SZOK! Szef Związku Ukraińców w Polsce odrodził organizację, w której wychowywał się Bandera i działał Szuchewycz główny ideolog ludobójstwa wołyńskiego!

1 tydzień temu

Mirosław Skórka – obecny prezes Związku Ukraińców w Polsce – przyznaje się do bycia współinicjatorem odrodzenia organizacji Płast. Na pierwszy rzut oka ktoś mógłby uznać to za niewinną działalność skautową. Problem w tym, iż z polskiego punktu widzenia sprawa jest poważna i budzi ogromny niepokój. Płast to nie była „zwykła harcerka”. To właśnie w Płaście wychowywał się zbrodniarz, ludobójca Stepan Bandera, późniejszy przywódca OUN, odpowiedzialny za ludobójstwo na Wołyniu. Również zbrodniarz, ludobójca Roman Szuchewycz, dowódca UPA, był wychowankiem tej organizacji. W II Rzeczypospolitej Płast został zakazany, bo udowodniono, iż współpracował z terrorystyczną Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów. Płastowcy brali udział w podpalaniach, akcjach sabotażowych, zamachach, a ich działalność była tak ściśle powiązana z nacjonalistycznym podziemiem, iż władze polskie nie miały wątpliwości – to organizacja stwarzająca realne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.

Kim był Roman Osypowycz Szuchewycz? Jako główny dowódca UPA ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zaakceptowanie rzezi wołyńskiej jako taktyki UPA przeciwko Polakom i przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na polskiej ludności cywilnej w województwach lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim, których ofiarą padło znacznie ponad 100 000 osób narodowości polskiej. Imię Romana Szuchewycza nadano ulicom m.in. we Lwowie, Równem, Drohobyczu, Łucku, Odessie i Kijowie. w tej chwili na Ukrainie istnieją trzy pomniki poświęcone Szuchewyczowi, wybudowane z inicjatywy tutejszych władz ukraińskich. W marcu 2021 roku rada miejska w Tarnopolu podjęła uchwałę w sprawie nadania tamtejszemu stadionowi miejskiemu imienia Romana Szuchewycza.

W dokumentach MSW z lat 30. znajdziemy czarno na białym: „inicjatywa zbrodniczych działań wychodziła z takich organizacji jak Proświta, Łuh, Sokół czy właśnie Płast”. To właśnie z tych struktur wywodzili się młodzi ludzie podpalający polskie wsie, niszczący infrastrukturę, a później – w czasie wojny – wstępujący do OUN i UPA, kolaborujący z niemiecką Abwehrą.

Dlatego dzisiaj rodzi się fundamentalne pytanie: dlaczego w Polsce w XXI wieku odradza się organizację, którą II RP musiała zdelegalizować jako realne zagrożenie? Jak to możliwe, iż państwo polskie – które pamięta o ofiarach Wołynia – przez lata przymykało oko na to, iż Związek Ukraińców w Polsce współorganizuje Płast?

Mirosław Skórka przyznaje się otwarcie, iż uczestniczył w odrodzeniu tej organizacji. To nie jest działalność neutralna. To próba przeszczepienia na polski grunt organizacji, która przez dekady kształtowała kadry ukraińskiego nacjonalizmu – od Banderowców po późniejszych apologetów OUN-UPA. o ile dzisiaj Płast na Ukrainie stawia warty honorowe przy pomnikach UPA, o ile w jego tradycji wychowawczej nie odcięto się od tej przeszłości, to próba budowania jego struktur w Polsce jest czymś skrajnie niebezpiecznym. To nie jest harcerstwo, to ideologiczny projekt nacjonalistyczny – i każdy, kto zna historię II RP, powinien to dostrzegać.

Jeśli Związek Ukraińców w Polsce nie potępi OUN-UPA, to znaczy jedno: nie są partnerem do rozmowy o polsko-ukraińskiej przyszłości.

Polska nie może sobie pozwolić na luksus naiwności. jeżeli w II RP Płast był zakazany z powodu realnego zagrożenia, to tym bardziej dziś – w warunkach nowych napięć i prób wybielania zbrodni UPA – nie wolno nam pozwalać, by odradzał się pod skrzydłami Związku Ukraińców w Polsce.

To szokujące i nie do przyjęcia, iż przez lata państwo polskie tolerowało rozwój organizacji, w której wychował się Stepan Bandera. To musi się skończyć.

Ukraińscy płastowcy przy pomniku 14 Dywizji Grenadierów SS we Lwowie. Dywizja Grenadierów SS „Galizien” oraz wywodzące się z jej pierwszego naboru ukraińskie pułki policyjne SS (4. i 5.) mają na sumieniu szereg zbrodni popełnionych na ludności polskiej w 1944 r. Jednostki te – tworzone z ochotników jeszcze przed formalnym sformowaniem dywizji w lipcu 1943 r. – zostały przez Niemców skierowane do zadań „przeciwpartyzanckich”, które w praktyce oznaczały pacyfikacje wsi, masowe mordy i podpalenia.
Najważniejsze udokumentowane zbrodnie:
Huta Pieniacka (28 II 1944) – zamordowano 868 Polaków; śledztwo prowadzi pion śledczy IPN. W materiałach IPN 4. pułk policyjny bywa określany jako „4. Pułk Dywizji SS-Galizien”.
Chodaczków Wielki (16 IV 1944) – policjanci 4. pułku zamordowali od 250 do 854 mieszkańców (różne szacunki).
Borów i okoliczne wsie (2 II 1944) – jednostki żandarmerii i SS, ok. 3 tys. żołnierzy, z udziałem formacji ukraińskich, spaliły 280 gospodarstw używając także broni pancernej.
Prehoryłe i Smoligów – sprawy pacyfikacji badane przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Okolice Iwonicza (24 VII 1944) – mord 72 osób, w tym żołnierzy AK i BCh, przypisywany formacjom SS „Galizien”.
Po rozbiciu dywizji pod Brodami (lipiec 1944 r.) ukraińskich policjantów z rozbitych pułków policyjnych wcielono ponownie do odtwarzanej 14. Dywizji w ośrodku w Świętoszowie. Po wojnie, mimo brytyjskiej zgody na imigrację żołnierzy Ukraińskiej Armii Narodowej i odmowy wydania ich ZSRR, Rząd RP w 1947 r. złożył do ONZ skargę przeciw „SS-Galizien” m.in. za pacyfikację Huty Pieniackiej (ok. 800 ofiar).
Wątek słowacki: w czasie pobytu dywizji na Słowacji padały oskarżenia o zbrodnie wojenne; twardo udokumentowano jedynie rozstrzelanie kilku osób w Niżnej Boćy (inne czyny mogą dotyczyć innych jednostek).
Uwaga zasadnicza: Formacje SS – w tym 14. Dywizja Waffen-SS „Galizien” (z wyjątkiem SS-Reiterei) – zostały uznane przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za organizację zbrodniczą.
To nie są spory historyczne – to katalog zbrodni na bezbronnych ludziach. Pamięć o ofiarach i precyzyjne nazywanie sprawców to element elementarnej sprawiedliwości.
Idź do oryginalnego materiału