Szok po propozycji budżetu UE minął. Założenia przetrwają negocjacje [WYWIAD] [Promoted content]

3 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/polityka-wewnetrzna-ue/interview/szok-po-propozycji-budzetu-ue-minal-zalozenia-przetrwaja-negocjacje-wywiad/


W Czechach większość unijnych środków wciąż pochodzi z tradycyjnych funduszy. Teraz jednak ważne będzie, by czeskie firmy, uczelnie i instytuty badawcze lepiej korzystały z unijnych programów zarządzanych bezpośrednio przez Komisję Europejską, mówi Filip Křenek, analityk Instytutu EUROPEUM.

Komisja Europejska zaproponowała nowy wieloletni budżet UE na lata 2028–2034, określając go jako ambitny. Jego wartość ma wynieść dwa biliony euro, a struktura – znacznie różnić się od obecnej. Czy to propozycja rewolucyjna?

Przede wszystkim należy powiedzieć, iż zmiany zachodzą w dłuższej perspektywie, więc w pewnym sensie mamy do czynienia z kontynuacją dotychczasowych trendów. Dotyczy to zwłaszcza tradycyjnych obszarów wydatków, takich jak polityka spójności i polityka rolna, przy jednoczesnym wzroście pozostałych rozdziałów obejmujących wszystkie inne programy.

Sama Komisja przedstawiła projekt jako ambitny, zwłaszcza ze względu na skalę – 2 bln euro. To oczywiście ogromna kwota, ale nie oznacza istotnego wzrostu. Obecne ramy finansowe stanowią 1,12 proc. dochodu narodowego brutto (DNB), przyszłe mają wynosić ok. 1,26 proc. DNB.

Część tych środków – około jednej dziesiątej procenta DNB – zostanie przeznaczona wyłącznie na spłatę wspólnego europejskiego długu zaciągniętego w czasie pandemii COVID-19. Po odjęciu tych spłat wzrost ma raczej charakter kosmetyczny. Z perspektywy państw członkowskich jest to jednak realny wzrost, ponieważ ich składki do budżetu będą musiały wzrosnąć, by pokryć zarówno wydatki bieżące, jak i spłaty zadłużenia.

Komisja musiała znaleźć równowagę między nowymi priorytetami, takimi jak obronność, a tradycyjnymi obszarami – spójnością i rolnictwem. Na które z nich trafi więcej pieniędzy, a na które mniej?

Cięcia mają dotyczyć polityki spójności i polityki rolnej. Pewne oszczędności przyniesie uproszczenie programów finansowych, ale nie będą one wystarczające, by sfinansować nowe priorytety – takie jak konkurencyjność i obronność.

Z kolei instytucje badawcze powinny otrzymać dodatkowe środki, przede wszystkim w ramach programu Horyzont Europa, którego budżet ma się podwoić. Więcej pieniędzy popłynie też do przemysłu obronnego, który w obecnej sytuacji międzynarodowej jest absolutnym priorytetem.

A czy taki budżet może w ogóle funkcjonować bez nowych zasobów własnych? KE zaproponowała kilka, ale państwa członkowskie raczej nie są temu przychylne.

Budżet może istnieć, ale jeżeli nie będzie porozumienia w sprawie nowych zasobów własnych, to logicznie rzecz biorąc – trzeba będzie zwiększyć obecne. Oznacza to wzrost składek państw członkowskich.

Jednym z potencjalnych źródeł są przychody z systemu ETS, ale Czechy i Polska – jako gospodarki przemysłowe o znacznym śladzie węglowym – się temu sprzeciwiają. Uważają, iż te środki powinny trafiać nie do budżetu UE, ale na dekarbonizację własnych przemysłów, by mogły dogonić Europę Zachodnią.

Ponadto takie rozwiązanie obciążałoby kraje takie jak Czechy i Polska w sposób nieproporcjonalny, ponieważ są one również beneficjentami funduszy spójności. To po prostu nie ma sensu – Czechy wpłacałyby więcej, a jednocześnie otrzymywałyby środki z funduszy spójności. Transfer trzeba by więc wzmocnić z obu stron.

Czechy muszą nauczyć się korzystać z programów zarządzanych bezpośrednio

A jak ocenia Pan propozycję nowego budżetu z punktu widzenia Czech?

Na tym etapie należy oceniać tę propozycję w kontekście międzynarodowym. Europa pozostaje w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami pod względem innowacyjności. Dobrze więc, iż rozdział dotyczący badań, rozwoju i innowacji został znacząco wzmocniony – tam bowiem jest realna wartość dodana.

Ważne będzie, jak zadziała nowy Fundusz Konkurencyjności. Toczy się debata, jak go skonstruować, by również państwa mniej skuteczne w korzystaniu z programów badawczych i zarządzanych bezpośrednio, takich jak Horyzont Europa, mogły uzyskać swoją część środków. To pozytywna zmiana.

