Gdyby ktoś sądził, iż Jarosław Kaczyński nie ma już asów w rękawie, musi mocno się zastanowić. Oto nagle wychodzi na jaw, iż dane ze służb specjalnych, przez lata zbierane w CBA, mogły trafić do PiS. Wszystko za sprawą „lojalnych kompanów” Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika. I nagle okazuje się, iż prezes ma do dyspozycji nie tylko partię, ale też coś na kształt alternatywnego ośrodka władzy.
Szafa Kaczyńskiego – nie taka pusta
Władza lubi wiedzę. A wiedza o ludziach, ich sprawkach i tajemnicach to władza w najczystszej postaci. Za czasów Mariusza Kamińskiego jako szefa CBA oraz jego wiernego druha Michała Wąsika, służby działały jak dobrze naoliwiona machina. Oczywiście „naoliwiona” głównie do śledzenia wrogów politycznych, opozycji, a może choćby i swoich. Tyle iż teraz pojawiają się doniesienia, iż te dane nie zostały po prostu „zamknięte w archiwum państwowym”. Mogły zostać „skopiowane na później” i trafić do kogoś, kto uważa, iż tylko on wie, jak rządzić Polską.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tak, tak. Trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym Jarosław Kaczyński nie skorzysta z okazji, by mieć własną „skarbnicę wiedzy”. jeżeli dane z CBA są w dyspozycji „wiernych ludzi” PiS-u, to Kaczyński właśnie dysponuje dosłownie wszystkim – od tajnych nagrań, przez ukryte raporty, po kwity na osoby, które mogłyby zagrażać jego władzy.
Kiedy rządzi się cieniem państwa
Politycy PiS przez lata marzyli o „nowym, lepszym państwie”. Problem w tym, iż stworzyli jego cień – alternatywny ośrodek władzy, zlokalizowany nie w Sejmie, ale raczej w gabinecie Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej. I o ile były minister Kamiński uchodzi za świętego męczennika walki o praworządność (sic!), to jego lojalność wobec prezesa jest wręcz przysłowiowa. jeżeli zatem komuś miałyby „wyparować” dane z CBA, to pewnie trafiły tam, gdzie mogły zrobić największą „polityczną robotę”.
Dlaczego to groźne?
W normalnych demokracjach instytucje takie jak CBA służą ochronie państwa i obywateli. W Polsce za rządów PiS mogły stać się narzędziem służącym do zdobywania haków. Teraz, kiedy Kamiński i Wąsik muszą tłumaczyć się ze swoich działań, coraz głośniej mówi się o tym, iż „kwity” nie zginęły. jeżeli Kaczyński ma alternatywne państwo, a w nim nieoficjalne archiwa, to adekwatnie kto jest prawdziwym premierem? Donald Tusk, który próbuje rządzić krajem, czy Jarosław Kaczyński, który z drugiego szeregu straszy całą klasę polityczną?
Dzieło władcy marionetek
Wielu zastanawia się, jak PiS chce wrócić do władzy. Może nie musi. Może Jarosław Kaczyński już ją ma – alternatywną, tajną i opartą na tym, co najważniejsze w polityce – strachu. Kwity są bowiem jak granaty bez zawleczki. Nigdy nie wiadomo, kiedy i wobec kogo zostaną użyte.
Tym samym prezes funduje Polsce kolejną odsłonę swojej politycznej groteski. Oficjalne rządy Tuska, a za kurtyną… Kaczyński ze swoimi lojalnymi Kamińskim i Wąsikiem, mający na biurku tajne teczki, pendrive’y i pewnie jeszcze małą, prywatną drukarkę 3D do produkcji nowych afer.
Aż chciałoby się zapytać: czy polska polityka to już państwo z dykty, czy może teczki z CBA zrobiły z niej teatr lalek? Jedno jest pewne – Kaczyński nigdy nie zostawia niczego przypadkowi. choćby jeżeli oznacza to, iż CBA stało się na jego rozkaz prywatnym biurem inwigilacji.