Czy można protestować przed siedzibą PiS z pustym transparentem? Nie, to zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Czy polska policja, na polityczne polecenie, działa zupełnie jak służby w putinowskiej Rosji?
„Otóż w poprzednią niedzielę znowu się wybrałem na Nowogrodzką znowu z pustym transparentem. I znowu ta sama bajka. Panika policjantów z prewencji którzy przyjechali na adaptację, szybkie telefony i przyjazd za chwilę busa z jak mniemam ich kierownikiem. I tym razem gość naprawdę pewny siebie, znowu chciał mnie wylegitymować ale gdy mu odmówiłem, uznał, iż ok – zgłosi protest do dyżurnego ale póki co odstępuje od legitymowania bo nie widzi potrzeby. Wszytsko w miłej atmosferze, chwile choćby pogadaliśmy bo gośc był dość szczery. Oczywiście poinformowałem go, ze ludzie którzy idą obok i robią nam fotki myślą, iż mnie prześladuje jako policjant. Ale nie miał z tym problemu. No i ok, policjani sobie poszli do radiowozu (oczywiście za wasze podatki stali tam jak wryci i mnie obserwowali), ja stałem dalej i nic się nie działo.
Ale minęło 15 minut i się zaczęło. Przyjeżdza kolejny radiowóz i wysiadają z niego jakieś szychy. Już nie prewencja z Piaseczna tylko gość z jakimś bogatym pagonem i gość po cywilnemu. Pomyślałem sobie – oho, władza się zdenerowała. Podchodzą do mnie, przedstawiają się i proszą o wylegitymowanie się. Jeden z nich był dzielnicowym (widać było po twarzy, iż nie chce tu być) i jego szef po cywilnemu, jakiś aspirant sztabowy. Kolejny raz chciano mnie wylegitymować, ale znowu odmówiłem powołując się na fakt, iż pan z prewencji uznał, iż nie jest to konieczne. Pan aspirant sztabowy uznał, iż skoro on mi się przedstawił a ja mu nie chcę to zachowuję się chamsko (tak mi później powiedział gdy zapytałem go, czemu robi mi zdjęcia z ukrycia). Zajebisty powód legitymowania, prawda? Sorry, ale to już policjanci na Nowym Swiecie w sobotę wieczorem wymyślają lepsze.” – napisał internauta, relacjonując swój protest.