Tańcowała bieda z nędzą / owsianko

publixo.com 2 godzin temu


Bieda obraziła się na Nędzę, więc mieszkańcy ustalili, iż musi się odbyć dwubój z udziałem arbitra.

Bieda, jako arystokratka blisko spokrewniona z Niedolą, nie mogła pogodzić się z faktem, iż o Nędzy, pospolitej wiedźmie z marginesu, zaczyna się mówić coraz więcej. W rankingach na popularność, spadało się jej co tchu, tak, iż nie nadążała się podnosić; i podczas gdy Nędza obrastała w zamożność, Biedę zżerał absmak.

O Nędzy było wszędzie; media zabijały się o przeprowadzenie z nią wywiadu, pchały się do niej z prośbami o wystąpienie w `Śniadaniu na dobranoc`. Stacje radiowe i inne meliny z dobrym słowem, organizowały przetargi na jej obecność w programie.

Bieda, dotychczas niekwestionowana przodownica wszystkich tabel z nieszczęściami, teraz, nieprzytomna z wściekłości i wzgardy, zaszyła się w kąt. Moda na atrakcyjność Nędzy, zaczynała ją męczyć. Kiedy otwierała telewizor, z diabelskiego pudełka wyskakiwała skwaszona fizjonomia Nędzy reklamującej pieluchy bez konserwantów.

Mądry odludek żyjący na nielegalnym skraju wsi, smutny pokutnik zajmujący się nieróbstwem oraz doradztwem finansowym dla bankrutów powiedział, iż do roli sędziego najbardziej pasuje mu bliski krewniak obywatela Głupawki, zasłużony frajer z pierwszych stron toaletowego pisma. Powiedział też, iż w trakcie medytacji o czterech literach, doszedł do wniosku, iż pojedynek należy odbyć w atmosferze przyjaźni, wzajemnego zrozumienia i ogólnie przyjętych uprzedzeń, a zwłaszcza, iż powinno dojść do rozpisania referendum względem pytania o ukryty sens bójki.

Jakby nie rzec, bohaterkami honorowej zadymy były dwie pierwsze damy wygwizdowa i strach brał myśleć, co to będzie, jak ich nie będzie, jak, w pojedynkowym ferworze, usieką sobie to, czy sio.
*
Jak zdecydowano, tak postąpiono i plebiscyt wykazał, iż bijatyka jest najlepszym sposobem okazywania sympatii. A krwawa jatka połączona z pokazami latających tasaków, to CZYSTA MIŁOŚĆ.
Idź do oryginalnego materiału