SZOK! Marsz banderowców we Lwowie. Prawda, o której w Polsce się milczy! [WIDEO]

1 tydzień temu

23 sierpnia 2025 roku ulicami Lwowa przeszedł marsz „Pamięci Bohaterów Narodu Ukraińskiego”, zorganizowany z okazji piątej rocznicy powstania nacjonalistycznej organizacji „Centuria”. Wydarzenie to, choć na pozór mogłoby zostać potraktowane jako lokalna manifestacja środowisk patriotycznych zza naszej wschodniej granicy, niesie ze sobą bardzo poważne konsekwencje ideologiczne i polityczne. W czasie, gdy Polska tonie w kryzysie suwerennościowym, tożsamościowym i historycznym, na Ukrainie z coraz większą siłą powraca kult zbrodniczych ideologii, których ofiarami padły setki tysięcy Polaków.

Marsz banderowców we Lwowie z flagami UPA to plucie na groby polskich ofiar ludobójstwa. Ukraina nie chce zerwać z kultem zbrodniarzy. W Polsce potrzebna jest ustawa penalizująca propagowanie banderyzmu – dla pamięci, prawdy i bezpieczeństwa narodowego!

PETYCJA do Marszałka… pic.twitter.com/YMfKLpFfnZ

— Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu (@OMAntypolonizmu) August 25, 2025

Flagi, które krzyczą zbrodnią

Na materiałach wideo z marszu wyraźnie widać czarno-czerwone flagi, jednoznacznie kojarzone z OUN-UPA – organizacją odpowiedzialną za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Barwy te są dziś na Ukrainie symbolami „walki o niepodległość”, ale ich faktyczna treść to gloryfikacja mordów, gwałtów i terroru, jakiego ukraińscy nacjonaliści dopuścili się wobec polskich sąsiadów.

To nie przypadek, iż organizatorzy marszu powoływali się na potrzebę „kontynuowania dzieła poległych” – dokładnie tych, którzy palili polskie wsie, wbijali dzieci na sztachety, zdzierali skórę z żywych ludzi. To nie jest żadna „inna perspektywa historyczna” – to zwykła gloryfikacja bandytyzmu.

Banderowskie flagi znów na ulicach Lwowa. Ukraina czci morderców naszych rodaków, a rząd Tuska milczy. Potrzebujemy ustawy, która zakaże propagowania banderyzmu w Polsce – dość relatywizowania zbrodni i zgody na antypolską historię.

PETYCJA do Marszałka Hołowni ws. odmrożenia… pic.twitter.com/OvIvu0hLFu

— Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu (@OMAntypolonizmu) August 25, 2025

Ukraińska rewizja historii a polska amnezja

W Polsce od lat obserwujemy niepokojące zjawisko: fałszywej poprawności politycznej w podejściu do relacji polsko-ukraińskich. Pod płaszczykiem „dobrosąsiedzkich stosunków”, obecny rząd Donalda Tuska milczy, kiedy na Ukrainie realizowane są marsze z portretami Bandery, a ulice w Kijowie i Lwowie noszą imiona morderców. Polska polityka zagraniczna po 13 grudnia 2023 roku została w pełni podporządkowana interesowi niemieckiemu i unijnemu, a interes narodowy – rozumiany jako obrona godności naszych przodków – został całkowicie wyciszony.

Jak długo jeszcze będziemy udawać, iż banderowska Ukraina to „sojusznik”, gdy równocześnie promuje ideologię śmierci, całkowicie sprzeczną z chrześcijańskim i konserwatywnym dziedzictwem naszej cywilizacji?

Bierność władz III RP. Zdrada polskich interesów

Czy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zareagował? Nie. Czy prezydent Andrzej Duda, który od lat unikał tematu Wołynia, wydał choćby jedno stanowisko mocno potępiające gloryfikację UPA? Nie. Czy Donald Tusk – który przed laty pisał listy pochwalne do Angeli Merkel, a dziś realizuje agendę Niemiec i Brukseli – zabrał głos? Oczywiście nie.

Bierność władz Platformy Obywatelskiej to nie tylko kwestia politycznego koniunkturalizmu. To wyraz całkowitej zgody na przewartościowanie sensu polskiego cierpienia. Władza, która nie broni pamięci ofiar, zdradza podstawy narodowej wspólnoty. A przecież jak pisał prof. Feliks Koneczny – „cywilizacja łacińska zaczyna się tam, gdzie człowiek odróżnia dobro od zła”.

