Szkodliwe oddziaływanie ruchu politycznego w działalności społecznej młodych narodowców

1 miesiąc temu

W szeroko rozumianym ruchu narodowym słusznie bierzemy za wzór polityków wywodzących się z naszych szeregów. Jednak możemy zaobserwować także i złą stronę tej fascynacji. Opieramy swoje działania na sprzeciwie – co słuszne i zrozumiałe, natomiast czy z naszej strony wychodzi przez to realna iskra i potrzeba zmian? Do opinii publicznej często przekazujemy wielkie zdenerwowanie i frustrację wywołaną daną sytuacją lub wydarzeniem, ale… gdzie tutaj wola zmiany? Czy nie popadamy przez to w stagnację i rozżalenie?

Ojcowie naszego ruchu przykazali wskazówki jak dostosować nasze działania i ideę do czasów w jakich się znajdujemy. Musimy zadać sobie pytanie czy budujemy nową elitę czy tylko próbujemy nią być? Dlaczego w naszych szeregach na siłę trzymamy osoby o zamiłowaniu karierowiczowskim nierzadko ośmieszających nasze działania?

Wracając do politycznego zamiłowania naszego środowiska. Poziom formacyjny kadr okręgowych jego głównej partii politycznej często wydawać się może niezadowalający. Jest to duże zaniedbanie kadr zarządzających z najwyższego szczebla! Niewymaganie od każdego działacza czy sympatyka systematycznego formowania i brak odpowiednich wskazówek w tym kierunku zabija nasz ruch. W efekcie osoby z „góry” są nie tyle drogowskazem, a jedynie jakimś wielkim, nieosiągalnym bytem.

Na takie przypadki patrzą młodzi działacze i myślą, iż właśnie na tym polega współczesna działalność. Co bardziej wygadany zobaczy drogę do prostego sukcesu małym kosztem. Inni zostaną, bo czują, iż ktoś ich rozumie i nie znajdują się już na marginesie społecznym. Nie zmienia to jednak rzeczywistości, a ta jest smutna - mamy problem z liderami i przywódcami. Nie zdobywamy rządu dusz, a jedynie podniecamy się ładnymi przemówieniami okolicznościowymi płynącymi z mównicy partyjnej, od czasu do czasu przeplatanymi ostrzejszym tonem.

Ponadto w naszym środowisku zgubiliśmy gdzieś kulturę koleżeństwa. Zatraciliśmy pociąganie jednostki ku samodoskonaleniu i wymagania od siebie. Skoro nasze działania są mało efektywne to po co działać? Można być na liście działaczy jednej czy drugiej organizacji, nie płacić minimalnej składki na najdrobniejsze potrzeby i przepychać się z roku na rok wymieniając miłe spojrzenia przy okazji uroczystości, w których „wypadałoby wziąć udział”, co już i tak jest marginalne. W tym wszystkim zrodziło się wielkie plotkarstwo i częsta satysfakcja z faktu, iż komuś coś się nie udało. Coraz rzadziej stoimy za sobą twardo murem i służymy pomocną ręką koleżance/koledze. Odchodzimy od zasady „zwracaj uwagę w cztery oczy, pochwalaj za działania publicznie”. Młoda część ruchu narodowego potrafi z wyższością traktować działaczy rozpoczynającą swoją drogę na szlaku idei. Starsza część nie interesuje się tym co robi to młodsze pokolenie, zajmując się swoim życiem czy to prywatnym czy karierą. Brak ingerencji w takie zachowania doprowadzi do wychowania pokolenia pysznego i zadufanego, które pragnie uznania, a nie Wielkiej i Katolickiej Polski!

W każdym środowisku znajdzie się jednostka, która potrafi oddać serce działalności w swojej organizacji i w pojedynkę ją ciągnąć do przodu… Młodym jednak coraz ciężej jest chociażby zanieść znicz przy okazji ważnych obchodów czy przybyć na Mszę Świętą orgaznizowaną przez swoje koło/okręg. Za dużo jest podziałów, za mało pomocy w początkowym zaklimatyzowaniu się potencjalnych kandydatów… słowo „potencjalni” jest tu kluczowe, ponieważ często na następnych spotkaniach już ich nie ma. Może jedną z potrzeb jest ingerencja starszego pokolenia, które wiernie stoi na straży idei. Dajcie przykład, zainteresujcie się swoją macierzystą organizacją i zobaczcie jak upada to, co mieliśmy po Was przejąć - to Wy mieliście nas wychować, to na Was spoczywał obowiązek przekazania i formowania elity. My próbujemy naśladować, brać przykład, ale nie z Was, a z Dmowskiego, Balickiego, Piaseckiego, działaczy NSZ, Brygady Świętokrzyskiej czy Pileckiego. Gdzie podziały się autorytety naszych czasów?

Pozostały tylko jednostki gorejące wielkim ogniem idei w sercu. Reszta próbuje przejść przez las dzikich bestii albo trzęsawisko rozpaczy. Ja pisząc ten tekst wchodzę na górę cierpienia, patrząc zrozpaczonym wzrokiem na nasze środowisko. Nie każdy swoją drogę dokończy, ale rozpoczęcie jej świadczy o naszej sile. Tą siłę musimy wykorzystać tak aby ciągnąć za sobą elity. Tak jak robił to Obóz Narodowo Radykalny niekoniecznie skupiając się wyłącznie na działalności politycznej. Zamknęliśmy się w bańce skupieni na wynikach wyborczych.

Rozgrzej swoje serce, mamy do zdobycia Wielką Polskę…

Róża Judycka

Idź do oryginalnego materiału