"Szarpanie liberalnego porządku międzynarodowego"

grazynarebeca5.blogspot.com 1 rok temu

AUTOR: TYLER DURDEN

PONIEDZIAŁEK, CZE 05, 2023 - 03:30 AM

Autor: Ramesh Thakur za pośrednictwem The Brownstone Institute,

Polityka międzynarodowa jest walką o dominującą normatywną architekturę porządku światowego opartą na wzajemnym oddziaływaniu władzy, wagi ekonomicznej i pomysłów na wyobrażenie, zaprojektowanie i zbudowanie dobrego społeczeństwa międzynarodowego. Od kilku lat wielu analityków komentuje zbliżający się upadek liberalnego porządku międzynarodowego ustanowionego pod koniec II wojny światowej pod przywództwem USA.

W ciągu ostatnich kilku dekad bogactwo i władza nieubłaganie przesuwały się z Zachodu na Wschód i doprowadziły do przywrócenia równowagi porządku światowego.

Gdy środek ciężkości spraw światowych przesunął się na Azję i Pacyfik, wraz z dramatycznym wspinaniem się Chin po drabinie statusu wielkiego mocarstwa, pojawiło się wiele niewygodnych pytań o zdolność i gotowość mocarstw zachodnich do przystosowania się do porządku sinocentrycznego .

Po raz pierwszy od stuleci wydawało się, iż globalny hegemon nie będzie zachodni, nie będzie gospodarką wolnorynkową, nie będzie liberalną demokracją i nie będzie częścią anglosfery.

Niedawno ramy pojęciowe Azji i Pacyfiku zostały przeformułowane na Indo-Pacyfik, gdy słoń indyjski w końcu dołączył do tańca. Od 2014 r., a następnie ponownie, zwłaszcza po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku, kwestia bezpieczeństwa europejskiego, architektury politycznej i gospodarczej ponownie pojawiła się jako główny temat dyskusji.

Powrotowi kwestii rosyjskiej jako priorytetu geopolitycznego towarzyszyło również rozpadnięcie się niemal wszystkich głównych filarów globalnego kompleksu kontroli zbrojeń traktatów, porozumień, porozumień i praktyk, które stanowiły podstawę stabilności i przyniosły przewidywalność głównym stosunkom mocarstw w epoce nuklearnej.

Pakt bezpieczeństwa AUKUS łączący Australię, Wielką Brytanię i USA w nowym sojuszu bezpieczeństwa, z planowanym rozwojem okrętów podwodnych klasy AUKUS o napędzie atomowym, jest zarówno odzwierciedleniem zmienionych realiów geopolitycznych, jak i, jak twierdzą niektórzy, zagrożeniem dla globalnego reżimu nieproliferacji i bodźcem do nowych napięć w stosunkach z Chinami. Brytyjski premier (PM) Rishi Sunak powiedział podczas ogłoszenia umowy o okrętach podwodnych w San Diego 13 marca, iż rosnące wyzwania bezpieczeństwa, przed którymi stoi świat – "nielegalna inwazja Rosji na Ukrainę, rosnąca asertywność Chin, destabilizujące zachowanie Iranu i Korei Północnej" – "grożą stworzeniem świata współdefiniowanego przez niebezpieczeństwo, nieporządek i podziały".

Ze swojej strony prezydent Xi Jinping oskarżył USA o przewodzenie krajom zachodnim w angażowaniu się w "wszechstronne powstrzymywanie, okrążanie i tłumienie Chin".

Rząd australijski opisał projekt okrętu podwodnego AUKUS jako "największą pojedynczą inwestycję w nasze zdolności obronne w naszej historii", która "stanowi moment transformacji dla naszego narodu". Jednak może jeszcze zostać zatopiony przez sześć pól minowych się pod wodą: chińskie środki zaradcze, opóźnienie czasowe między rzekomym bezpośrednim zagrożeniem a nabyciem zdolności, koszty, złożoność obsługi dwóch różnych klas okrętów podwodnych, technologiczne starzenie się okrętów podwodnych, które polegają na podwodnym ukrywaniu, oraz polityka wewnętrzna w USA i Australii.

