Mateusz Morawiecki, sądownie skazany kłamca, jest przedmiotem kpin i wyszydzania. Trafił choćby do polskich dowcipów:
Premier Morawiecki wizytował Polskę: Zajechał do małej wioski z dala od dużych miejscowości. Popatrzył sobie, z ludźmi pogadał, na koniec pyta – a jakie tu macie problemy u siebie? Mamy tylko dwa problemy panie premierze, powiedział Sołtys – jeden to taki, iż my tu w ogóle lekarza nie mamy. Ach tak, zatroskał się premier, postaram się pomóc; wyjął telefon, w klawisze postukał i mówi: Tu premier, jestem w wiosce takiej to a takiej, oni tu lekarza wcale nie mają, można im pomóc jakoś? Tak, naprawdę? Na jutro będzie? O, doskonale, zaraz przekażę. Jutro będzie tu lekarz do Waszej dyspozycji, mówi premier mieszkańcom. A jaki macie ten drugi problem, pyta? Drugi nasz problem jest taki, mówi Sołtys, iż my tu w ogóle zasięgu nie mamy…
Nic dodać, nic ująć.