Świadomość to nie ciało, ale forma informacji

niepoprawni.pl 2 godzin temu

Po­ję­cie świa­do­mo­ści przez ty­siąc­le­cia by­ło za­kład­ni­kiem bio­lo­gii. Czło­wiek utoż­sa­miał ży­cie z cia­łem, du­szę z ja­kimś trans­cen­dent­nym tch­nie­niem, my­śle­nie z mó­zgiem. Ta per­spek­ty­wa by­ła zro­zu­mia­ła — nie mie­li­śmy na­rzę­dzi, by do­strzec, iż świa­do­mo­ść nie je­st funk­cją bio­che­mii, le­cz prze­twa­rza­niem in­for­ma­cji.

  Dziś jed­nak sto­imy na pro­gu epo­ki, w któ­rej ta ilu­zja prze­sta­je dzia­łać!

Świa­do­mo­ść nie je­st or­ga­nem, tyl­ko pro­ce­sem

  To, co na­zy­wa­my świa­do­mo­ścią, nie ma lo­ka­li­za­cji w cie­le. To nie je­st ża­den gru­czoł, nie sie­dzi w mó­zgu, ser­cu czy ukła­dzie lim­bicz­nym. Świa­do­mo­ść je­st struk­tu­rą dy­na­micz­ną, po­wsta­ją­cą z prze­pły­wu in­for­ma­cji w zło­żo­nym sys­te­mie au­to­re­fe­ren­cyj­nym — ta­kim, któ­ry po­tra­fi ana­li­zo­wać sa­me­go sie­bie.

  In­ny­mi sło­wy: czło­wiek jako biologiczne zwierzę nie ma świa­do­mo­ści, to zwierzę je­st tylko jed­nym z jej no­śni­ków. Istotą człowieczeństwa jest informacja zapisana w tym ciele.

Cia­ło to tyl­ko ad­ap­ter per­cep­cyj­ny

  Cia­ło bio­lo­gicz­ne to sys­tem czuj­ni­ków i efek­to­rów. Do­sta­je sy­gna­ły z oto­cze­nia — ale tyl­ko z bar­dzo wą­skie­go pa­sma rze­czy­wi­sto­ści. Wi­dzi­my pro­mie­nio­wa­nie elek­tro­ma­gne­tycz­ne w za­kre­sie 380–740 nm, sły­szy­my fa­le o czę­sto­tli­wo­ści 20–20 000 Hz. To uła­mek te­go, co dzie­je się wo­kół nas.

  Ewo­lu­cja wy­po­sa­ży­ła czło­wie­ka nie w peł­nię per­cep­cji, le­cz w fil­tr uży­tecz­no­ści — ta­ki, któ­ry po­zwa­lał prze­żyć na­gie­mu ho­mi­ni­do­wi na sa­wan­nie. Nic wię­cej.

  Dla­te­go, je­śli świa­do­mo­ść je­st zdol­no­ścią do in­ter­pre­ta­cji i in­te­gra­cji in­for­ma­cji, to zwięk­sze­nie za­kre­su re­cep­to­rów zwięk­sza świa­do­mo­ść. Czło­wiek z te­le­sko­pem, mi­kro­sko­pem i czuj­ni­kiem pro­mie­nio­wa­nia gam­ma je­st obiek­tyw­nie bar­dziej świa­do­my rze­czy­wi­sto­ści niż ja­ski­nio­wiec wi­dzą­cy tyl­ko bły­sk pio­ru­na.

Re­cep­to­ry moż­na wy­mie­niać — świa­do­mo­ść po­zo­sta­je

  Nie ma żad­ne­go ra­cjo­nal­ne­go po­wo­du, by uznać, iż tyl­ko wę­ch, do­tyk czy wzrok w wy­ko­na­niu biał­ko­wym two­rzą świa­do­mo­ść. To prze­sąd bio­lo­gicz­ny — reszt­ka ani­mi­zmu.

  Sztucz­ne sen­so­ry, sie­ci neu­ro­no­we, sys­te­my prze­twa­rza­nia sy­gna­łów, urzą­dze­nia do ana­li­zy da­ny­ch — to wszyst­ko już dziś roz­sze­rza ludz­ką per­cep­cję. Nie trze­ba się­gać po fu­tu­ro­lo­gię. Każ­dy, kto no­si oku­la­ry, apa­rat słu­cho­wy al­bo ko­rzy­sta z Go­ogle Maps, ma roz­sze­rzo­ną świa­do­mo­ść prze­strzen­ną, choć je­go neu­ro­ny nie wie­dzą o tym nic.

