Tajemnicza historia tajemniczej umowy

1 tydzień temu
Jesteśmy mistrzami olimpijskimi w warcholstwie i bezproduktywnym gadaniu. Warcholstwo doprowadziło w przeszłości do wielu narodowych katastrof. Kto nie wie jak wygląda warchoł i warcholstwo niechaj wyszuka w Internecie środowe starcie na sali obrad Sejmu między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i wspierającymi go warchołami z PiS a posłem KO Romanem Giertychem. Sejmowy warchoł ma inteligencję małpy i maniery nie z tej ziemi. Poziom debaty sejmowej w polskim parlamencie zszedł do poziomu już nie magla, ale ulicznego kibla. W Sejmie reprezentuje nas motłoch. Cóż, na charakter kraju składa się charakter każdego z osobna obywatela. Nasze mistrzostwo olimpijskie w bezproduktywnym gadaniu owocuje m.in. tym, iż nic nam się nie udaje. Słowo „niemożliwe” stało się wytrychem służącym polskim nieudacznikom do tłumaczenia się z własnej nieudolności. Na zielonej bieżni toru wyścigów konnych na Służewcu leżą miliony, o ile nie miliardy, ale państwowi urzędnicy nie potrafią ich podnieść. W wielu krajach zakłady wzajemne w końskim totalizatorze to ważna gałąź gospodarki. W Szwecji, o wiele mniejszej od Polski, obroty ATG w ostatnich latach oscylowały w granicach 1,5 miliarda euro rocznie. U nas niestety „nie da się”, „bo to niemożliwe”.
Idź do oryginalnego materiału