Dziennikarka TVP Justyna Dobrosz-Oracz zadała posłowi PiS kłopotliwe pytanie, a Adam Andruszkiewicz, bo o nim mowa, nie chciał jasno na nie odpowiedzieć. I trudno się dziwić! Sam przed laty zastawił na siebie sidła! Adam Andruszkiewicz – wielki powrót Adam Andruszkiewicz ma zostać wiceszefem prezydenckiej Kancelarii – oznacza to powrót tego polityka do pierwszego szeregu. A wszyscy trochę już o nim zapomnieliśmy: o tym, iż stał na czele Młodzieży Wszechpolskiej, potem zdradził swoje narodowe środowisko za stołek w obozie rządzącym, i wreszcie o jego kontrowersyjnych poglądach. Dziennikarka TVP Justyna Dobrosz-Oracz postanowiła zapytać teraz Andruszkiewicza o to, czy przez cały czas chce politycznego zbliżenia Polski z Białorusią i odrzucenia przy tym Europy Zachodniej. Słowa z 2015 r. wracają Chodziło o słowa polityka z wiecu Młodzieży Wszechpolskiej w Białymstoku z 2015 roku. – Musimy bez kompleksów mówić, iż nie chcemy żadnej Europy i imigracji – przypomniała Dobrosz-Oracz. — Pani redaktor, ale to pani mówi, czy ja? — zdenerwował się współpracownik prezydenta elekta. — Próbuję się odnieść, ale nie mogę — twierdził. Następnie padły słowa, które przekreśliły go chyba w oczach narodowców. — Nigdy nie byłem przeciwko Europie, jestem Europejczykiem — powiedział. – Zaprzeczył pan, więc chciałam przypomnieć — odparła na to reporterka. — Doskonale pamiętam,