Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich powinny jednocześnie niepokoić i mobilizować zwolenników liberalnej demokracji. Dwóch pierwszych kandydatów dzielą niecałe dwa punkty procentowe. Kandydaci skrajnej prawicy zdobyli wspólnie ponad 20 procent głosów, a przepływy głosów w drugiej turze nie są jasne. Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? - pisze dla WP Karolina Wigura.