ŚWIĘTY ANDRZEJ BOBOLA I DUCHOWA MOC POLSKI

1 miesiąc temu

Czytając znakomitą książkę Czesława Ryszki, poświęconą jednemu z wielkich patronów Polski, trudno nie dojść do wniosku, jak bardzo rację miał Jarosław Marek Rymkiewicz definiujący polskość jako przede wszystkim – ogromną, niezrównaną potęgę duchową.

„Andrzej Bobola – Orędownik Polskości. Życie, męczeństwo, świętość” to przede wszystkim po mistrzowsku napisana książka historyczna. Każdy detal przywoływanych po kolei zdarzeń ukazany w niej jest w przebogatym, szerokim i zawsze fascynującym kontekście historycznym. Fascynującym wielkością naszej ojczystej historii, kalibrem naszego narodowego dziedzictwa, choć będącym też powodem do smutku i bólu. Wszystko dotyczy przecież czasów, w których natłok fatalnych okoliczności składał się na masę krytyczną nie dającą szans ocalenia choćby największym z ziemskich potęg. Choć może i w tym zawiera się wielki ponadczasowy sens, sto lat przed męczeństwem św. Andrzeja Boboli przez Jana Kochanowskiego wyrażany stwierdzeniami, iż „nie masz na tym świecie żadnej pewnej rzeczy” i „próżno cokolwiek tu mieć na pieczy?” Zarazem przykład, jaki swą życiową drogą pozostawił nam nasz wielki, jakże słusznie wyniesiony na ołtarze rodak, przemawia do nas radami, by niczego w naszym ziemskim bytowaniu nie zaniedbać i nie tylko trudom sprostać największym, ale jeżeli zajdzie taka konieczność to zdobyć się na największe choćby poświęcenie. A wszystko to dlatego, iż są sprawy, które tych największych poświęceń są warte i choćby jeżeli słusznie troszczymy się o Boże dary, powierzone nam na tej ziemi, to istnieją nad nimi wartości nieskończenie od nich większe.

„Andrzej Bobola, Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość” – nowa książka Czesława Ryszki!

Poświęcona św. Andrzejowi Boboli książka Czesława Ryszki należy do tych, z których czerpie się wyjątkowo dużo cennej wiedzy. Zarazem opisane w niej wydarzenia są przyczynkiem do refleksji, rodzących się jeszcze długo po przewróceniu ostatniej stronicy. Nie są rzeczą częstą ujęte w formę pięknego woluminu opowieści przedstawiające aż tak szeroką panoramę historycznych procesów, kultury, codzienności, obyczajów czy świadomości ludzi z czasów, których dzieło to dotyczy. Dowiadujemy się, jak w siedemnastowiecznej Rzeczpospolitej wyglądały szkoły, aktywności społeczne czy polityczne, co kierowało decyzjami jednostek i zbiorowości niejednokrotnie dryfujących w kierunkach iście samobójczych. Kiedy poznajemy tragedie, do których dochodziło na wschodnich ziemiach Korony i Litwy, trudno nie zgodzić się z jednym z wniosków Stanisława Cata – Mackiewicza, wg którego zasadniczym czynnikiem napędowym wielkich wydarzeń bywają nierozumne ludzkie złudzenia. Choć sam mord, jaki zadano Andrzejowi Boboli, należy chyba raczej do faktów przemawiających za napędem wywodzącym się wprost z czeluści piekła. A może jedno nie przeczy drugiemu, bo gdy człowiek odrzuca Boskie azymuty najpierw pada ofiarą iluzji a te należą przecież do najporęczniejszych narzędzi złych mocy.

Tym, co w historii św. Andrzeja Boboli jest najbardziej niezwykłe, choć może właśnie logiczne, znamienne i oczywiste, jest ten ciąg zdarzeń prowadzących do wniosku o nadrzędnym sensie naszego ludzkiego bytowania. Trudno nie zadumać się nad tym, iż straszliwa męczeńska śmierć w pierwszym okresie pozostaje faktem znanym stosunkowo nielicznym. Piękna postać, która poniosła ofiarę życia i bezbrzeżnego cierpienia, przez dość długi czas zostaje niemal zupełnie zapomniana. I właśnie wtedy, kiedy zdawać by się mogło, iż nie będzie o niej pamiętał nikt, pamięć o niej ulega odrodzeniu. Równocześnie z tym, jak staje się źródłem wielkiego duchowego przebudzenia, za sprawą następnych splotów kolejnych, trudnych do ogarnięcia rozumem wydarzeń, ciało świętego peregrynuje po ogromnych przestrzeniach kontynentu. A nie są to przecież czasy autostrad, szybkich kolei czy linii lotniczych. I dzieją się rzeczy, wobec których bezradni są choćby bolszewiccy tyrani – najpotężniejsi na tym świecie wrogowie wszystkiego, co święte. Wielka ofiara zdawałoby się skazana na całkowitą i ostateczną zatratę w ludzkiej niepamięci okazuje się być przeogromnym i ożywczym źródłem potężnej duchowości. A wszystko to sprawia, iż choćby liczni niedowiarkowie i nihiliści przekonują się, iż to, co pozornie miało zniknąć, zatracić, dla wszystkich przestać istnieć, niespodziewanie potrafi odrodzić się, okazać swą moc, dla ludzkości stać się kolejnym darem Nieba.

Za sprawą takich wydarzeń kolejny raz przekonać się można o tym, iż natura świata jest nieskończenie bogatsza od wszystkiego, co może zrodzić się w naszych wyobrażeniach. Bo z Boskiej perspektywy rzeczy niemożliwych nie ma tak, jak nie ma spraw, o których można by sądzić, iż są ostatecznie zamknięte. I iż wszystko na świecie jest po coś. Zwany niewiernym święty Tomasz dany nam został być może po to, by uzbroić nas w tę odrobinę sceptycyzmu, pozwalającą wierzyć tylko w to, co godne jest wiary. A św. Andrzej Bobola po to, by nie bluźnić myśleniem, iż coś było nieważne tylko dlatego, iż na jakiś czas zostało przez ludzi zapomniane.

Mamy więc w książce Czesława Ryszki i wspaniały, wielowarstwowy, przebogaty opis ważnego fragmentu naszych narodowych dziejów. A na ich tle postać przepiękną, niezwykły dar od Boga, którego grzech nie poznawać i nie otaczać żywym kultem. A do tego przepiękna ta opowieść wydana jest w standardzie Białego Kruka, którego znakiem firmowym jest najwyższa edytorska jakość publikacji jak zawsze wypełnionej materiałem ilustracyjnym klasy po prostu perfekcyjnej. I treść i forma są tu tej miary, iż dzieło takie, jak „Andrzej Bobola. Orędownik Polskości” każdy brał będzie do rąk wiele razy i wręcz – permanentnie.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału