Święta i polityczna wojna. Duda nie umie żyć po prezydenturze

5 godzin temu
Zdjęcie: Duda


W świątecznej rozmowie z portalem wPolityce.pl Andrzej Duda brzmi tak, jakby wciąż przemawiał z mównicy w Pałacu, a nie z pozycji polityka, który powinien już umieć żyć bez urzędu.

Jego słowa są pełne alarmów, wielkich ocen i oskarżeń pod adresem obecnej władzy, ale jednocześnie przesycone czymś jeszcze: widoczną trudnością w znalezieniu dla siebie nowego miejsca. Bo jeżeli były prezydent w Wigilię wciąż musi udowadniać, iż „to, co się dzisiaj dzieje, nie ma absolutnie nic wspólnego z rozwojem”, to znaczy, iż przez cały czas żyje sporem, który zakończył się wraz z końcem kadencji.

Duda mówi jak polityk PiS w wersji „premium”: dużo patosu, dużo słów o „narodzie”, „bezpieczeństwie” i „interesach”, a w tle ten sam refren – iż wszystko, co robi rząd, jest z definicji złe, a wszystko, co robił obóz Dudy i PiS, było budowaniem „dorobku”. Pada zdanie-klucz: „Niszczony jest dorobek, który udało się stworzyć przez ostatnie lata. Mam nadzieję, iż przyjdą władze, które tę ścieżkę rozwoju Polski przywrócą”. To nie jest świąteczna refleksja, tylko deklaracja polityczna. I to dość bezwstydna – bo próbuje zamienić bilans ośmiu lat rządów PiS i dziesięciu lat prezydentury w jedną wielką legendę o „rozwoju”, którego dziś rzekomo ktoś „niszczy”.

W tej opowieści brakuje najważniejszego: odpowiedzialności. PiS i prezydent Duda przez lata tworzyli państwo oparte na konflikcie, na partyjnej lojalności i na podporządkowywaniu instytucji politycznemu interesowi. Dziś ten sam język wraca w ustach byłego prezydenta jako moralny szantaż. Duda ostrzega: „Osłabianie prezydenta w tak kryzysowych czasach, odbieranie mu możliwości działania, jest uderzeniem w Polskę”. To typowy chwyt obozu PiS: utożsamienie siebie z państwem. Krytyka władzy ma być krytyką Polski, spór o kompetencje – zamachem na naród, a nie zwykłą polityczną różnicą. To retoryka, która latami zatruwała debatę publiczną.

Najbardziej symptomatyczne są jednak fragmenty, w których były prezydent nie tyle analizuje sytuację, ile domaga się uznania dla własnej roli. Opowiada, iż na szczycie NATO „zablokował” zapisy, bo Polska była pomijana, i iż potem „Donald Tusk później zgodził się na te zapisy”. W innym miejscu wbija szpilę: „Tusk i Sikorski zostali wyłączeni z jakiejkolwiek walki poprzez odsunięcie. To jest żałosne”. To już nie jest troska o państwo, tylko polityczna satysfakcja z cudzej rzekomej słabości. A przy okazji – kolejna próba podtrzymania przekazu PiS, według którego Polska ma znaczenie wtedy, gdy rządzą „nasi”, a traci znaczenie, gdy rządzą „tamci”.

W tle przewija się też dobrze znany repertuar insynuacji. Duda twierdzi, iż „w wielu obszarach premier i jego rząd realizują politykę, która z polskimi interesami nie ma nic wspólnego”, a zaraz potem sugeruje, iż „repolonizacja” może oznaczać „germanizację” pieniędzy. Tak wygląda polityka PiS po przejściu do opozycji: zamiast argumentów – podejrzenia; zamiast dowodów – sugestie; zamiast sporu o rozwiązania – narracja o zdradzie.

A jednak najbardziej uderzające jest co innego: były prezydent nie potrafi wejść w nową rolę. Sam przyznaje, iż „musi poukładać swoje sprawy na nowo”, iż zaczyna „działalność konsultacyjną, analityczną, trochę doradczą”, iż zakłada think tank. Ale choćby w tej deklarowanej „marginalnej” aktywności natychmiast wraca do politycznej wojny. Jego świąteczny wywiad to nie próba zrozumienia świata po urzędzie, tylko próba utrzymania dawnej pozycji poprzez recytowanie partyjnych tez.

W rezultacie dostajemy portret polityka, który formalnie jest już „były”, ale mentalnie wciąż jest w kampanii. I portret obozu PiS, który przez cały czas nie umie funkcjonować inaczej niż przez konflikt, dramatyzowanie i zawłaszczanie pojęć takich jak „Polska” czy „interes narodowy”. jeżeli Duda naprawdę szuka dla siebie nowego miejsca, to powinien zacząć od jednego: przestać udawać, iż każda krytyka PiS jest „uderzeniem w Polskę”, a każda zmiana po PiS – „niszczeniem dorobku”. To nie jest państwowość. To jest ciąg dalszy partyjnej opowieści, tylko w świątecznym opakowaniu.

Idź do oryginalnego materiału