W kampanii wyborczej nie brakuje pustych obietnic, ale to, co wydarzyło się podczas wiecu Rafała Trzaskowskiego w Tarnowie, jest podręcznikowym przykładem politycznej obłudy i instrumentalnego traktowania pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez UPA na Polakach. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział podczas wystąpienia, iż „ofiary ukraińskiego ludobójstwa doczekają się ekshumacji i pochówku, a na Powązkach Wojskowych powstanie Krzyż Wołyński”. Tyle tylko, iż środowiska kresowe od lat słyszą te same deklaracje – i równie długo są ignorowane.
Jeden podpis Trzaskowskiego – cztery lata ciszy
Stowarzyszenie „Wspólnota i Pamięć” opublikowało mocne stanowisko, w którym punkt po punkcie demaskuje hipokryzję Trzaskowskiego. Jako prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski od lat zarządza cmentarzem Powązki Wojskowe. Od czterech lat organizacje patriotyczne, kresowe, kombatanckie oraz rodziny ofiar apelują o zgodę na godne upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej właśnie na Powązkach. Wystarczyłby jeden podpis prezydenta miasta – ale ten nigdy nie zapadł.
Środowiska zaangażowane w inicjatywę podkreślają, iż przez cały ten czas nie otrzymały choćby zaproszenia do rozmowy ze strony prezydenta Trzaskowskiego. A przecież chodzi nie o politykę, ale o prawdę historyczną i hołd dla tysięcy zamordowanych obywateli II RP. Jak wskazuje Stowarzyszenie: „Czujemy się zwodzeni i pominięci”.
Wicepremier @KosiniakKamysz podczas wiecu wyborczego @trzaskowski_ w Tarnowie wywołał nas do odpowiedzi, mówiąc, iż ofiary ukraińskiego ludobójstwa doczekają się ekshumacji i pochówku, a na Powązkach Wojskowych powstanie Krzyż Wołyński.
Panie Premierze, od czterech lat… pic.twitter.com/wWY7QrqEUy
— Stowarzyszenie „Wspólnota i Pamięć” (@WspolnotaPamiec) May 22, 2025
Obłuda kampanii wyborczej
Kosiniak-Kamysz w czasie kampanii obiecuje coś, co jego polityczny sojusznik mógł zrealizować przez całą swoją kadencję – i tego nie zrobił. Czy w takim razie chodzi o prawdziwe działania, czy o typową zagrywkę PR-ową? Środowiska kresowe nie mają złudzeń: to kolejna polityczna maskarada.
Jak zauważają działacze Stowarzyszenia „Wspólnota i Pamięć”, przez lata odeszli już ostatni świadkowie rzezi, a także ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – jeden z największych orędowników upamiętnienia ofiar. Wciąż jednak nie ma choćby skromnej formy symbolicznego Krzyża Wołyńskiego na narodowej nekropolii.
„Cóż szkodzi obiecać?”
Rafał Trzaskowski wielokrotnie udowodnił, iż jego polityka opiera się na pustych gestach i medialnych chwytach. W kampanii potrafi deklarować troskę o każdą grupę społeczną, byle tylko przypodobać się wyborcom. Ale gdy przychodzi moment na konkrety – zawsze wybiera milczenie. Tak było w sprawie polityki mieszkaniowej, tak jest w sprawie Wołynia.
Deklaracje wygłaszane przez polityków Koalicji Obywatelskiej na wiecach wyborczych brzmią dziś jak kpina z rodzin ofiar i wszystkich, którzy od lat walczą o prawdę. Dla ludzi o silnym kręgosłupie moralnym to nie do przyjęcia. Dla Rafała Trzaskowskiego – najwyraźniej codzienna praktyka.
Czas, by Polacy to zrozumieli
Nie dajmy się po raz kolejny oszukać przed wyborami. Słowa to nie czyny. Krzyż Wołyński na Powązkach mógł już dawno stać – ale nie stanął, bo Trzaskowski nie chciał tego zrobić. Zabrakło mu nie tylko odwagi, ale i szacunku dla historii własnego narodu.
Dziś, kiedy znów próbuje zdobyć władzę, obiecuje coś, co sam mógł zrealizować. Taka postawa nie zasługuje na zaufanie. W polskiej polityce potrzebni są ludzie konsekwentni, a nie ci, którzy zmieniają zdanie w zależności od potrzeb kampanii.