Regionalne i globalne instytucje zarządzające nigdy nie mogą zostać poddane kwarantannie z podstawowej struktury międzynarodowych porządków geopolitycznych i gospodarczych. Nie dowiodły też, iż są w pełni zdolne do radzenia sobie z pilnymi globalnymi wyzwaniami i kryzysami, takimi jak wojny, oraz potencjalnie egzystencjalnymi zagrożeniami związanymi z bronią jądrową, katastrofami i pandemiami związanymi z klimatem.

Nikogo nie dziwi, iż wschodzące i rewizjonistyczne mocarstwa chcą przeprojektować międzynarodowe instytucje zarządzania, aby wprowadzić własne interesy, filozofie rządzące i preferencje.

Chcą również przenieść mechanizmy kontroli z głównych stolic zachodnich do niektórych własnych stolic. Rola Chin w zbliżeniu irańsko-saudyjskim może być zwiastunem tego, co nadejdzie.

"Reszta" szuka swojego miejsca w wyłaniającym się nowym porządku


Wydarzenia w "prawdziwym świecie", świadczące o punkcie zwrotnym w historii, stanowią poważne wyzwanie dla instytucji, aby ponownie przemyśleć swój program badań i rzecznictwa politycznego w nadchodzących dziesięcioleciach.

W dniach 22-23 maja Toda Peace Institute zwołał burzę mózgów w swoim biurze w Tokio z udziałem kilkunastu międzynarodowych uczestników wysokiego szczebla. Jednym z kluczowych tematów była zmieniająca się globalna struktura władzy i architektura normatywna oraz wynikające z tego implikacje dla porządku światowego, Indo-Pacyfiku i trzech regionalnych sojuszników USA: Australii, Japonii i Korei Południowej. Dwa podstawowe czynniki, które zdominowały rozmowę, co nie jest zaskoczeniem, to stosunki chińsko-amerykańskie i wojna na Ukrainie.

Wojna na Ukrainie pokazała ostre granice Rosji jako potęgi militarnej. Zarówno Rosja, jak i USA bardzo nie doceniły determinacji i zdolności Ukrainy do oporu ("Potrzebuję amunicji, a nie przejażdżki", powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski, gdy Amerykanie zaoferowali bezpieczną ewakuację na początku wojny), zaabsorbowały początkowy szok, a następnie zreorganizowały się, aby rozpocząć kontrofensywę w celu odzyskania utraconego terytorium. Rosja jest skończona jako zagrożenie militarne w Europie. Żaden rosyjski przywódca, w tym prezydent Władimir Putin, nie pomyśli już przez bardzo długi czas o ataku na sojuszniczy naród w Europie.

To powiedziawszy, wojna pokazała również brutalną rzeczywistość granic globalnego wpływu USA w organizowaniu koalicji państw gotowych potępić i nałożyć sankcje na Rosję.

Jeśli już, to kierowany przez USA Zachód jest bardziej oderwany od trosk i priorytetów reszty świata niż kiedykolwiek od 1945 roku. Badanie opublikowane w październiku przez Bennett Institute for Public Policy Uniwersytetu Cambridge dostarcza szczegółowych informacji na temat stopnia, w jakim Zachód został odizolowany od opinii publicznej na temat postrzegania Chin i Rosji. Zostało to w dużej mierze powtórzone w badaniu przeprowadzonym w lutym 2023 r. przez Europejską Radę Stosunków Zagranicznych (ECFR).