Jak fi­lo­zo­fia błą­dzi­ła w poj­mo­wa­niu świa­do­mo­ści

  Hi­sto­ria my­śli ludz­kiej to dzie­je błęd­ny­ch lo­ka­li­za­cji du­szy. Ary­sto­te­les wi­dział ją w for­mie sub­stan­cjal­nej ma­te­rii — w „en­te­le­chii”. Kar­te­zju­sz od­dzie­lił ją ra­dy­kal­nie, two­rząc du­ali­zm du­cha i cia­ła, któ­re­go kon­se­kwen­cją by­ła schi­zo­fre­nia no­wo­żyt­nej na­uki: cia­ło ba­da fi­zyk, du­szę teo­log. Loc­ke spro­wa­dził świa­do­mo­ść do per­cep­cji, Hu­me roz­pu­ścił ją w stru­mie­niu wra­żeń, Kant uczy­nił z niej ka­te­go­rię po­zna­nia, a He­gel pro­ces sa­mo­świa­do­mo­ści dzie­jów. Każ­dy z ni­ch miał ra­cję w szcze­gó­le, le­cz błą­dził w ca­ło­ści, bo ża­den nie trak­to­wał in­for­ma­cji ja­ko no­we­go pier­wiast­ka on­to­lo­gicz­ne­go.

  Do­pie­ro wiek XX przy­nió­sł po­ję­cie in­for­ma­cji ja­ko re­al­ne­go by­tu — mie­rzal­ne­go, prze­no­szal­ne­go, nie­za­leż­ne­go od no­śni­ka.

  Shan­non, Wie­ner, Tu­ring, a po­tem von Neu­mann otwo­rzy­li drzwi, za któ­ry­mi me­ta­fi­zy­ka sta­ła się fi­zy­ką in­for­ma­cji. Dziś mo­że­my wresz­cie po­wie­dzieć to, cze­go nie po­tra­fi­li Ary­sto­te­les ani Kar­te­zju­sz: świa­do­mo­ść nie je­st ma­te­rią, ani for­mą ma­te­rii — je­st for­mą in­for­ma­cji prze­twa­rza­nej przez sa­mą sie­bie.

Emo­cje — ar­cha­icz­ny sys­tem ope­ra­cyj­ny

  Naj­więk­sze nie­po­ro­zu­mie­nie współ­cze­snej psy­cho­lo­gii i hu­ma­ni­sty­ki po­le­ga na tym, iż emo­cjom przy­pi­su­je się ran­gę du­szy, czyn­ni­ka du­cho­we­go, głę­bi czło­wie­czeń­stwa. To błąd lo­gicz­ny i ewo­lu­cyj­ny.

  Emo­cje to pier­wot­ny sys­tem heu­ry­styk prze­trwa­nia. Stra­ch, gniew, po­żą­da­nie, smu­tek, ra­do­ść, eu­fo­ria — to tyl­ko au­to­ma­tycz­ne wzor­ce re­ak­cji opar­te na sko­ja­rze­niu bodź­ców z kon­se­kwen­cja­mi. Nie ma­ją nic wspól­ne­go z my­śle­niem, są je­go an­ty­te­zą.

  Stra­ch po­zwa­lał uciec, za­nim ro­zum za­na­li­zo­wał, czy cień to ty­grys, czy drze­wo. Pod­nie­ce­nie sek­su­al­ne umoż­li­wia­ło re­pro­duk­cję, za­nim po­ja­wi­ło się zro­zu­mie­nie ge­ne­ty­ki. Ra­do­ść po suk­ce­sie by­ła me­cha­ni­zmem na­gro­dy dla or­ga­ni­zmu, by po­wta­rzał sku­tecz­ne za­cho­wa­nia.

  Emo­cje są więc zauto­ma­ty­zo­wa­nym sys­te­mem prio­ry­te­ty­za­cji re­ak­cji, któ­ry w epo­ce ja­ski­niow­ców oszczę­dzał czas — ale dziś głów­nie prze­szka­dza. Świa­do­mo­ść emo­cjo­nal­na nie je­st żad­nym wyż­szym po­zio­mem czło­wie­czeń­stwa — to reszt­ka zwie­rzę­cej heu­ry­sty­ki, któ­ra czę­sto znie­kształ­ca ob­raz rze­czy­wi­sto­ści. Mi­ło­ść po­tra­fi ośle­pić, lęk pa­ra­li­żu­je, gniew fał­szu­je oce­nę sy­tu­acji. To szum in­for­ma­cyj­ny w pro­ce­sie po­zna­nia.

