Krzysztof Brejza pozwała prezesa PiS a Jarosław Kaczyński po raz kolejny udowodnił, iż wielki odwagą świeci tylko na partyjnych wiecach, gdzie nikt nie zadaje mu trudnych pytań. Kiedy przyszło stanąć twarzą w twarz przed sądem, prezes PiS po prostu… nie przyszedł. O tchórzostwie Kaczyńskiego poinformowała adwokat, Dorota Brejza.
Kaczyński będzie miał jednak poważny problem – Brejza złożyła wniosek o jawność rozprawy. Choć z zasady procesy o zniesławienie są niejawne, to pokrzywdzony ma prawo domagać się pełnej przejrzystości – i z tego prawa skorzystano. To jasny sygnał dla społeczeństwa: Brejza nie boi się światła kamer, nie boi się opinii publicznej i nie ma nic do ukrycia. Wszystkie wcześniejsze procesy prowadzone przez niego były transparentne, wyroki publikowane, a media regularnie informowane o przebiegu spraw.
A Kaczyński? Ten sam polityk, który całe życie mówi o „odpowiedzialności”, „prawdzie” i „obronie Polski”, gdy trzeba się zmierzyć z realną odpowiedzialnością, wybiera tchórzostwo i ucieczkę. Prezes PiS nie znalazł odwagi, by spojrzeć w oczy ludziom, których pomawiał i opluwał.
To nie pierwszy raz, gdy Kaczyński pokazuje, iż jego odwaga kończy się tam, gdzie zaczyna się sala sądowa. Polityczny tchórz, który całe życie unikał konfrontacji, dziś znów potwierdził swój styl – rządzić zza kotary, ale nigdy nie odpowiadać za własne słowa.