenzurę i przywracając odrobinę wolności słowa, rzekomo zniszczył platformę, której celem i ideą założycielską ma być wymiana myśli. Oczywiście pojawiły się kłopoty finansowe, ale spowodowane zostały przez resztę korporacyjnych podmiotów, które czasowo wycofały z Twittera swoje reklamy, karząc go za tak nieodpowiedzialne zachowanie.
W końcu zostały ujawnione fakty ingerencji agencji wywiadowczych, czyli agencji „bezpieczeństwa”, w cenzurę mediów społecznościowych i tłumienie wolności słowa, a kolejne Rozporządzenie Wykonawcze prezydenta zakazuje tych nielegalnych praktyk. Niektórzy mogą nazwać to musztardą po obiedzie, gdyż jeszcze na chwilę przed wyborem Trumpa, właściciel Facebooka podjął działania częściowo znoszące cenzurę. Zło się jednak stało, gdyż polikwidowano na przykład facebookowe grupy wsparcia rodzin osób ciężko poszkodowanych przez szczepienia.
Facebook i właściciel firmy Meta nie potrafią jednak żyć bez cenzurowania kogoś, więc ostatnio zabrali się za linuksiarzy. Katastrofalne wpadki Windows 11 w połączeniu z presją Microsoftu na wymianę sprawnego sprzętu na nowy spowodowały wśród użytkowników wzrost zainteresowania alternatywnymi rozwiązaniami, co nie podoba się na tyle, iż Facebook poblokował grupy dyskusyjne Linuxa oraz wszystkie posty zawierające odnośniki do popularnej linuksowej witryny DistroWatch.com. Żeby było śmieszniej, sam Facebook działa na systemie operacyjnym Linux (CentOS Stream).
Mógłbym przytaczać różne działania Trumpa przez cały dzień, gdyż wykonuje on i wykonał już wielką pracę. I wtedy wszyscy to czytający doszliby do wniosku, iż jestem wielkim zwolennikiem Trumpa i Muska, co nie jest prawdą. Po prostu uważam, iż w tej konkretnej sytuacji większość tego, co robią, jest słuszna. Natomiast zagubione media nie są w stanie racjonalnie i rzetelnie relacjonować faktów ani nad nimi dyskutować.
Jestem zdania, iż w Stanach nastąpiła istotna zmiana władzy, gdyż przez ostatnie cztery lata nie było wiadomo, kto rządzi, teraz zaś chyba jednak nie ma wątpliwości.
I patrząc na rzeczywistość, to Trump zniósł wizy dla Polaków, natomiast Biden w ostatnich dniach swojej prezydentury umieścił Polskę na liście państw podejrzanych, do których nie należy eksportować zaawansowanych technologii. To Biden i członkowie jego ekipy postawili świat na progu III wojny, dolewając oliwy do ognia jeszcze po przegranych wyborach. Natomiast ten „nieobliczalny” Trump już samą swoją obecnością spowodował deeskalację i na samym początku odsunął architektów konfliktu z Rosją, cofając ich uprawnienia dostępu do informacji niejawnych.
Oczywiście w niczym to nie przeszkadza naszym neoliberałom, dla których od podstawowych spraw, jak wolność słowa, czy pokój na świecie, bardziej liczą się transgenderyzm i zielone szaleństwo.
Powyższy obrazek przedstawia manipulację mediów polegającą na przemilczaniu niewygodnych faktów i rozdymaniu innych. Amerykańskie korporacyjne stacje telewizyjne poświęciły 3 minuty na wspomnienie o ułaskawieniu przez Bidena członków jego przestępczej rodziny, natomiast rozwodziły się o ułaskawieniu przez Trumpa osób skazanych na podstawie oskarżeń o powstanie i rzekomy szturm na Kapitol 6 stycznia 2021 roku (J6).
Nie znajdziemy w pokazywanych nam materiałach prawdy o tamtych wydarzeniach. Opowiadają o ataku na demokrację itp. Tymczasem teraz już wiadomo, iż zajścia zostały zainicjowane i poprowadzone przez agencje bezpieczeństwa wewnętrznego, głównie FBI. To zresztą agenci FBI jako „tłum” wdarli się na teren Kapitolu. Zwykli ludzie biorący udział w demonstracji ulicznej zostali zatrzymani na podstawie zdjęć, oskarżeni i uwięzieni.
Na temat wydarzeń J6 znajdziemy zaklęcia mediów o ataku na demokrację itp. Natomiast cała akcja miała na celu uwikłanie Trumpa w udział w „powstaniu” mającym rzekomo obalić siłą legalną władzę. Tego typu zarzut uniemożliwiłby Donaldowi Trumpowi kandydowanie w przyszłości. Nie udało się, ale przez całą kadencję Bidena wymyślano coraz to nowe oskarżenia.
Nie należy oczekiwać proporcji również w ocenach medialnych obecnych działań Trumpa. Na przykład przytaczany jest stale straszny lament Demokratów i lewicowych działaczy na temat deportacji. Nikt już nie pamięta, iż Obama deportował 3 miliony nielegalnych imigrantów, najwięcej jak do tej pory ze wszystkich prezydentów. Warty byłby również pokazania klip wyborczy Hilary Clinton wygłaszającej radykalne deklaracje na temat tego, co zrobi z nielegalnymi imigrantami, jeżeli wygra wybory prezydenckie.
Podobnie wygląda sprawa z prezydenckimi nominacjami na ważne stanowiska. Oprócz ostrego krytykowania poszczególnych kandydatów mamy płacz na temat rzekomych czystek. Otóż w USA uznawano zawsze prawo prezydenta do doboru ekipy. Kolejni prezydenci w różnym stopniu korzystali z tego prawa. I znowu Obama wysunął się na czoło, gdyż on wymienił praktycznie wszystkich, Trump zaś podczas swojej pierwszej kadencji tego nie zrobił, co skończyło się źle.
Tym razem Trump pozywa się wszystkich szefów agencji federalnych, którzy okazali się nielojalni lub skorumpowani, jak na przykład kupiona przez koncerny farmaceutyczne agencje zdrowotne, w tym FDA, której zadaniem jest kontrolowanie leków dopuszczanych do obrotu. Do czasu powołania nowych szefów agencje od zdrowia mają zakaz komunikacji, co oczywiście nie podoba się również w Polsce, gdzie piszą o kneblowaniu agencji zdrowia CDC FDA itd.
Na tych kilku przykładach widać jasno, jak mało wiarygodne są oficjalne media. Kiedyś było lepiej. W czasach żelaznej kurtyny wrogie obozy prowadziły swoje działania propagandowe, a my słuchając radia, mogliśmy poznać głosy obu stron, albowiem fale radiowe z zakresu fal krótkich bez przeszkód przekraczają oceany.
Obecnie jest gorzej, radio, telewizja czy internet przechodzą przez lokalne łącza, więc możemy odebrać tylko to, na co nam pozwolą. choćby niektóre portale internetowe z USA są u nas niedostępne i potrzebne są sztuczki, aby je otworzyć. Wszystko to wśród gwaru deklaracji o wolności słowa i dostępu do informacji.
Dziękuję za czytanie Substacka Jacka! Subskrybuj za darmo, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.