W szczególności globalne Południe głośno mówi, po pierwsze, iż problemy Europy nie są już automatycznie problemami świata, a po drugie, iż potępiając agresję Rosji, sympatyzują również dość mocno z rosyjską skargą na prowokacje NATO w rozszerzaniu się na granice Rosji. W raporcie ECFR Timothy Garton-Ash, Ivan Krastev i Mark Leonard ostrzegli zachodnich decydentów, aby uznali, iż "w coraz bardziej podzielonym świecie postzachodnim" wschodzące mocarstwa "będą działać na własnych warunkach i opierać się uwikłaniu w bitwę między Ameryką a Chinami".

Globalne przywództwo USA jest również krępowane przez szalejącą dysfunkcjonalność wewnętrzną. Gorzko podzielona i podzielona Ameryka nie ma niezbędnego wspólnego celu i zasad oraz niezbędnej dumy narodowej i strategicznego kierunku do prowadzenia solidnej polityki zagranicznej. Znaczna część świata jest również zdezorientowana, iż wielkie mocarstwo może po raz kolejny przedstawić wybór między Joe Bidenem a Donaldem Trumpem na prezydenta.

Wojna umocniła jedność NATO, ale także uwypukliła wewnętrzne podziały europejskie i zależność Europy od armii USA w zakresie bezpieczeństwa.

Wielkim strategicznym zwycięzcą są Chiny. Rosja stała się od niego bardziej zależna i obie strony utworzyły skuteczną oś oporu wobec hegemonii USA. Błyskawiczny wzrost Chin trwa w szybkim tempie. Po wyprzedzeniu Niemiec w zeszłym roku, Chiny właśnie wyprzedziły Japonię jako największy eksporter samochodów na świecie, 1,07 do 0,95 miliona pojazdów. Jego dyplomatyczny ślad był również widoczny w uczciwym pośredniczeniu w zbliżeniu między Iranem a Arabią Saudyjską i promowaniu planu pokojowego dla Ukrainy.

Jeszcze bardziej wymowne jest to, iż według danych opublikowanych w kwietniu przez brytyjską firmę badawczą Acorn Macro Consulting, grupa wschodzących gospodarek rynkowych BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki) ma w tej chwili większy udział w światowej produkcji gospodarczej w dolarach PPP niż grupa państw uprzemysłowionych G7 (Kanada, Francja, Niemcy, Włochy, Japonia, Wielka Brytania, USA). Ich udział w globalnej produkcji spadł i wzrósł w latach 1982-2022 z 50,4 procent i 10,7 procent, do 30,7 procent i 31,5 procent. Nic dziwnego, iż kolejne kilkanaście państw chętnie dołącza do BRICS, co skłoniło Aleca Russella do ogłoszenia niedawno w The Financial Times: "To jest godzina globalnego południa".

Wojna na Ukrainie może również oznaczać długo oczekiwane przybycie Indii na scenę globalną jako konsekwentnej potęgi.

Pomimo całej krytyki stawiania Indii od początku wojny, było to prawdopodobnie najbardziej udane ćwiczenie niezależnej polityki zagranicznej w sprawie poważnego globalnego kryzysu od dziesięcioleci ze strony Indii. Minister spraw zagranicznych S. Jaishankar choćby zgrabnie odwrócił krytykę siedzącą na głowie, odpowiadając rok temu, iż "siedzę na swojej ziemi" i czuję się tam całkiem komfortowo. Jego zręczność w wyjaśnianiu polityki Indii stanowczo i bez skrupułów, ale bez ostrości i krytyki innych krajów, spotkała się z powszechnym uznaniem, choćby ze strony chińskich internautów.

Po powrocie ze szczytu G7 w Hiroszimie, na południowym Pacyfiku i w Australii premier Narendra Modi skomentował 25 maja: "Dzisiaj świat chce wiedzieć, co myślą Indie". W wywiadzie dla The Economist z okazji 100. urodzin Henry Kissinger powiedział, iż jest "bardzo entuzjastycznie nastawiony" do bliskich stosunków USA z Indiami. Wyraził uznanie dla jej pragmatyzmu, opierając politykę zagraniczną na nietrwałych sojuszach zbudowanych wokół problemów, a nie wiążąc kraj wielkimi wielostronnymi sojuszami. Wyróżnił Jaishankara jako obecnego przywódcę politycznego, który "jest dość bliski moim poglądom".

