Tajemnica relacji Andrzeja Dudy i Marty Kaczyńskiej. „Jarosław strasznie się zirytował”

news.5v.pl 3 godzin temu

Prezentujemy fragment książki „Tajemnice pałacu prezydenckiego” Dominiki Długosz, która premierę ma dziś, 12 lutego.

Plotki na temat tego, jak wygląda życie Andrzeja Dudy w pałacu, pojawiły się niemal natychmiast po tym, jak za nową ekipą zatrzasnęły się drzwi. Przede wszystkim dlatego, iż z Dudą do pałacu weszli ludzie, którzy zawsze kilka znaczyli i poczuli, iż kiedy opowiadają o tajemnicach prezydenta, to oni sami nabierają znaczenia. Ale także dlatego, iż największą tajemnicą prezydenta było to, jak w ogóle się tam znalazł.

– Tak naprawdę nikt nie wiedział, jak Jarosław Kaczyński wpadł na ten pomysł, bo Duda nie był naturalnym kandydatem. Właściwie był kandydatem bez szans, żeby nie powiedzieć bez sensu – mówi polityk PiS, który współtworzył kampanię Andrzeja Dudy.

– Ja wiem, pani wie, partia wie, iż w ogóle nie miał wygrać. Po partii natychmiast zaczęły krążyć plotki, iż za tą nominacją stała Marta Kaczyńska. Że to ona przekonała stryja. Mieli bardzo się zbliżyć z Andrzejem, kiedy przyjeżdżała na grób rodziców do Krakowa. Andrzej zawsze pilnował, żeby być na miejscu. No i ta znajomość zaowocowała nominacją.

Historia pewnego zdjęcia

Znajomość Marty Kaczyńskiej i Andrzeja Dudy trwa od wielu lat. Andrzej Duda był urzędnikiem w pałacu Lecha Kaczyńskiego i kiedy tam przyszedł, poznał prezydencką córkę. W chwili katastrofy smoleńskiej był przy Krakowskim Przedmieściu i potem stanowił oparcie dla Marty.

Polityk PiS: – Opiekował się nią. Tak po ludzku. Po nocy jeździł do aptek po jakieś leki, załatwiał wszystko, co było dla Marty za trudne, pomagał w poruszaniu się po procedurach i po pałacu. Był lojalny wobec prezydenta Kaczyńskiego choćby po jego śmierci. Po pogrzebie na Wawelu zaczęli mieć ze sobą jeszcze bliższe kontakty. Za każdym razem, kiedy Marta Kaczyńska przyjeżdżała do Krakowa, organizował jej pobyt, spędzał czas z nią i jej córkami, które zresztą podobno bardzo lubią poczucie humoru prezydenta. Tych kontaktów było bardzo dużo. Chociaż podczas piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej doszło między nimi do poważnego zgrzytu.

– Andrzej wtedy przedobrzył – mówi polityk PiS. – Przyjechał na grób z wieńcem z szarfą „Kandydat na prezydenta”. Marta poczuła, iż Andrzej chce wykorzystać i ją, i rocznicę, i jej rodziców. No i ona tam kamer telewizyjnych nie zapraszała, a on owszem.

Rok później doszło do pewnego zdarzenia. Andrzej Duda był już lokatorem Pałacu Prezydenckiego, a Marta Kaczyńska towarzyszyła mu w czasie uroczystości rocznicowej przed pałacem. Agaty Kornhauser-Dudy obok prezydenta nie było. Były natomiast zdjęcia. Fotoreporterzy uchwycili prezydenta i Martę Kaczyńską w uścisku, który zaczął być interpretowany na bardzo wiele sposobów. Na tej uroczystości Jarosław Kaczyński stał tuż obok prezydenta i bratanicy. Kiedy zobaczył zdjęcia, miał być bardzo niezadowolony.