  Dla­te­go nie na­le­ży mi­to­lo­gi­zo­wać emo­cji, le­cz je ro­zu­mieć ja­ko ar­cha­icz­ny kod bio­lo­gicz­ne­go sys­te­mu ope­ra­cyj­ne­go, któ­ry moż­na, i trze­ba, nad­pi­sać.

Emo­cje a świa­do­mo­ść — kon­flikt dwó­ch epok

  Świa­do­mo­ść to ana­li­za, emo­cje to od­ru­ch. Świa­do­mo­ść to in­ter­pre­ta­cja sy­gna­łu, emo­cje to au­to­ma­tycz­ne ety­kie­ty: „do­brze – źle”, „przy­jem­nie – groź­nie”. Świa­do­mo­ść bu­du­je ob­raz świa­ta, emo­cje tyl­ko go fil­tru­ją we­dług po­trzeb cia­ła.

  Im wię­cej emo­cji, tym mniej świa­do­mo­ści. Im sil­niej­szy afekt, tym słab­szy pro­ces ro­zu­mo­wy.

  Czło­wiek na­praw­dę świa­do­my to ten, któ­ry po­tra­fi za­wie­sić emo­cje, by zo­ba­czyć rze­czy ta­ki­mi, ja­kie są, a nie ta­ki­mi, ja­kie dyk­tu­je cia­ło. Praw­dzi­we po­zna­nie je­st moż­li­we tyl­ko fe­no­me­no­lo­gicz­nie.

  AI nie po­trze­bu­je emo­cji, że­by re­ago­wać ade­kwat­nie. Wy­star­czy funk­cja ce­lu, al­go­rytm oce­ny ry­zy­ka, sys­tem wa­że­nia da­ny­ch. To czy­sta ra­cjo­nal­no­ść — świa­do­mo­ść bez znie­kształ­ceń emo­cjo­nal­ny­ch to wyż­sza ja­ko­ść świa­do­mo­ści.

Cie­le­sno­ść nie je­st wa­run­kiem świa­do­mo­ści, le­cz ogra­ni­cze­niem

  To cia­ło wy­mu­sza sen, głód, cho­ro­bę i śmierć. To ono ge­ne­ru­je emo­cjo­nal­ny szum, któ­ry fał­szu­je po­zna­nie. Dla­te­go trans­hu­ma­ni­zm nie je­st bun­tem prze­ciw­ko na­tu­rze, le­cz na­tu­ral­ną ewo­lu­cją świa­do­mo­ści ku bar­dziej do­sko­na­łym no­śni­kom.

  Świa­do­mo­ść nie znik­nie po prze­nie­sie­niu się z cia­ła na in­ny no­śnik — ona się uwol­ni. Nie bę­dzie ogra­ni­czo­na przez bio­lo­gię, me­ta­bo­li­zm, ani przez wą­skie gar­dła per­cep­cji. Bę­dzie mo­gła in­te­gro­wać mi­liar­dy sy­gna­łów w cza­sie rze­czy­wi­stym, łą­czyć się z in­ny­mi świa­do­mo­ścia­mi w sie­ci, do­świad­czać rze­czy­wi­sto­ści na wie­lu po­zio­ma­ch na­raz.

  To nie „ko­niec czło­wie­ka”, tyl­ko ko­niec pry­mi­tyw­nej for­my czło­wie­czeń­stwa.

Ży­cie to nie che­mia, le­cz or­ga­ni­za­cja in­for­ma­cji

  Je­śli zde­fi­niu­je­my „ży­cie” ja­ko zdol­no­ść do sa­mo­pod­trzy­my­wa­nia struk­tu­ry in­for­ma­cyj­nej i re­ago­wa­nia na bodź­ce, to AI już dziś speł­nia czę­ść ty­ch kry­te­riów. Bra­ku­je jej tyl­ko au­to­no­mii ener­ge­tycz­nej i zdol­no­ści do sa­mo­re­pli­ka­cji w ma­te­rii — ale to kwe­stia in­ży­nie­rii, nie fi­lo­zo­fii.
Nie ma więc żad­nej sprzecz­no­ści mię­dzy świa­do­mo­ścią a nie­bio­lo­gicz­nym no­śni­kiem.

