„Tak się traktuje mieszkańców Krakowa?”. Organizacyjny bałagan podczas konsultacji SCT

5 godzin temu

„Mamy prawo do czystego powietrza, a SCT to konieczność, jeżeli chcemy ochronić zdrowie naszych dzieci” – mówiła Aleksandra Piotrowska, radna Dzielnicy IV Prądnik Biały, podczas ostatnich konsultacji społecznych w sprawie Strefy Czystego Transportu w Krakowie. „A kto zapłaci za nowe auta dla emerytów? Jak mamy żyć bez możliwości wjazdu do miasta?” – ripostował jeden z uczestników. Spotkanie w magistracie, które odbyło się w czwartek 9 stycznia, zgromadziło tłumy, a atmosfera gwałtownie stała się gorąca.

Czwartkowe spotkanie było ostatnią okazją dla mieszkańców Krakowa do wyrażenia swoich opinii na temat planowanego wprowadzenia Strefy Czystego Transportu. Konsultacje odbyły się w połączonych salach magistratu – Lea i Kupieckiej – które gwałtownie wypełniły się po brzegi uczestnikami. Z powodu dużej frekwencji część osób nie znalazła miejsca, co zmusiło niektórych do opuszczenia spotkania, podczas gdy inni próbowali śledzić dyskusję stojąc na urzędowych korytarzach.

Frekwencja przerosła oczekiwania organizatorów. „To dowód na to, jak istotny dla mieszkańców jest ten temat” – komentował jeden z obecnych na sali urzędników. Niestety, zbyt małe sale uniemożliwiły swobodne uczestnictwo wszystkim chętnym. Część osób stała na korytarzach, inni, sfrustrowani brakiem miejsca, gwałtownie opuścili spotkanie. „Tak się traktuje obywateli? Nie zapewniają nam choćby odpowiednich warunków do rozmowy!” – mówiła jedna z mieszkanek.

Już na wejściu na uczestników czekała grupa protestujących z transparentami: „Nie oddamy Krakowa!”, „Nie bądźmy eko-frajerami”, „Ręce precz od naszych aut”. Głośne okrzyki i gwizdy zakłócały początek spotkania. Domagano się referendum w sprawie SCT. „To nasza sprawa, a nie decyzja urzędników!” – wykrzykiwał lider protestu.

Przedstawiciele miasta – Maciej Piotrkowski i Grzegorz Dziok – oraz ekspert – prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej starali się zaprezentować założenia SCT. Argumentowali, iż ograniczenie ruchu samochodowego jest najważniejsze dla poprawy jakości powietrza. „Kraków bije rekordy w zanieczyszczeniach. SCT to nie kaprys, to konieczność” – mówił Piotrkowski.

Na te słowa natychmiast zareagowała sala. „Moje auto spełniało normy kilka lat temu. Dlaczego mam je teraz wyrzucać?!” – pytał wzburzony mężczyzna. „Dopóki transport publiczny nie będzie działał jak w Londynie czy Paryżu, takie strefy to kpina!” – wtórowała inna uczestniczka.

Choć kilka osób próbowało bronić projektu, ich głosy były często zagłuszane. „Nie chcemy umierać przez smog! SCT to szansa na lepsze życie” – próbowała mówić Aleksandra Piotrowska. Niestety, jej wypowiedź była przerywana przez okrzyki: „Wyprowadź się, jak ci nie pasuje!”, „Precz z SCT!”.

„Zwolennicy boją się mówić. To nie jest rozmowa, to polowanie na czarownice” – komentował jeden z obserwatorów na korytarzu.

Duża część uczestników reprezentowała osoby dojeżdżające do miasta. „Pracuję w Krakowie, ale mieszkam na wsi. Moje auto to diesel z 2012 roku. Nie stać mnie na nowe. Czy SCT oznacza, iż stracę pracę?” – pytał pan Jan, właściciel warsztatu. „Nie można dyskryminować ludzi spoza miasta. To niesprawiedliwe!” – dodawała inna osoba. „To wyrok na tysiące ludzi, którzy nie mają pieniędzy na nowe auta. Dlaczego nie ograniczyć strefy do ścisłego centrum?” – sugerował jeden z uczestników. Pojawiły się też głosy, by wprowadzić SCT na próbę, np. na pięć lat.

Mecenas Jan Hoffman, przewodniczący rady Stare Miasto, odniósł się do możliwości organizacji referendum oraz zwrócił uwagę na brak obecności prezydenta miasta. Jego zdaniem przepisy nie precyzują, jaką część miasta może obejmować strefa, co pozwala na przeprowadzenie referendum w tej sprawie. Wyraził również sprzeciw wobec dezinformacji, która – jak stwierdził – wprowadza mieszkańców w błąd.

– „Przepisy mówią, iż strefa ma być prowadzona, ale przepisy nie mówią, czy strefa ma dotyczyć, tak jak pan tutaj powiedział, jednej ulicy, rynku głównego czy całego miasta. W związku z tym nie ma przeszkód, żeby zakres, obszar strefy poddać pod referendum.” – tłumaczył Hoffman.

Przewodniczący rady skrytykował również brak udziału prezydenta w finałowym etapie konsultacji społecznych. Zdaniem Hoffmana, nieobecność prezydenta na konsultacjach podważa ich znaczenie i stanowi lekceważenie wobec mieszkańców, którzy licznie wzięli w nich udział. – „Publicznie się pytam tym razem, bo to jest finał tych konsultacji – podobno, gdzie jest pan prezydent?” – pytał.

Przypomnijmy, iż według propozycji miasta mieszkańcy Krakowa odprowadzający podatki będą mogli korzystać ze swoich pojazdów niespełniających wymagań Strefy Czystego Transportu bez ograniczeń do 1 lipca 2030 roku. Dla samochodów spoza Krakowa niespełniających wymagań SCT przewidziano opłaty: 2,50 zł za godzinę, 20 zł za dzień lub 500 zł za miesiąc. Więcej o tym pisaliśmy tutaj:

Idź do oryginalnego materiału