– Te zdjęcia to było dokładnie to, o czym się mówi, iż oddają więcej niż tysiąc słów. Prezes zobaczył na nich najwyraźniej więcej, niż chcieliby pokazać i Andrzej, i Marta. Jarosławowi nie spodobało się to, co widzi, strasznie się zirytował. Proszę pamiętać o tych plotkach, iż to Marta stała za jego decyzją w sprawie Dudy. Może nagle zaczął podejrzewać, iż jest w tym coś więcej niż przyjaźń – opowiada mi polityk PiS.

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Andrzej Duda i Marta Kaczyńska (2016 r.)

Sprawa była tym razem na tyle poważna, iż zajął się nią katolicki tygodnik „Dobry Tydzień”, w którym zresztą Marta Kaczyńska pisała cotygodniowe felietony. Gazeta opisywała całą tę scenę, zapewniając jednocześnie, iż była to nic nieznacząca sytuacja. „Dla Marty 10 kwietnia zawsze pozostanie najtragiczniejszym dniem w życiu. Bolesne przeżycia pojawiły się także w tym roku. Jednocześnie Marta przypomniała sobie, jak bardzo w tamtym czasie wspierał ją Andrzej Duda. W przypływie emocji przylgnęła do prezydenta. Ten intymny moment uwiecznili fotoreporterzy. Ilekroć Marta przyjeżdżała na Wawel, pomodlić się przy grobie rodziców, o jej komfort dbał Andrzej Duda. Kupował wieniec, rezerwował nocleg, ustalał plan pobytu. Marta była częstym gościem jego rodziny. Wtedy poznała ją Agata Duda. Obserwuje przyjaźń męża i Kaczyńskiej od lat. Ze spokojem. Nie ma powodów do zazdrości. Obie panie lubią się i cenią”.

– Była to akcja antykryzysowa – mówi polityk PiS, którego pytam o zdjęcia. – Mam tylko zawsze wątpliwość, iż jak trzeba coś tak dokładnie wyjaśniać, to wszyscy bardziej się tym interesują. Poza tym to przytrafiło się w bardzo złej chwili. Agaty tam nie było, od jakiegoś czasu krążyły różne plotki, dla Andrzeja i Agaty to był chyba w ogóle słaby rok.

– Agata bardzo przeżyła tamte zdjęcia z Martą. Niech pani popatrzy na te zrobione rok później. Nie ma żadnych dwuznaczności. Do niczego nie można się przyczepić – zwraca uwagę polityk PiS.

Rzeczywiście, w czasie obchodów siódmej rocznicy katastrofy prezydentowi ponownie towarzyszyła Marta Kaczyńska, ale między nimi na każdym zdjęciu idzie starsza córka Marty Kaczyńskiej, Ewa. Tym razem nie ma żadnej bliskości prezydenta z Kaczyńską.

Agata Kornhauser-Duda przez prawie rok od zaprzysiężenia prezydenta wciąż nie chciała sprowadzić się do Pałacu Prezydenckiego, co tylko sprawiało, iż plotki o poważnych małżeńskich kłopotach wychodziły także poza PiS. Niektórzy politycy wewnątrz partii spekulowali choćby nieoficjalnie, iż podobno przed kampanią w 2015 r. para była już gotowa na rozwód.

Książkę”Tajemnice pałacu prezydenckiego” możesz zamówić tutaj

Materiały prasowe / mat. prasowe

„Tajemnice pałacu prezydenckiego”

– Ja nigdy nie zauważyłem żadnego kryzysu, ale podobno, zaznaczam podobno, Agata została przekonana także przez partię, żeby nie składała tego pozwu, iż w kampanii to zaszkodzi i żeby się wstrzymała przez jakiś czas– mój rozmówca, polityk PiS, jak wielu innych od razu zaznacza, iż sam nic nie widział, ale coś tam słyszał.

Po wygranych wyborach pani prezydentowa nie chciała przeprowadzać się na Krakowskie Przedmieście.

