Szlęzak: Porażka Pana Appellbauma

1 tydzień temu
W polityce tyle się dzieje, iż aż nie tyle chce się, co musi się o tym pisać, a tu życie zaciska pętlę na szyi. Mama złamała kość biodrową, co oznacza dla mnie ogromne problemy. Mam nadzieję, iż mama przeżyje, a może będzie choćby chodzić. choćby jednak najbardziej optymistyczny rozwój wydarzeń zakłada, iż nie wiadomo jak długo potrwa okres rekonwalescencji, a dla mnie to oznacza ograniczone niemal do zera możliwości zarabiania. Bywało ciężko i jakoś dawałem radę. Jednak tak ciężko jeszcze nie było. Nie dopuszczam myśli, iż nie dam rady, ale to była do tej pory potężna tama, która chyba zaczyna przeciekać. Mamy nigdzie i nikomu nie oddam, choćby żebym musiał się stoczyć do jakiejś niewyobrażalnej nędzy. Ta nędza nigdy nie dotknie mamy.
.
To pewnie już moja zboczona maniera, żeby osobistą sytuację konfrontować z polityczną sytuacją w Polsce. I tak się dzisiaj dzieje.
.
Przed laty prowadziłem osobistą listę rankingową największych narcyzów i jednocześnie kabotynów w polskiej polityce. W latach 90. najczęściej dwa czołowe miejsca zajmowali Henryk Goryszewski i Grzegorz Kołodko. Nie chodzi tu o brak kompetencji obu panów, bo tego im nie odmawiałem, ale o styl i sposób prowadzenia polityki na styku media i opinia publiczna. Dzisiaj na tym styku, bezsprzecznie największym narcyzem i kabotynem jednocześnie jest Radosław Sikorski. Pan Sikorski jest mężem pani Anny Apellbaum. Pani Apellbaum, to osoba bardzo wpływowa w świecie amerykańskiej polityki, zwłaszcza po jej demokratycznej, czyli lewicowej stronie. Jak napiszę, iż pani Apellbaum, to Żydówka, to w pewnym kręgu zamknę dyskusję, jako antysemita. Trudno. Moi „polemiści” zarzucali mi już, żem pedał, komuch, faszysta, męska szowinistyczna świnia, dzierżymorda, endek (to ma być inwektywa, choć dla mnie to stwierdzenie pozytywnego faktu) i ostatecznie kawał łysego chu… Trudno, co robić? Satysfakcję czerpię z tego, iż nie krzyczano za mną złodziej i łapówkarz.
.
Swego czasu pani Apellbaum pozytywnie odniosła się do ukraińskiego nacjonalizmu – w moim rozumieniu szowinizmu w jego banderowskim wydaniu – ponieważ dobrze służył amerykańskiej, antyrosyjskiej polityce. Ta ostatnia opinia, to już moja interpretacja, ale twierdzę, iż trafnie odczytująca amerykańską politykę. Tymczasem mąż swojej żydowsko – amerykańskiej żony, jako minister spraw zagranicznych obecnej formy polskiej państwowości, dosłownie dewastuje dotychczasowe oficjalne, rządowe relacje polsko – ukraińskie. Co więcej, minister Sikorski osiągnął coś, co wydawało się zarazem niemożliwe, kuriozalne i absurdalne, czyli w wojnie ukraińsko – rosyjskiej, nastawił jednocześnie przeciwko sobie i tym samym Polsce, zarówno Rosjan, jak i Ukraińców. Otóż minister Sikorski zaproponował, żeby Krym przekazać pod zarząd ONZ. Niedorzeczność tej sytuacji polega na tym, iż propozycja Sikorskiego jest całkiem sensowna. Problem w tym, iż mimo jej sensowności, to w danych realiach jest ona bezsensowna, ponieważ po pierwsze, jest efektem narcyzmu i co za tym idzie kabotynizmu ministra Sikorskiego, który najwidoczniej chciał się popisać przed żoną sprawczością w polityce międzynarodowej co najmniej równą jej. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, iż państwo Apfellbaum – Sikorscy poczynania męża uzgadniali między sobą. Po drugie, jest złożona przez ministra państwa, które nie ma żadnej sprawczości zarówno w konflikcie rosyjsko – ukraińskim, jak w szerszych relacjach europejskich o światowych nie mówiąc. I po trzecie, propozycja przedstawiona została w obecnej fazie wojny i międzypaństwowej sytuacji wokół niej, w której każda ze stron może tylko z najwyższym oburzeniem odrzucić tę propozycję.
.
W efekcie pan minister Sikorski poniósł polityczną klęskę, chyba iż był zadaniowany przez swoja żonę, jako prominetną przedstawicielkę amerykańskich interesów strategicznych. Jednocześnie ostatnie poczynania ministra Sikorskiego w relacjach polsko – ukraińskich pokazują, jak mimo pozornych działań w polskim interesie narodowym, prowadzi to do całkowicie odwrotnych skutków. Jutro będę u mamy i jestem przekonany, iż jej choć trochę pomogę. Jutro pewnie państwo Apfellbaum – Sikorscy będą ze sobą rozmawiać. Obawiam się, iż polskie interesy narodowe nic na tym nie zyskają.
.
A Państwo uważacie, iż minister Sikorski w relacjach polsko – ukraińskich broni polskich interesów narodowych?
.
Andrzej Szlęzak
Idź do oryginalnego materiału