Szykuje się okienko transferowe dla Marcina

tabloidonline.wordpress.com 1 godzina temu

Postanowiłem, iż przez czas jakiś nie będę pisał o tym kartoflanym obierku, co to wiecie rozumiecie i tak dalej, no chyba, iż sytuacja i nieoczekiwany rozwój wypadków mnie do tego zmusi. To postanowienie trudne do realizacji, bo temat wręcz sam ciśnie się pod pióro (i klawiaturę). Czego się Karol nie dotknie, co z sobie nie wydali, prowokuje do reakcji. A pomyślcie, iż to dopiero tydzień po koronacji a ubaw już po pachy. Co to będzie dalej?

I tak z rzeczy w zasadzie zupełnie marginalnych, warto może zauważyć, iż zapomniany już nieco Marcin Romanowski występujący w roli uchodźcy na Węgrzech, zaczyna powoli czuć żar pod dupą. Nieprzyjemnego pieczenia nie łagodzi choćby poranne i wieczorne wylizywanie jej przez partnera, okłady z rumianku też nie pomagają.

Skąd to zdenerwowanie? Ano stąd, iż niejaki Peter Magyar, planujący przy pierwszej nadarzającej się okazji wysadzić Orbana z siodła, wprost Romanowskiemu zaleca, iż jak najszybciej powinien rozglądać się za jakimś krajem, który go przyjmie, schowa i przytuli, bo na Węgrzech jego czas się kończy. Jak Orban przegra, to znaczy nie zdoła znów sfałszować wyborów (mówi się iż doradztwem w tej kwestii ma służyć Orbanowi pan Szachermacher, ze świeżo zdobytymi doświadczeniami), Romanowski wprost z apartamentu w okolicach mostu Małgorzaty, trafi do dużo skromniejszego apartamentu we Wronkach, w Radomiu, czy gdzie tam los zdecyduje, iż zacumuje. Niestety, może tam nie być ciepłej wody i widok dużo gorszy… Instytucja azylu nie jest po to, by chronić kryminalistów ściganych po Europie listem gończym, tak w uproszczeniu uzasadnia to Magyar.

Nie to żebym Romanowskiego szczególnie żałował, żebym mu zazdrościł tej dupy w której nie znalazł (bez seksualnego tym razem podtekstu), ale mimo wszystko ma chłop problem, acz trzeźwo oceniając sytuację, to nie ma żadnego problemu, zwłaszcza jeżeli chodzi o ewentualny kierunkiem eskapady, nie trzeba się trudzić ani przesadnie główkować. Bo to tylko jeden kierunek, żadnej w sumie alternatywy, żadnego wyboru. Chodzi tu oczywiście o Mińsk, gdzie rezyduje dzięki wspaniałomyślności Łukaszenki kolega Szmydt, cierpiący jednak od pewnego czasu w zaawansowaną chorobę alkoholową, dwukrotnie już leczony w pewnej klinice pod Mińskiem, jednak z nikłymi rezultatami. Więc gdyby na przykład Romanowski trafił w okienko kiedy Szmidt jest trzeźwy, może tamten mógłby mu pomóc. Teoretycznie.

Z drugiej strony, boję się tylko trochę, czy Romanowski nie pomyli Mińska na Białorusi z Mińskiem Mazowieckim, co oczywiście jest możliwe, nie dlatego, iż przygłup, tylko jak szepcą wiewiórki Marcin też ostro nie tylko pedałuje, ale daje w szyję, więc będąc w stanie zamroczenia jak nic wszystko popierdoli.

Oczywiście teoretycznie istnieje jeszcze stacja pod tytułem Albania, ale to stacja powiedziałbym końcowa. Nie wiązałbym raczej z tym jakiś nadziei, no chyba, iż Romanowski ma ochotę już za życia się skremować, męki skrócić, co choćby byłoby dość rozsądnym wyjście, honorowym nawet. Ściągnięcie prochów bowiem i wysypanie ich potem do jakiegoś dołu, z pewnością jest dużo tańsze niż ściągnięcia żywego osobnika a następnie przez lata hodowanie go w jakimś SPA z pełnym wyżywieniem i prawem do godziny spaceru na wybiegu. Ile to na same buty kasy pójdzie. A tak byłoby higienicznie i bez ewentualnym problemów prawnych, choćby dlatego, iż prochów wedle mojej wiedzy, nie da się przecież ułaskawić, choć nie można też tracić wiary w nadzwyczajne zdolności pana Karola (no proszę, miało być bez niego a tu dupa…).

Podsumowując, ma Romanowski drobny problem do rozstrzygnięcia, ale to oczywiście jego problem. No więc widzicie, jakimi to mniej więcej sprawami natury czysto egzystencjalnej, żyje polska elita uchodźcza na obczyźnie, acz oczywiście każdy ma takie problemy na jakie sobie zasłużył.

Idź do oryginalnego materiału