– Chciała zostać w Krakowie. Upierała się, iż może normalnie pracować, iż musi zarabiać, iż to się da przecież jakoś pogodzić, iż w pałacu nie ma co robić, iż nie ją wybierali na prezydenta. Bardzo była w tym zacięta – opowiadają znajomi Dudy.

Pierwsza dama, nauczycielka niemieckiego, próbowała choćby dalej uczyć języka, chociaż ze szkoły odeszła. W Krakowie szeptano o „korkach u prezydentowej”, bo podobno zaczęła uczyć prywatnie. W Warszawie widywana była głównie w czasie oficjalnych uroczystości. Latała także z mężem za granicę.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

– Sporo jej nie było. Nie wiem, czy można powiedzieć, iż na stałe mieszkała w Krakowie, ale spędzała tam bardzo dużo czasu – mówi pracownik pałacu.

W tamtym czasie na wspólnych zdjęciach pary prezydenckiej nie widać szczególnej bliskości między pierwszą damą a prezydentem. W relacjach z ich publicznych spotkań, zwłaszcza tych mniej oficjalnych, które miały być elementem ocieplania wizerunku Dudy, można zauważyć, iż para prezydencka co prawda jest obok siebie, ale na pewno nie razem.

– Agata to naprawdę fajna kobieta, ale po prostu czasem jest bardzo spięta – tłumaczy osoba pracująca w pałacu. – Ona jest wychowana w trochę innej estetyce niż Andrzej, nie bawią jej te same żarty, nie podobają jej się te same imprezy. Ale przecież często tak bywa między małżonkami.

W lutym 2016 r. para prezydencka gościła w Zakopanem na „Dudaskim Tłustym Czwartku”. To taka regionalna impreza, na której występują dudziarze i czasem Andrzej Duda. Na zdjęciach z TVP widać, jak sztywna jest pierwsza dama w kontakcie z prezydentem. Kiedy Andrzej Duda próbuje ją objąć, Agata Kornhauser-Duda stoi wyprostowana jak struna, kiedy próbuje zaprosić ją na parkiet, ona odmawia.

– A, bo tam była chyba awantura jakaś wtedy – wyjaśnia krótko osoba z pałacu.

– W pewnym momencie jednak Dudowie chyba postanowili pogadać, bo nagle wszystko się jakoś zaczęło układać – mówi polityk PiS.

Bardzo duże znaczenie miały tu wspólne wyjazdy do prezydenckich posiadłości. Przede wszystkim do Promnika, gdzie para prezydencka wyskakiwała na wspólne weekendy. To zaledwie dwudziestominutowy lot śmigłowcem od Warszawy, a swoboda jest tu znacznie większa niż w Pałacu Prezydenckim. Las, basen, sala fitness, jacuzzi. Prezydent Duda darzy tę prezydencką willę wyjątkowym sentymentem. Podobnie jak Wisłę, do której regularnie jeździ na narty. Latem 2016 r. para prezydencka znalazła także czas na wspólne wakacje w Juracie, które miały sprawić, iż wszystko zaczęło się jakoś układać.

– To są plotki, ale wtedy zaczęto mówić, iż Agata dostaje „pensję”. Taką „opłatę za niedogodność” i za to, iż jednak będzie „pierwszą damą na pełny etat” – opowiada wieloletni działacz PiS.

Rzeczywiście PiS w lipcu 2016 r. złożyło po raz pierwszy projekt ustawy o wynagrodzeniu dla małżonki prezydenta. Ale w tym samym projekcie zapisane zostały podwyżki dla posłów i Jarosław Kaczyński kazał go wyrzucić do śmieci. Temat wrócił po kolejnych wyborach prezydenckich, kiedy Sejm uchwalił przepisy wprowadzające pensję dla pierwszej damy, ale Senat projekt odrzucił. Kolejnej próby już nie było.

Idź do oryginalnego materiału