Mając na uwadze poprzednie wybory, to łatwo zgadnąć, iż była to ustawka cwaniaków na szkodę jełopów, ale latoś – ciężko zgadnąć, więc zamiast parzyć świeże fusy, skuteczniej będzie rzecz całą rozważyć na spokojnie. Ziarnko, po ziarnku.
No bo tak, wszystkie liczące się siły muszą zapewnić sobie spokojne mącenie wody przez następne 5 lat. Na ten przykład (pierwszy z brzegu), Ruskie liczą na fuksa, iż dwóch wrażych kandydatów narobi takiego błota, ze ich faworyt ni z gruchy ni z pietruchy załapie się na dogrywkę, a w dogrywce, to różnie bywa. Takie tam pierniczenie o Szopenie.
O, pozostałe dwie siły to cho, cho, cho, jest na czym oko oprzeć. Tym co mają ambasadę na Saskiej Kępie łatwiej, albowiem i doświadczenie mają „we w tem kraju” do robienia cudów nad urną większe i kadry bardziej obcykane w stawianiu podwójnych krzyżyków na wrażych losach do głosowania, a tym samym zwycięstwo jak malowanie.
Natomiast zawodnicy z budynku przy Alejach Ujazdowskich też nie są palcem robieni, zwłaszcza ta część załogi, która przemyka się cichaczem od strony ulicy Pięknej. O, ci to potrafią choćby z rękawa gimnastiorki królika wyciągnąć, a co dopiero wybory u nas obcykać. W nie takich bantustanach i Karaibach wybory wygrywali po kilka razy z rzędu, więc tutaj to jak splunąć. Istnieje tylko taka cicha obawa, iż owi akurat, specjaliści mogli jeszcze nie zostać odwołani za ocean i skutkiem tego owszem wykonają zlecenie, ale po staremu, czyli tak jak we w październiku w ’23 i Miękiszony wygrają ale przegrają i nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. I co z tego, iż Naczelny wydał oświadczenie, iż „spokojna głowa, śpij spokojnie, wygrałeś” skoro liczą się kadry i elektryfikacja, a nie jakieś tam interesy dotyczące elektrowni atomowych, bo jeżeli nie będą te akurat, to na pewno będą inne: gorsze ale droższe. Wszak układ stulecia podpisany, Dyzma purpurowy ze szczęścia obściskuje się z żabim królem i oba dwa oczyma wyobraźni widzą jak to wydudkają bez mydła na grube pieniądze wszystkich na około, tych zza oceanu zwłaszcza, tylko muszą jeszcze drobiazg: wygrać wybory.
I tu wszystkich (niestety zresztą) może spotkać srogi zawód, bo co by się stało gdyby Nasz Ukochany Prezydent Donald T. z Ukochanej Ameryki rzucił hasło: „Niemcy wypłaćcie Polakom zaległe reparacje za szkody wojenne, za każdą kamienicę zrujnowaną, za każdego obywatela - ale tej innej narodowości oddzielnie – co do centa i to szybko, bo jeżeli nie to USA zaaresztuje wszystkie wasze rachunki bankowe i sama wypłaci co się należy wraz z odsetkami!”
Nie trzeba zgadywać co by się stało, to wiadomo samo przez się :
Po pierwsze primo do wyborów pobiegłoby nie 60% uprawnionych, ale 120% licząc wszelką żywą Polonię Zagraniczną, ba licząc ze wszystkimi, którzy jeszcze nie mają obywatelstwa, ale mają mieć, to byłoby nas co najmniej 60 milionów, albo i więcej, a komisje wyborcze czynne byłyby nie do godziny 3 –ej nad ranem ale ze dwa dni, zanim dodrukowałoby się głosów, aby na Pana Karola skreślić.
A po drugie primo, to wiedzieli byśmy wreszcie za co mamy kochać Amerykę!