W uzupełniającym wywiadzie dla The Wall Street Journal Kissinger przewiduje również, niekoniecznie zalecając taki sposób działania, zdobycie przez Japonię własnej broni jądrowej w ciągu 3-5 lat.

Na blogu opublikowanym 18 maja Michael Klare argumentuje, że wyłaniający się porządek prawdopodobnie będzie światem G3 z USA, Chinami i Indiami jako trzema głównymi węzłami, w oparciu o atrybuty populacji, wagi ekonomicznej i siły militarnej (z Indiami zmierzającymi do bycia główną siłą militarną, z którą należy się liczyć, choćby jeżeli jeszcze nie do końca). Jest bardziej optymistyczny w stosunku do Indii niż ja, ale przez cały czas jest to interesujący komentarz na temat sposobu, w jaki wieją globalne wiatry. kilka palących problemów świata można dziś rozwiązać bez aktywnej współpracy wszystkich trzech.

Zmieniony układ sił między Chinami a USA dotyka również trzech sojuszników na Pacyfiku, a mianowicie Australię, Japonię i Koreę Południową.

Jeśli którykolwiek z nich zacznie od domniemania permanentnej wrogości wobec Chin, to oczywiście wpadnie w pułapkę dylematu bezpieczeństwa. To założenie będzie napędzać całą jego politykę w każdej spornej kwestii i sprowokuje i pogłębi wrogość, której ma się sprzeciwiać.

Zamiast dążyć do dominacji nad światem poprzez obalenie obecnego porządku, mówi Rohan Mukherjee w Foreign Affairs, Chiny stosują trzytorową strategię. Współpracuje z instytucjami, które uważa za sprawiedliwe i otwarte (Rada Bezpieczeństwa ONZ, WTO, G20) i stara się reformować inne, które są częściowo sprawiedliwe i otwarte (MFW, Bank Światowy), czerpiąc wiele korzyści z obu tych grup. Ale rzuca wyzwanie trzeciej grupie, która jej zdaniem jest zamknięta i niesprawiedliwa: reżimowi praw człowieka.

W trakcie tego procesu Chiny doszły do wniosku, iż bycie wielkim mocarstwem, takim jak USA, oznacza, iż nigdy nie musisz mówić, iż przepraszasz za hipokryzję w sprawach światowych: umacnianie swoich przywilejów w klubie takim jak Rada Bezpieczeństwa ONZ, który może być wykorzystany do regulowania postępowania wszystkich innych.

Zamiast samospełniającej się wrogości, były australijski minister spraw zagranicznych Peter Varghese zaleca chińską politykę ograniczonego i zaangażowania. Waszyngton mógł wyznaczyć sobie cel utrzymania globalnego prymatu i odmowy prymatu Indo-Pacyfiku Chinom, ale to tylko sprowokuje ponury i urażony Pekin do wysiłków na rzecz odebrania regionalnego prymatu USA. Wyzwaniem nie jest udaremnienie, ale zarządzanie wzrostem Chin – z którego wiele innych państw odniosło ogromne korzyści, a Chiny stały się ich największym partnerem handlowym – poprzez wyobrażenie sobie i zbudowanie równowagi regionalnej, w której przywództwo USA ma najważniejsze znaczenie dla strategicznego kontrapunktu.

Według jego słów: "Stany Zjednoczone nieuchronnie znajdą się w centrum takiego układu, ale to nie znaczy, iż prymat USA musi siedzieć w punkcie podparcia". Mądre słowa, które powinny być brane pod uwagę przede wszystkim w Waszyngtonie, ale prawdopodobnie zostaną zignorowane.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Idź do oryginalnego materiału