Karol Nawrocki wywołał kontrowersje, gdy ujawnił, iż wypisał syna z zajęć edukacji zdrowotnej. Teraz tłumaczy, iż nie była to polityczna deklaracja. Nawrocki vs. edukacja zdrowotna Od 1 września w polskich szkołach debiutuje edukacja zdrowotna – nowy przedmiot wprowadzony przez ministerstwo edukacji. Jest nieobowiązkowy, a prawicowe i kościelne środowiska apelują, by nie zapisywać dzieci na te zajęcia. Argument? Rzekome ideologiczne treści, które mają być przekazywane uczniom w programie lekcji. Nie jest niespodzianką, iż Karol Nawrocki wypisał swojego syna z tych zajęć. – Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody. Szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku do kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja – ocenił prezydent we wpisie, który wywołał ogromne emocje. Prawa strona sceny politycznej, co oczywiste, wychwalała Nawrockiego. Nie brakowało też krytycznych głosów. Internauci pytali, czy prezydent zapoznał się z podstawą programową przedmiotu, czy opiera się tylko na hasłach o przemycanej na zajęciach „ideologii”. – Panie Prezydencie. Zanim się wypisze, zawetuje, podpisze lub oburzy, naprawdę, warto czytać dokumenty! – zaapelowała do Nawrockiego minister edukacji Barbara Nowacka. „To nie była polityczna deklaracja” Temat powrócił w obszernym wywiadzie, który prezydent udzielił