Tajne spotkanie Hołowni z PiS. Jego ludzie przerywają milczenie: "Nie wiemy, jakie było drugie dno"

6 godzin temu
– Jak nastroje na dole? Oburzeni jak Tomasz Zimoch, czy przeciwnie? – pytamy lokalnych polityków Polska 2050, gdy przez Polskę przetacza się burza po tajemniczym spotkaniu Szymona Hołowni z PiS. Wnioski gwałtownie nasuwają się same, ale jeżeli ktoś oczekuje, iż całe partyjne doły są oburzone na Hołownię jak Zimoch, to raczej jest w błędzie. Jednak całościowy obraz nie jest już tak oczywisty. Wiernych żołnierzy Hołowni nie brakuje. Zawiedzionych też. – Opadły emocje. Opadły chęci do działania. Jak góra nie zacznie pracy od dołu, to wszystko padnie. I Polska 2050 zostanie wchłonięta, jak inne partyjki – mówi jeden z rozmówców.


Przypomnijmy, do spotkania doszło w piątek w nocy w mieszkaniu Adama Bielana, ale wiadomo, iż nie chodziło tylko o europosła PiS. Jak ustalił Onet Szymon Hołownia miał z Jarosławem Kaczyńskim negocjować obalenie rządu Tuska, stanięcie na czele "rządu technicznego" a w opcji minimum przedłużenie swojej kadencji na stanowisku marszałka Sejmu.

Hołownia, jak już wiemy, uznał, nie widzi nic złego w takim spotkaniu. Poinformował też, iż było ich więcej, ale przyznał, iż tym razem wybór mieszkania Bielana był błędem.

"Ja do końca nie wiem, co to spotkanie miało na celu i jakie było jego drugie dno"


Mleko jednak się rozlało. Spotkanie Szymona Hołowni z PiS wywołało polityczną burzę i zostało skrytykowane przez polityków KO. Również w Polska 2050 parlamentarzyści nie kryli zaskoczenia. Jeden z nich, poseł Tomasz Zimoch, tak skrytykował Hołownię, iż gwałtownie został zawieszony prawach członka klubu parlamentarnego tej partii.

A jak zareagowały na nie partyjne doły?


– Jest to mały zgrzyt, bo albo rybki, albo akwarium. Albo jest się w koalicji, albo jest się w opozycji – reaguje jeden z lokalnych polityków. Spośród naszych rozmówców zdaje się być w mniejszości.

– Ja do końca nie wiem, co to spotkanie miało na celu i jakie było jego drugie dno. Nie rozumiem, dlaczego takie spotkania muszą odbywać się nocą i w prywatnych mieszkaniach. To budzi dziwne konotacje, iż chcą coś ukryć. Oczywiście Marszałek Sejmu może powiedzieć, iż rozmawia z każdym, ale wiadomo, iż w naszej polityce tak do końca nie jest. Bo rowy są tak głębokie, iż czasami trzeba zrobić duży skok, żeby z kimś porozmawiać – dodaje.

A inni? To jak niektórzy dyplomatycznie odcinają się od tego spotkania lub je tłumaczą mówi wiele. Zobaczmy też, w jakiej kondycji na dole jest dziś Polska 2050.



Spotkanie Hołowni z PiS. "Też mnie to nie zachwyca, ale z drugiej strony..."


– Ja nie byłem przy tym spotkaniu. Nie wiem, o czym rozmawiano, ale staram się przyjmować je ze zrozumieniem. Nie dziwi mnie, iż politycy rozmawiają. W ogóle mnie to nie zaskakuje – reaguje jeden z lokalnych polityków Polska 2050.

A iż spotkanie odbyło się w takich, a nie innych warunkach i okolicznościach?