Warunki jednak nie powinny faworyzować tych państw wyłącznie „na papierze” – konieczny jest rzeczywisty transfer wiedzy i doświadczeń, by państwa takie jak Czechy mogły dogonić bardziej rozwinięte gospodarki.

A jak Czechy radzą sobie z wykorzystaniem programów zarządzanych bezpośrednio?

Obecnie prawie 95 proc. środków, jakie Czechy otrzymują z budżetu UE, pochodzi z tradycyjnych rozdziałów wydatków – polityki spójności i rolnej. W przypadku tej pierwszej to 70–75 proc., a w przypadku drugiej – 20–25 proc. Tylko ok. 5 proc. finansowania pochodzi z programów zarządzanych bezpośrednio. Powinno to być dla Czech sygnałem mobilizującym, bo od lat mają one trudności z udziałem w tych programach.

Trzeba pomóc czeskim firmom, jednostkom badawczym, uczelniom i innym organizacjom w ukierunkowaniu się na programy zarządzane bezpośrednio. Gdy Czechy staną się płatnikiem netto do budżetu UE, a więc będą wpłacać więcej, niż z niego otrzymują, właśnie te programy staną się głównym źródłem finansowania. Lepiej przygotować się na to z wyprzedzeniem.

Czy Czechy są na to wystarczająco przygotowane?

Dotychczas nie udało się znacząco zwiększyć czeskiego udziału w programach zarządzanych bezpośrednio, ale zachodzi stopniowa zmiana – to prawdopodobnie kwestia czasu. Istnieją różne narzędzia wsparcia dla wnioskodawców, ale przez cały czas problemem jest fakt, iż warunki krajowych programów są korzystniejsze. W praktyce łatwiej więc sięgnąć po środki z polityki spójności, która również wspiera innowacje.

Czechy powinny być bardziej otwarte na zmiany

Komisja Europejska zaproponowała też połączenie kilku dotychczas odrębnych polityk w jedną „kopertę” finansową. Oznacza to, iż Czechy otrzymałyby jeden pakiet środków na politykę spójności, rolną i inne programy. Co by to dla nich oznaczało?

Dla wielu samorządowców to szok – prawdziwe trzęsienie ziemi w systemie, do którego byliśmy przyzwyczajeni. jeżeli od 2028 roku środki będą do nas trafiać w zupełnie inny sposób, już teraz trzeba zacząć budować nowe procedury. Problem w tym, iż przyszłego budżetu jeszcze nie uzgodniony. Współczuję więc samorządom, ale reforma budżetu jest naprawdę konieczna.

W przeszłości zdarzało się, iż niektóre regiony czy miasta „wypadały” z europejskich programów. Finansowano najbiedniejsze obszary lub duże aglomeracje, a małe miasta miały trudności z dostępem do środków. Nowe rozwiązanie może pomóc ten problem rozwiązać.

Czego Czechy powinny domagać się w negocjacjach?

To trudne pytanie. Dużo zależy od tego, jak do propozycji podejdzie nowy rząd po październikowych wyborach. Nie spodziewam się jednak radykalnego zwrotu.

Długofalowe priorytety Czech są dobrze znane: silna polityka spójności, wsparcie rolnictwa i rozwój infrastruktury. Zarówno rząd, jak i opozycja zgadzają się też, iż priorytetem powinna być również konkurencyjność. Pytanie brzmi, jak nowy rząd podejdzie do europejskich priorytetów w dziedzinie obronności.

Moim zdaniem nie powinniśmy jednak kurczowo trzymać się tradycyjnych pozycji. Świat się zmienia i Czechy powinny bardziej zbliżyć się do państw opowiadających się za głębszymi reformami. jeżeli nie zdecydujemy się na zmiany teraz, za dziesięć lat reszta świata może nas po prostu wyprzedzić.

Podstawowe założenia przetrwają negocjacje

Jakie są więc Pana oczekiwania wobec negocjacji – reformy czy utrzymania status quo?

Początkowy szok po ogłoszeniu propozycji stopniowo ustępuje akceptacji rzeczywistości. Z czasem „ostre krawędzie” zostaną złagodzone i za rok możemy rozmawiać o nowym budżecie w zupełnie innym tonie – jak o czymś oczywistym. Gdy Komisja przedstawiła projekt, wielu uznało go za rewolucję.

Wiele może się jeszcze zmienić w toku negocjacji, ale sądzę, iż podstawowe założenia – podział na trzy filary: Krajowe i Regionalne Plany Partnerstwa, Fundusz Konkurencyjności i Fundusz Globalna Europa – pozostaną bez zmian. Być może niektóre państwa będą zabiegać o utworzenie czwartego filaru dla polityki rolnej, co z pewnością stanie się przedmiotem długich sporów.

Natomiast po stronie dochodowej budżetu nie spodziewam się porozumienia – prawdopodobnie skończy się na zwiększeniu składek państw członkowskich w stosunku do PKB.

Idź do oryginalnego materiału