Sędzia Wojciech Łączewski ujawnił sens ostatniej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego, która miała miejsce tuż przed rozbiciem się samolotu prezydenckiego w Smoleńsku.
W dniu 10 kwietnia 2010 roku prezydent Lech Kaczyński wraz z delegacją państwową leciał do Smoleńska na pokładzie rządowego samolotu Tupolew TU-154, aby uczcić 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Jarosław Kaczyński, jego brat i lider Prawa i Sprawiedliwości, pozostał w domu. Według informacji ujawnionych przez sędziego Łączewskiego, sens tej ostatniej rozmowy sprowadza się do zasugerowania lądowania za wszelką cenę.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Lech Kaczyński miał przekazać bratu, iż robią mu takie problemy, jak w Gruzji. Słowa te nawiązywały do sytuacji, z jaką Lech Kaczyński spotkał się podczas konfliktu zbrojnego między Gruzją a Rosją w 2008 roku, gdzie pełnił rolę mediatora i stanowczo wspierał Gruzję. Trudności, o których wspominał prezydent, mogły dotyczyć zarówno logistycznych komplikacji związanych z organizacją lotu, jak i napięć politycznych. Jarosław Kaczyński miał z kolei zasugerować bratu iż sobie z tym poradzi.
Można to odebrać jedynie jako rozkaz lądowania za wszelką cenę. Ta okazała się najwyższa.
Ujawnienie tych informacji przez sędziego Łączewskiego rzuca nowe światło na ostatnie chwile prezydenta Kaczyńskiego, w tym odpowiedzialność Jarosława Kaczyńskiego za katastrofę. Tłumaczy też jego późniejsze nerwowe reakcje i agresję na sprawę Smoleńska oraz tworzenie wokół całej sprawy otoczki politycznej. To próba samousprawiedliwienia.
źródło: Wirtualna Polska