– Też mnie to nie zachwyca. Z jednej strony czuję, iż nie powinno tak być. Ale z drugiej strony, przy obecnej atmosferze, która jest, wyobraża pani sobie, iż spotykają się oficjalnie i nie ma takiej samej awantury? Bo ja nie. Jesteśmy w takim miejscu, iż gdziekolwiek by to spotkanie się nie odbyło, cyrk byłby ten sam. Natomiast nie znając tematu spotkania trudno jest powiedzieć, czy ono mi się podoba, czy nie – odpowiada samorządowiec.

Pytanie o Tomasza Zimocha w tym przypadku działa jak płachta na byka.

– Pan Zimoch jest kompletnie niepoważny. Oburza się, bo chyba już szuka sobie nowego miejsca. Proszę sprawdzić jego aktywność na X. On jest bardziej aktywny w ciągu ostatnich dni niż w czasie dwóch czy trzech miesięcy kampanii prezydenckiej Szymona Hołowni – radzi.



"Jestem oburzona, iż przenosimy politykę z Warszawy"


Kilku innych samorządowców bardzo nas zbywa. Zasłaniają się tym, iż "samorząd to co innego". Odcinają się od Warszawy.

– Mnie interesują ludzie i potrzeby ludzkie. Nie zwracam uwagi, czy ktoś jest z takiej, czy innej partii. Mamy żyć problemami ludzi, bez względu na to, na jaką partię głosuję. Nie wyobrażam sobie, iż będą do mnie przychodzić ludzie z lokalnymi problemami, a ja będę obnosiła się z moimi poglądami politycznymi. To, iż startowaliśmy z jakiejś listy, to nie znaczy, iż chcemy być do tego przyczepieni – reaguje jedna z lokalnych polityczek Polska 2050.

Na pytanie o spotkanie Hołowni z PiS mówi, iż jest oburzona. Ale nie tym zdarzeniem.

– Jestem oburzona, iż na poziomie powiatowym, czy wojewódzkim, nie zajmujemy się potrzebami ludzi i rozwiązywaniem ich spraw, tylko przenosimy politykę z Warszawy tutaj. To jest oburzające, iż mamy u nas walkę polityczną i docinanie sobie, a sprawy ludzkie leżą – powtarza.

Sugestia, iż jednak są przedstawicielami Polska 2050 i iż to, co robi ich lider chyba powinno ich obchodzić, wywołuje identyczną reakcję.

– Ja jestem przedstawicielem ludzi. Jak składałam przysięgę społeczności lokalnej, a nie takiej czy innej partii – odpowiada.

– Naprawdę nie ciekawi pani co dzieje się w Warszawie, u lidera pani partii? – pytam.

– Nie. Oni mają swoje powody, że, tak czy inaczej, się zachowują. My połowy tego nie wiemy. A czasami dociera do nas, iż niby są w koalicji a się zwalczają. Czy pani myśli, iż do piątku była jakaś wielka miłość w koalicji? Jest robienie afery z tego, iż ktoś się spotkał albo nie spotkał, a nie zauważacie tego kto, kogo i jak wcześniej w tym związku traktował – odpowiada.

"Dokładnie nie wiem, o co mogło chodzić", "Widzę, iż jest ostra nagonka na Szymona"


Po ostatnich wyborach samorządowych Polska 2050 nie dorobiła się wielu samorządowców. Na stronie internetowej cały czas widnieje ich lista, choć trudno dziś stwierdzić, czy wciąż jest aktualna. W niektórych województwach mają tylko po jednym radnym miejskim, czy powiatowym. Najlepszy wynik to kilkunastu w skali województwa. Nie wszyscy jednak są członkami partii, część z nią lokalnie współpracuje.

Dlatego każdy z naszych rozmówców prosi o anonimowość. – Za wielu nas nie ma – mówi jeden z nich.

Na ogół powtarzają, iż nie chcą komentować polityki.

– Ciężko mi się wypowiedzieć, bo bardziej siedzę w polityce lokalnej niż krajowej. Nie chcę tego roztrząsać, bo dokładnie nie wiem, o co mogło chodzić – słyszymy od kolejnych polityków.

Jeden z nich mówi, iż w ogóle nie wie, co się dzieje na górze. – Dostajemy różne informacje. Często są one sprzeczne, wychodzi więc na zero – mówi.

