Szokujące sceny w sądzie. Łukasz Żak dobrze się bawił, a później krzyknął do kumpli. „Zdrówka, papa!”

2 dni temu
Łukasz Żak stanął ponownie przed sądem i zachowywał się wyjątkowo swobodnie. Choć grozi mu odsiadka i ma na sumieniu czyjeś życie, tryskał humorem i pozdrawiał swoich kolegów. Łukasz Żak – sprawca najsłynniejszego wypadku drogowego 27-latni Łukasz Żak jest oskarżony o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie – kierowanym przez siebie pojazdem uderzył w samochód, którym jechała czteroosobowa rodzina: pan Rafał, ojciec dwójki małych dzieci, zginął, jego żona mama została ciężko ranna, tak samo jak ówczesna dziewczyna sprawcy. Jak na razie śledczy podali, iż Żak miał jechać ponad 220 km/h, prowadził auto mimo zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi, wcześniej wypił też parę kieliszków wódki. Jakby tego było mało, uciekł z miejsca zdarzenia i został aresztowany w Niemczech. Znajomi zeznają W czasie ostatnich dwóch rozpraw – 10 i 11 lipca – Żak robił w sądzie show – zachowywał się dziwnie i nie na miejscu: śmiał, żartował, a choćby położył na ławie oskarżonych. Sędzia zagroził nawet, iż może go wyprosić z sali. Swoje zeznania składali koledzy Żaka, którym zarzuca się pomoc w ucieczce 27-latka i nieudzielenie pomocy rannym. Adam K., jeden z nich, został już skazany, a teraz miał zeznawać w sprawie głównego sprawcy. – Wsiedliśmy w ten samochód z Sarą [S., która
Idź do oryginalnego materiału