Deportacja i zakaz wjazdu – taka powinna być reakcja na propagowanie banderyzmu w Polsce. Bez wyjątków! https://t.co/jKT57YzOAu

— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) August 25, 2025

Prawica musi mówić prawdę, choćby jeżeli boli

Nie możemy milczeć. Naszym obowiązkiem – jako konserwatystów, patriotów i ludzi wiernych pamięci historycznej – jest przypominanie o prawdzie. O ludobójstwie. O dzieciach spalonych żywcem w kościołach. O kobietach zakłuwanych widłami. O starcach rozcinanych piłami. O setkach wsi zrównanych z ziemią.

Marsz zorganizowany przez „Centurię” to nie lokalne wydarzenie – to kolejny akt budowy nowej ukraińskiej tożsamości w oparciu o kłamstwo i mit przemocy. To model państwowości, który przypomina najczarniejsze wzorce XX wieku – faszyzm, komunizm, nacjonalizm etniczny.

Pamięć i suwerenność to nie slogany

Polska polityka nie może być zakładnikiem „realizmu” geopolitycznego. Suwerenność oznacza nie tylko własną armię czy walutę, ale też poszanowanie historii. Pamięć o Wołyniu, Hucie Pieniackiej, Birczy i setkach innych miejscowości to nie obsesja – to obowiązek wobec tych, którzy zginęli, bo byli Polakami.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości, w czasie swoich ośmiu lat, próbował przywrócić godność pamięci historycznej. Wspieraliśmy IPN, promowaliśmy ekshumacje ofiar, domagaliśmy się przeprosin. Tymczasem dzisiejsze władze – zarówno w Warszawie, jak i Brukseli – wspierają politykę „wybaczania bez pamięci”.

Dokąd zmierza Ukraina?

Nie chodzi o to, by negować prawo Ukrainy do niepodległości. Ale niepodległość zbudowana na kłamstwie i kulcie morderców nie prowadzi do pokoju. jeżeli Ukraina chce być częścią świata cywilizacji zachodniej, musi odrzucić Banderę. Bezwarunkowo. Nie ma kompromisu między prawdą a fałszem. Między ofiarami a katami.

Polska prawica musi mówić to głośno, bez kompleksów. Musimy przestać udawać, iż nie widzimy czerwono-czarnych flag na ukraińskich ulicach. Bo te flagi nie tylko obrażają naszych przodków – one są zapowiedzią nowego konfliktu pamięci, który w przyszłości może rozlać się także na nasze ziemie.

Wnioski końcowe

Marsz „Pamięci Bohaterów Narodu Ukraińskiego” w 2025 roku to kolejne ostrzeżenie. To sygnał, iż władze Ukrainy nie zamierzają zmienić kursu. To test dla polskiej klasy politycznej – test, który rząd Donalda Tuska, niestety, oblał z kretesem. My – obóz niepodległościowy, konserwatywny, wierny prawdzie i tradycji – nie możemy ulec presji poprawności. Musimy być głosem tych, którzy zginęli. Głosem prawdy. Głosem pamięci. Bo bez pamięci nie ma narodu. A bez narodu nie ma Polski.

Prezydent Karol Nawrocki od początku swojej prezydentury jasno podkreśla, iż w Polsce nie ma i nigdy nie będzie miejsca na gloryfikację banderyzmu. Jego propozycja ustawowa zakłada wprowadzenie do kodeksu karnego przepisów traktujących propagowanie symboli OUN-UPA na równi z nazizmem i komunizmem. To jednoznaczny sygnał, iż Polska broni prawdy historycznej i pamięci ofiar ludobójstwa na Wołyniu, a relacje z Ukrainą muszą być budowane na szczerości, a nie na zakłamywaniu przeszłości.

Nawrocki wielokrotnie podkreślał, iż solidarność z Ukrainą w obliczu rosyjskiej agresji nie może oznaczać zgody na tolerowanie ideologii odpowiedzialnej za śmierć dziesiątek tysięcy Polaków. Dlatego w jego projekcie znalazły się także korekty w ustawie o IPN, tak aby jasno definiować zbrodnie OUN-UPA jako ludobójstwo. Dla prezydenta nie jest to tylko kwestia prawa – to także moralny obowiązek wobec ofiar i ich rodzin. Polska, która pierwsza pomogła Ukrainie militarnie i humanitarnie, ma pełne prawo oczekiwać wzajemności w postaci szacunku dla naszej historii i wrażliwości narodowej.

Idź do oryginalnego materiału