Niedzielna konwencja Karola Nawrockiego w łódzkiej Hali Expo miała być pokazem siły Prawa i Sprawiedliwości, ale zamiast tego ujawniła desperację partii w obliczu nieuchronnej klęski swojego kandydata.
Obecność Andrzeja Dudy, który zadeklarował poparcie dla Nawrockiego, oraz pełne pochwał słowa Jarosława Kaczyńskiego, wyglądają bardziej na teatralną próbę udawania jedności w PiS, niż na autentyczne wsparcie. To klasyczny przykład politycznego spektaklu, który ma zamaskować wewnętrzne pęknięcia i brak realnej strategii na odzyskanie zaufania Polaków.
Andrzej Duda, kończący swoją prezydenturę, postanowił wykorzystać konwencję Nawrockiego, by przypomnieć o własnych sukcesach z 2014 i 2015 roku, co brzmi jak desperackie poszukiwanie znaczenia w momencie, gdy jego polityczna rola dobiega końca. Jego deklaracja „Ja zagłosuję na Karola Nawrockiego” oraz podkreślanie „interesu RP” brzmią jak puste slogany, zwłaszcza w kontekście jego prezydentury, którą wielu krytykuje za brak niezależności i ślepe podporządkowanie linii partii. Duda, zamiast być prezydentem wszystkich Polaków, stał się symbolem podziałów, a jego wystąpienie w Łodzi tylko wzmacnia wrażenie, iż PiS próbuje ratować tonący okręt, odwołując się do dawnych emocji i sentymentów.
Jarosław Kaczyński, chwaląc Dudę za „klasę” i „świetne przemówienie”, również nie przekonuje. Jego słowa – „Naprawdę chapeau bas, jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję panu prezydentowi” – brzmią jak wyreżyserowany gest, mający pokazać, iż w PiS panuje zgoda i harmonia. Ale czy naprawdę Kaczyński wierzy w to, co mówi? Przecież to on przez lata sterował prezydenturą Dudy, a teraz, gdy Nawrocki wyraźnie przegrywa, próbuje stworzyć wrażenie, iż partia jest zjednoczona i wciąż ma asa w rękawie. W rzeczywistości jednak PiS jest w głębokim kryzysie – zarówno pod względem poparcia społecznego, jak i wewnętrznej spójności. Kaczyński, który od lat trzyma partię żelazną ręką, zdaje się tracić kontrolę, a jego pochwały dla Dudy wyglądają na próbę zaklinania rzeczywistości.
Obaj politycy – Duda i Kaczyński – zdają sobie sprawę, iż klęska Nawrockiego może być symbolicznym końcem pewnej ery dla PiS. Ich wspólny występ to nic innego jak polityczny teatr, który ma przekonać Polaków, iż partia wciąż ma coś do zaoferowania. Ale Polacy widzą więcej – widzą partię, która straciła kontakt z rzeczywistością, której liderzy kurczowo trzymają się władzy, a w obliczu porażki potrafią jedynie odgrywać jedność, zamiast zmierzyć się z prawdziwymi problemami kraju. jeżeli PiS chce odzyskać zaufanie, potrzebuje czegoś więcej niż pustych gestów i wzajemnych pochwał – potrzebuje autentycznej refleksji i zmiany, na którą wyraźnie nie jest gotowy.