Twierdzi, iż sam jest ostrożny. – Media lubią wiele rzeczy rozdmuchiwać. Widzę, iż jest ostra nagonka na Szymona, co jest dla mnie dziwne. Od kilku dni słychać tylko o nim, dlatego podchodzę do tych doniesień z dystansem. Ja darzę go sympatią. Wierzę, iż da sobie radę, iż ta utarta polityka go nie zniszczy. Bo on ma inne podejście do polityki. To coś, co mnie kiedyś do niego przyciągnęło – dodaje.

Dalsza część artykułu poniżej:


Ostatnie wydarzenia to jedno. Ale emocje po wyborach prezydenckich i ogólne nastroje, które tam dziś panują, to szersza historia. Zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie, jak było pięć lat temu.

"Gdy powstał ruch Hołowni, to było pospolite ruszenie. Teraz to padło"


Wtedy, po wyborach prezydenckich w 2020 roku Szymon Hołownia zaczął tworzyć swój ruch. Zdobył wtedy kilkanaście procent głosów, zajął trzecie miejsce i wszędzie wywoływał entuzjazm. Pamiętam, iż rozmawiałam wtedy z wieloma lokalnymi działaczami, którzy zajmowali się tworzeniem struktur późniejszej partii. Wielu było wpatrzonych w niego jak w obraz.

– Ja też się na to złapałem. Spodobało mi się. Ideologicznie było mi najbliżej do niego. Ale jak już byłem w środku, poczułem, iż to nie dla mnie. Nie podobały mi się kłótnie między członkami partii na dole – wspomina dziś jeden z lokalnych polityków.

Inny porównuje: – Gdy powstał ruch Hołowni, to było pospolite ruszenie. Ciągnęli do niego ludzie, którzy chcieli coś zmienić, którym nie podobał się duopol i była w tym jakaś siła. A teraz to wszystko padło. Tak to odczuwam.

Teraz obserwuje, iż – przynajmniej w jego regionie – nic się nie dzieje.

– Wybory parlamentarne w 2023 roku poszły w miarę. Siłą rozpędu poszły potem wybory samorządowe. A teraz wszystko stanęło. Dziś doły partyjne działają bardzo słabo. Przed wyborami prezydenckimi widać było, iż wszystkim bardzo zależało. A dziś tego nie ma. Wszystko opadło. Opadły emocje. Opadły chęci do działania – punktuje.

Jak twierdzi, bardziej aktywna jest Joanna Senyszyn, która bardziej pobudziła ludzi w małych środowiskach, głównie kobiety.

– Tam są jakieś ruchy, coś się dzieje. A tu nie prowadzi się żadnych rozmów, wszystko się zatrzymało. Tymczasem jak w ewolucji, organy nieużywane zanikają. Widzi pani co dzieje się z Konfederacją. Oni działają. Wzbudzają emocje. Ludzie choćby w małych społecznościach są zaangażowani w ich ruch. A tu? Jak góra nie zacznie pracy od dołu, to wszystko padnie. I Polska 2050 zostanie wchłonięta, jak inne partyjki – przewiduje.

– Wszystko da się pokonać, tylko trzeba coś robić. Samo nic się nie zrobi – podkreśla.

Ale podkreślmy. Szymon Hołownia wciąż ma wiernych zwolenników, którzy wierzą, iż będzie lepiej.

– Jasne, iż mogłoby być lepiej i w skali kraju mogłoby być nas więcej. Ale to nie znaczy, iż tak należy to zostawić. Moim zdaniem należy bardziej działać. I bardziej się przygotować, żeby za parę lat wyglądało to lepiej – mówi inny z lokalnych działaczy.

On uważa, iż energia do działania siadła wszędzie, zauważalne jest to również w innych partiach. – Niektórzy się wahają i opuszczą pokład. W każdej partii tak się dzieje. Ja na razie trwam – mówi.

Idź do oryginalnego materiału