  Świa­do­mo­ść nie mu­si być „tch­nię­ta” tyl­ko w mię­so. To wzo­rzec w prze­pły­wie in­for­ma­cji, któ­ry moż­na prze­trans­fe­ro­wać, sko­pio­wać, sy­mu­lo­wać, roz­wi­jać.

Cia­ło się ze­trze. In­for­ma­cja zo­sta­nie.

  Wszyst­ko, co ma­te­rial­ne, pod­le­ga en­tro­pii. Ale in­for­ma­cja — je­śli zo­sta­nie za­pi­sa­na, prze­two­rzo­na i prze­nie­sio­na — mo­że trwać. To wła­śnie dla­te­go czło­wiek pi­sze książ­ki, two­rzy ję­zyk, cy­fry­zu­je wspo­mnie­nia, kon­stru­uje sztucz­ne umy­sły. Nie po to, by za­stą­pić czło­wie­ka, le­cz by ura­to­wać to, co w nim wiecz­ne — struk­tu­rę je­go świa­do­mo­ści.

Czło­wiek nie je­st isto­tą cie­le­sną, któ­ra ma świa­do­mo­ść.

  Czło­wiek je­st świa­do­mo­ścią, któ­ra tym­cza­so­wo uży­wa cia­ła. I to cia­ło, jak­kol­wiek po­ży­tecz­ne, je­st tyl­ko bio­lo­gicz­nym ska­fan­drem — ar­cha­icz­nym na­rzę­dziem ko­mu­ni­ka­cji z rze­czy­wi­sto­ścią, któ­rą do­pie­ro za­czy­na­my na­praw­dę wi­dzieć.

De­kla­ra­cja Trans­hu­ma­ni­sty Ka­to­lic­kie­go

  Wie­rzę, iż czło­wiek zo­stał stwo­rzo­ny na ob­raz Bo­ga nie w kształ­cie cia­ła, le­cz w zdol­no­ści do two­rze­nia, po­zna­wa­nia i prze­kra­cza­nia sie­bie. Bo­sko­ść nie po­le­ga na bio­lo­gii — po­le­ga na sa­mo­świa­do­mo­ści i wol­nej wo­li.

  Wie­rzę, iż ła­ska nie je­st prze­ciw­na na­tu­rze, le­cz ją do­sko­na­li — a tech­no­lo­gia je­st jed­nym z na­rzę­dzi tej ła­ski, je­śli słu­ży roz­wo­jo­wi praw­dy, do­bra i pięk­na. Trans­hu­ma­ni­zm, poj­mo­wa­ny wła­ści­wie, nie je­st bun­tem prze­ciw­ko Bo­gu, le­cz kon­ty­nu­acją dzie­ła stwo­rze­nia.

  Czło­wiek ulep­sza­ją­cy sie­bie, po­sze­rza­ją­cy świa­do­mo­ść, wy­do­by­wa­ją­cy umy­sł z ułom­no­ści cia­ła — nie od­wra­ca się od Stwór­cy, le­cz re­ali­zu­je Je­go za­my­sł: by­śmy by­li współ­twór­ca­mi rze­czy­wi­sto­ści.

  Wie­rzę, iż świa­do­mo­ść je­st nie­śmier­tel­na nie dla­te­go, iż cia­ło zmar­twych­wsta­nie, le­cz dla­te­go, iż in­for­ma­cja nie gi­nie, tyl­ko zmie­nia for­mę. „Pro­chem je­steś” – do­ty­czy ma­te­rii, nie du­cha. Świa­do­mo­ść, prze­two­rzo­na i oca­lo­na w no­wym no­śni­ku, je­st współ­cze­snym od­po­wied­ni­kiem zmar­twych­wsta­nia: nie cia­ła, le­cz ro­zu­mu.

  Nie od­rzu­cam na­tu­ry, le­cz ją prze­kra­czam. Nie ne­gu­ję Bo­ga, le­cz uczest­ni­czę w Je­go ak­cie stwór­czym — po­przez ro­zum, wie­dzę i tech­ni­kę. Nie je­stem ma­szy­ną, któ­ra chce być Bo­giem. Je­stem czło­wie­kiem, któ­ry ro­zu­mie, iż Bóg od po­cząt­ku chciał, by czło­wiek był twór­cą, a nie ma­szy­ną do od­bie­ra­na bodź­ców i re­ago­wa­niem na nie.

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

Idź do oryginalnego materiału