System strachu i przestępstwa. Jak Kaczyński zbudował aparat szantażu i bezprawia

6 dni temu

To, co przez lata funkcjonowało w Polsce pod pozorem „silnego państwa”, w rzeczywistości było systemem opartym na łamaniu prawa, korumpowaniu instytucji i szantażowaniu ludzi. Jarosław Kaczyński – formalnie szeregowy poseł, faktycznie autokrata – stworzył aparat kontroli oparty na kompromitujących materiałach, zastraszaniu i przekupstwie. To nie jest tylko moralne zło. To przestępstwo. I są na to konkretne paragrafy.

Art. 191 §1 kodeksu karnego mówi jasno: „Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego zachowania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze więzienia do lat 3.” jeżeli groźba dotyczy ujawnienia kompromitujących materiałów – zdobytych nielegalnie, na przykład dzięki systemu Pegasus – mamy do czynienia z klasycznym szantażem. I nie ma znaczenia, czy ofiarą jest polityk, adwokat, prokurator, czy biskup. Prawo dotyczy wszystkich.

Pegasus – narzędzie stworzone do walki z terroryzmem – w rękach ludzi Kaczyńskiego stał się prywatnym narzędziem inwigilacji. Podsłuchiwano opozycję, dziennikarzy, adwokatów, a teraz – jak wskazują nowe informacje – również hierarchów Kościoła. Wszystko po to, by mieć „haka”. By móc powiedzieć: milcz, albo wszystko ujawnimy. Głosuj jak chcemy. Mów, co ci każemy. A najlepiej – nie odzywaj się wcale. Ale to nie koniec. Drugim filarem tego systemu jest przekupstwo – szczególnie widoczne wśród prokuratorów i urzędników lojalnych wobec PiS. Ci, którzy wykonywali polityczne zlecenia, awansowali błyskawicznie, dostawali stanowiska, premie, wyższe wynagrodzenia. To wypełnia znamiona art. 229 kodeksu karnego: „Kto udziela korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w zamian za naruszenie przepisów prawa, podlega karze do 8 lat więzienia.”

Kaczyński stworzył zamknięty krąg ludzi uwikłanych, zastraszonych i skorumpowanych. Każdy ma coś do stracenia. Każdy jest na smyczy. I każdy boi się, iż jeżeli tylko się wyłamie – zostanie zniszczony. To nie jest polityka. To mafia. Tyle iż pod biało-czerwoną flagą.

Odpowiedzialność za stworzenie takiego systemu nie kończy się na haśle „to była decyzja polityczna”. To są konkretne czyny, które podlegają karze. Inwigilacja bez podstawy prawnej, szantaż, nadużycie władzy, korupcja urzędnicza – wszystkie te działania mają swoje paragrafy. I wszystkie mogą oznaczać jedno: więzienie. jeżeli Polska ma wrócić do praworządności, ten system musi zostać rozliczony od fundamentów. Nie wystarczą dymisje. Potrzebne są akty oskarżenia, procesy i wyroki. Bo nikt – choćby Kaczyński – nie może stać ponad prawem. A ci, którzy zamienili państwo prawa w państwo strachu, muszą za to odpowiedzieć. Przed sądem. I w więzieniu.

Idź do oryginalnego materiału