Tatry. Elektryczne busy ruszają do Morskiego Oka na majówkę

4 dni temu

Codziennie trzy pojazdy elektryczne będą kursować z Zakopanego do Włosienicy przed Morskim Okiem, a jeden z Polany Palenicy do Włosienicy. Jak zaznaczył dyrektor TPN, projekt ma charakter pilotażowy i tymczasowy – w ten sposób pojazdy będą kursowały do końca bieżącego roku.

– Mam dobrą wiadomość – busy elektryczne wjadą w weekend majowy na drogę do Morskiego Oka – ogłosił Ziobrowski i podkreślił, iż to nie jest zwykły przewóz turystyczny.

– Ten przejazd ma charakter usługi edukacyjnej i wymaga zaangażowania Tatrzańskiego Parku Narodowego – dodawał dyrektor TPN. Podkreślił, iż busy na odcinku Palenica – Włosienica będą poruszały się bardzo powoli, aby nie mijać się z wozami konnymi i nie tworzyć dodatkowego zamieszania.


Elektryczne busy dotarły do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Czy będą wozić turystów do Morskiego Oka?


Jak kupić bilet?

Dyrektor TPN zaznaczył również, iż projekt ma charakter przejściowy. – Docelowo usługa ma być wykonywana przez woźniców, którzy dziś jeżdżą końmi na trasie Palenica – Włosienica. To jednak wymaga organizacyjnych i formalnych przygotowań. Czekamy na deklarację z ich strony – mówił Ziobrowski.

Busy będą również przystosowane do przewozu osób z niepełnosprawnościami. Kursy z Zakopanego zaplanowano na godziny 7.30 i 12:00, natomiast z Palenicy busy wyjadą o 6.30 i 12:00. Bilety na przejazdy “elektrykami” będzie można rezerwować przez stronę internetową parku: tpn.gov.pl, w zakładce „Kup bilety”. Cena przejazdu z Zakopanego do Włosienicy to 100 zł, a z Palenicy – 80 zł.

Cztery busy zakupione przez MKiŚ

Pod koniec ubiegłego roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska sfinansowało zakup czterech busów elektrycznych, które zostały przekazane do dyspozycji TPN. Te pojazdy, jako alternatywa dla transportu konnego, to element porozumienia zawartego w lutym bieżącego roku pomiędzy ministrą klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską, TPN, władzami Powiatu Tatrzańskiego, gminą Bukowina Tatrzańska i Stowarzyszeniem Przewoźników do Morskiego Oka, którzy wożą turystów nad słynne tatrzańskie jezioro zaprzęgami konnymi.

W tym roku trasę do Morskiego Oka będą również obsługiwały zaprzęgi konne, a od przyszłego roku tradycyjny transport pozostanie tylko na krótkim odcinku trasy: Palenica – Wodogrzmoty Mickiewicza. Obrońcy zwierząt przez cały czas jednak domagają się całkowitego wycofania transportu konnego z trasy do Morskiego Oka. Twierdzą, iż zwierzęta cierpią, ciągnąc wozy pod górę, a trasa jest zbyt wyczerpująca, by praca koni mogła odbywać się w humanitarnych warunkach.

Tezom tym przeczą jednak coroczne szczegółowe badania weterynaryjno-hipologiczne, w tym ortopedyczne, koni pracujących na trasie do Morskiego Oka. W ubiegłym roku 303 z 307 koni zostało dopuszczonych do pracy na trasie, a dwa lata temu tylko dwa konie nie przeszły badań i zostały wycofane. Zasady pracy koni na górskim odcinku ściśle określa regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Czy w Tatrach cierpią konie?

Badający od 15 lat konie z Morskiego Oka dr Marek Tischner zwrócił uwagę, iż na trasie nigdy nie padł żaden koń z powodu przeciążenia wozów, a incydentalnie zdarzały się potknięcia i przewrócenia koni, które następnie wstawały. Jak dodał, na tej terasie padły natomiast trzy konie, ale nie było to spowodowane wysiłkiem tylko nagłym zachorowaniem – pęknięciem aorty i kolką żołądkową oraz spłoszeniem przez nisko lecący śmigłowiec TOPR.

Twierdzeń obrońców zwierząt nie potwierdziły również śledztwa różnych prokuratur. Z końcem ub.r. Prokuratura Rejonowa w Opatowie umorzyła dochodzenie w sprawie konia, który potknął się i upadł na drodze do Morskiego Oka. Zdaniem obrońców praw zwierząt doszło do znęcania nad zwierzęciem, ale wykluczyła to opinia biegłego lekarza weterynarii.

Idź do oryginalnego materiału