7 maja doszło do przełomu dyplomatycznego na Bliskim Wschodzie. Liga Arabska postanowiła przywrócić pełne członkostwo Syrii, zawieszonej w prawach członka po wybuchu wojny domowej w 2011 roku. Dyktator Syrii, Baszar Al-Asad, spotkał się 19 maja, w trakcie szczytu Ligi, ze zwolennikami opozycji wobec jego rządów. Jak jego reżim przetrwał trwającą ponad dekadę wojnę? Co doprowadziło do zmiany kursu państw arabskich wobec Syrii? Czy tamtejsza wojna domowa dobiega końca?
Trwająca już od 12 lat wojna domowa zmieniła Syrię w morze gruzów. Setki tysięcy ludzi zginęły, a kilka milionów zostało zmuszonych do ucieczki z kraju. W trakcie walk z licznymi, częstokroć rywalizującymi ze sobą grupami rebeliantów, reżim Baszara Al-Asada dopuścił się wielu zbrodni, w tym masakr, bombardowań dzielnic mieszkaniowych i stosowania broni chemicznej. Chaos panujący w Syrii oraz w sąsiednim Iraku doprowadził do powstania i dramatycznej ekspansji Państwa Islamskiego, najpotężniejszej i najokrutniejszej dżihadystycznej organizacji terrorystycznej w dziejach.
W tym czasie reżim Asada był izolowany na arenie międzynarodowej. Państwa Zachodu pod wodzą USA nałożyły na Syrię surowe sankcje, a większość państw arabskich wspierała finansowo zbrojne oddziały syryjskiej opozycji. W 2014 roku wielu ekspertów sądziło, iż opozycja jest w stanie zwyciężyć w wojnie domowej. Rozpoczęta rok później interwencja rosyjska zaszła w połączeniu ze wsparciem materiałowym i zbrojnym dla reżimu ze strony Iranu i Hezbollahu, potężnej szyickiej bojówki, wywierającej przemożny wpływ na politykę wewnętrzną sąsiedniego Libanu. Doprowadziła nie tylko do ocalenia reżimu Asada, ale wręcz do odwrócenia losów wojny i zniszczenia większości twierdz rebeliantów, w tym Aleppo, największego miasta Syrii.
Militarne zwycięstwo reżimu nie zakończyło jednak wojny domowej. Północno-zachodnie pogranicze Syrii z Turcją nadzorowane jest przez rebeliantów, w tej chwili w większości kontrolowanych i wspieranych przez Turcję. Na północnym-wschodzie znaczne tereny kraju kontrolowane są przez siły kurdyjskie, które zasłużyły się w trakcie walk międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Zaniepokojona silnymi wpływami kurdyjskimi na swoim pograniczu Turcja przeprowadziła już w trakcie syryjskiej wojny domowej kilka kampanii wojskowych przeciwko syryjskim Kurdom. Pustynne tereny wschodniej części Syrii są w tej chwili w większości rządzone przez reżim. Jeszcze kilka lat temu były jednak bastionem Państwa Islamskiego, a wiele państw, w tym USA, obawia się, iż ta organizacja terrorystyczna może w przyszłości ponownie wykorzystać Syrię i Irak jako bazę dla swych działań.
Baszar Al-Asad utrzymał się u władzy dzięki wsparciu rosyjskich i irańskich sojuszników, ale jego kraj jest zrujnowany gospodarczo, a fakt przebywania milionów Syryjczyków poza granicami państwa i utrzymywania dotychczasowych sankcji dodatkowo ogranicza jego potencjał gospodarczy. Z tego powodu na terenach Syrii kontrolowanych przez reżim rozwinęła się masowa produkcja captagonu, narkotyku o działaniu zbliżonym do amfetaminy. Wiele państw, w tym Wielka Brytania, Stany Zjednoczone Ameryki i Jordania, podejrzewają syryjski reżim o czynny udział w procederze produkcji i handlu tym narkotykiem w celu sfinansowania represji i działań zbrojnych.
W poprzednim roku sytuacja międzynarodowa syryjskiej dyktatury znacząco się pogorszyła. Rosja, dotychczasowy protektor reżimu, rozpoczęła inwazję na Ukrainę i zaangażowała tam większość swych sił zbrojnych. Iranem wstrząsnęły protesty po śmierci Mahsy Amini, a w pogrążonym w kryzysie gospodarczym Libanie zaczęto otwarcie kwestionować pozycję Hezbollahu jako swoistego państwa w państwie. Jak się jednak okazało, również i te trudności Al-Asad zdołał przetrwać. Irański reżim stłumił protesty i przywrócił w marcu stosunki dyplomatyczne z Arabią Saudyjską, co zostało uznane przez ekspertów za rewolucję w bliskowschodniej dyplomacji.
Konsekwencją normalizacji stosunków z Iranem stało się dążenie Arabii Saudyjskiej i pozostałych państw arabskich do przywrócenia stosunków dyplomatycznych z Syrią. Wyjątkami są Kuwejt, Maroko i Katar, jednak ich przywódcy pod naciskiem pozostałych państw arabskich zgodzili się na to, by nie wetować decyzji Ligi Arabskiej o przywróceniu Syrii pełnego członkostwa. Państwa arabskie liczą na to, iż poprzez przywrócenie Syrii do swego grona osłabią jej zależność od Iranu, skłonią ją do zwalczania handlu captagonem i doprowadzą do powrotu syryjskich uchodźców do ojczyzny. Kwestie te zostały poruszone w kuluarach szczytu Ligi w mieście Dżudda w Arabii Saudyjskiej.
Istnieje jednak wiele problemów, których dobra wola członków Ligi Arabskiej nie jest w stanie rozwiązać. Pierwszym z nich jest niechęć reżimu w Damaszku do ustępstw wobec swych partnerów. Szczególnie kłopotliwa jest niechęć do przyjmowania własnych obywateli, przede wszystkim z Libanu, Jordanii i Turcji, których reżim uznaje za zdrajców. Al-Asad nie jest też skłonny doprowadzić do zakończenia wojny domowej. Wszelkie dotychczasowe inicjatywy pokojowe zawiodły z powodu uporu reżimu. Sytuację w Syrii komplikuje zwycięstwo wyborcze Recepa Erdoğana w Turcji, które może oznaczać kontynuację tureckiej polityki zbrojnego zwalczania aspiracji narodowych syryjskich Kurdów. Może też dojść do realizacji proponowanego przez Erdoğana planu osiedlenia syryjskich uchodźców na dotychczas kurdyjskim pograniczu Syrii i Turcji w celu zmiany składu etnicznego ludności tego obszaru. Nie ustają też naloty Izraela na instalacje wojskowe Iranu i Hezbollahu na terenach kontrolowanych przez reżim. Wszystko wskazuje na to, iż droga do pokoju i odbudowy w Syrii pozostało daleka.
Oskar KMAK