Magdalena Środa, filozofka, feministka i wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego, po raz kolejny udowodniła, iż nie boi się mówić prawdy, choćby jeżeli jej słowa budzą kontrowersje.
W swoim najnowszym wpisie na mediach społecznościowych odniosła się do bieżących wydarzeń politycznych, w tym spotkania marszałka Sejmu Szymona Hołowni z politykami PiS oraz działań Ruchu Obrony Granic. Jej ostra, ale szczera krytyka jest nie tylko uzasadniona, ale i potrzebna w czasach, gdy polska polityka dryfuje w niebezpiecznym kierunku. Środa, używając mocnych słów, rzuca światło na hipokryzję, cynizm i zagrożenia dla demokracji, które wielu woli przemilczeć.
W swoim wpisie Środa nazwała Hołownię „szmatowatym karierowiczem”, porównując go do Pawła Kukiza, a polityków Adama Bielana i Michała Kamińskiego określiła jako „cynicznych do bólu kombinatorów i cwaniaków”. Członkowie Ruchu Obrony Granic zostali przez nią nazwani „faszystami”, a Jarosław Kaczyński – „starym wstrętnym dziadem, który zniszczył polską demokrację”. Prezydent Andrzej Duda, w jej ocenie, to „nierozgarnięty” polityk, którego zastępuje „kibol”. Choć słowa te brzmią ostro, są one wyrazem głębokiej frustracji i troski o stan polskiego społeczeństwa. Środa nie owija w bawełnę – jej język jest bezpośredni, bo sytuacja, w której znalazła się Polska, wymaga jasnych słów.
Środa ma rację, krytykując Szymona Hołownię. Jako marszałek Sejmu, który miał być symbolem nowej, transparentnej polityki, Hołownia rozczarowuje, wchodząc w dialog z politykami PiS, partii odpowiedzialnej za erozję demokratycznych instytucji. Środa trafnie punktuje jego brak konsekwencji, przypominając, iż polityka to nie tylko wizerunek, ale i odpowiedzialność za wartości. Porównanie do Kukiza, który zdradził swoich wyborców, jest bolesne, ale oddaje istotę problemu – Hołownia wydaje się bardziej dbać o własną pozycję niż o zasady.
Nie mniej celna jest krytyka Ruchu Obrony Granic. Środa, nazywając ich „faszystami”, wskazuje na niebezpieczne tendencje nacjonalistyczne, które kryją się za hasłami o „obronie ojczyzny”. W sytuacji, gdy Europa walczy z odradzaniem się skrajnej prawicy, takie grupy nie mogą być bagatelizowane. Środa odważnie obnaża ich prawdziwe intencje, nie dając się zwieść patriotycznej retoryce. To głos, który przypomina, iż demokracja wymaga czujności wobec wszelkich form ekstremizmu.
Środa, opisując Kaczyńskiego jako tego, który „zniszczył polską demokrację”, oddaje fakt, iż pod jego przywództwem PiS systematycznie osłabiał niezależność sądów, mediów i innych instytucji. Z kolei Duda, często postrzegany jako marionetka partii rządzącej, nie wykazał się inicjatywą, która mogłaby zmienić ten obraz. Środa, używając mocnych słów, oddaje emocje wielu Polaków, którzy czują się zdradzeni przez polityków.
Jej wpis kończy się refleksją o chęci „schowania się w mysią norę” wobec „degrengolady” polskiej polityki. To nie przejaw rezygnacji, ale szczere wyznanie osoby, która mimo wszystko walczy o lepszą Polskę. Środa, jako intelektualistka, nie tylko diagnozuje problemy, ale i inspiruje do działania. Jej emocjonalny język jest siłą, nie słabością – w świecie politycznej poprawności, która często maskuje brak odwagi, Środa mówi to, co myśli, i robi to z pasją.
Krytycy Środy mogą zarzucać jej, iż jej słowa są zbyt ostre, iż obrażają i polaryzują. Ale czy w obliczu kryzysu demokracji można mówić delikatnie? Środa nie obraża bez powodu – jej krytyka jest reakcją na realne zagrożenia. Jako osoba publiczna bierze na siebie odpowiedzialność za budzenie sumień, choćby jeżeli oznacza to narażenie się na hejt. Jej odwaga i bezkompromisowość są tym, czego potrzebuje polska debata publiczna.
Środa zasługuje na uznanie za swój wpis. Jej słowa, choć kontrowersyjne, są wołaniem o opamiętanie w czasach politycznego chaosu. To głos, który przypomina, iż milczenie w obliczu niesprawiedliwości jest zdradą wartości. Polska potrzebuje więcej takich odważnych intelektualistów jak Środa.