Zbigniew Ziobro po raz kolejny pokazał, iż jego podejście do polityki opiera się na unikaniu odpowiedzialności i teatralnych gestach, które mają na celu podważenie instytucji demokratycznych.
Jego absencja na przesłuchaniu przed sejmową komisją ds. Pegasusa – już szósty raz z rzędu – oraz pełen emocji wpis w mediach społecznościowych, w którym nazywa komisję „żenującą pseudokomisją” i „cyrkiem”, świadczą o braku szacunku dla procesów, które mają wyjaśnić poważne zarzuty dotyczące nadużyć władzy w czasach rządów PiS. Ziobro, zamiast zmierzyć się z pytaniami, woli chować się za rzekomymi proceduralnymi uchybieniami i kwestionować legalność działań komisji, co jest typową taktyką polityka, który ma coś do ukrycia.
Unikanie odpowiedzialności pod płaszczykiem formalności
W swoim wpisie na platformie X Ziobro skarży się na „absurdalnie nieudolne” działanie komisji, wskazując na problem z doręczeniem wezwania na przesłuchanie. Twierdzi, iż awizo dotyczące przesłuchania dotarło zbyt późno, co uniemożliwiło mu stawienie się przed komisją. Jednak takie tłumaczenie brzmi jak wymówka, a nie poważny argument. Były minister sprawiedliwości, który przez lata miał wpływ na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, powinien zdawać sobie sprawę, iż jego nieobecność – już po raz szósty – nie jest przypadkowym przeoczeniem, ale świadomą decyzją. Ziobro celowo ignoruje wezwania, próbując podważyć wiarygodność komisji, zamiast odpowiedzieć na pytania dotyczące ewentualnych nadużyć związanych z wykorzystaniem systemu Pegasus w czasach jego rządów.
Co więcej, jego twierdzenie, iż komisja jest „nielegalna”, opiera się na wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który sam w sobie budzi kontrowersje. Trybunał pod kierownictwem Julii Przyłębskiej, blisko związanej z PiS, wielokrotnie wydawał orzeczenia sprzyjające partii rządzącej w latach 2015–2023, co podważa jego niezależność. Powoływanie się przez Ziobrę na taki wyrok jest więc bardziej polityczną zagrywką niż rzeczywistym argumentem prawnym. Były minister, jako prawnik z wykształcenia, powinien zdawać sobie sprawę z powagi zarzutów dotyczących inwigilacji obywateli i współpracować z komisją, by wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Zamiast tego woli eskalować konflikt, grożąc członkom komisji zarzutami za rzekome „przekroczenie uprawnień” i „próbę bezprawnego pozbawienia wolności”.
Atak na instytucje i brak szacunku dla demokracji
Ziobro w swoim wpisie posuwa się do ostrej retoryki, nazywając komisję „żenującą pseudokomisją”, która „kłamie w sądzie i łamie podstawowe prawa”. Tego rodzaju słowa nie tylko dyskredytują pracę komisji, ale także podważają zaufanie obywateli do instytucji demokratycznych. Były minister sprawiedliwości, który sam przez lata był odpowiedzialny za reformy sądownictwa budzące ogromne kontrowersje, nie ma moralnego prawa do oskarżania innych o łamanie praw. W czasach jego rządów Polacy byli świadkami licznych przypadków naruszania zasad praworządności – od ataków na niezależność sądów po próby podporządkowania prokuratury partyjnym interesom. Teraz Ziobro, zamiast zmierzyć się z pytaniami o swoje działania, woli odwracać uwagę, atakując komisję i przedstawiając się jako ofiara rzekomego prześladowania.
Jego apel o „zamknięcie tego cyrku” to kolejny przejaw arogancji. Komisja ds. Pegasusa została powołana, by zbadać, czy w czasach rządów PiS dochodziło do nielegalnej inwigilacji opozycji, dziennikarzy i obywateli. Są to zarzuty niezwykle poważne, które wymagają wyjaśnienia. Ziobro, jako były minister sprawiedliwości i prokurator generalny, powinien być pierwszą osobą zainteresowaną transparentnością w tej sprawie. Zamiast tego woli unikać odpowiedzialności, co tylko wzmacnia podejrzenia, iż ma coś do ukrycia.
Konsekwencje dla Polaków i potrzeba rozliczenia
Ziobro pyta, jak długo Polacy będą płacić za działania komisji, ale prawdziwe pytanie brzmi: jak długo obywatele będą płacić za jego nieodpowiedzialne decyzje z czasów rządów PiS? Inwigilacja przy użyciu systemu Pegasus, jeżeli zarzuty się potwierdzą, była rażącym naruszeniem praw obywatelskich. Jako minister sprawiedliwości Ziobro ponosi odpowiedzialność za to, co działo się w podległych mu instytucjach. Jego obecna postawa – unikanie pytań, podważanie legalności komisji i grożenie jej członkom – tylko pogłębia wrażenie, iż były minister boi się prawdy.
Propozycja posła Tomasza Treli, by ukarać Ziobrę grzywną i przymusowo doprowadzić go na przesłuchanie, wydaje się uzasadniona. Politycy, którzy sprawują władzę, muszą być rozliczani ze swoich działań, a nie mogą chować się za formalnymi wymówkami. Ziobro, zamiast współpracować, woli eskalować konflikt, co jest kolejnym dowodem na jego brak szacunku dla demokratycznych procesów. Polacy zasługują na wyjaśnienie, czy i w jaki sposób system Pegasus był wykorzystywany przeciwko nim. Zbigniew Ziobro, zamiast utrudniać pracę komisji, powinien stanąć przed nią i odpowiedzieć na pytania – nie tylko w swoim interesie, ale przede wszystkim w interesie prawdy i sprawiedliwości, o którą tak często się upomina. Jego obecna postawa to polityczny teatr, który kompromituje nie komisję, ale jego samego.