Pewien obywatel Najśmieszniejszej Rzeczypospolitej, w istocie jak się okazało kibic, czyli z definicji zwyrol, w mieście Katowice skatował na ulicy przypadkową kobietę, bo miała na sobie coś, co kibolowi się nie podobało i generalnie w euforii obywatel kibol był. Złamana szczęka, pęknięta czaszka, to plus minus skutki spotkania niewiasty z suwerenem, nie jest wykluczone, iż i sutenerem amatorem.
Ale żeby nikt nie pomyślał, iż to jakiś odosobniony przypadek, to w niedalekim Jaworznie, inny suweren z zawodu kibol, acz chyba bez tytułu doktora, sponiewierał na ulicy inną kobietę za niewłaściwe barwy klubowe i jak potem wyjaśnił za to, iż nie nosiła koszulki z napisem „Karol Nawrocki prezydentem Polski” a przecież jako Polka i patriotka powinna. Gdzieś tam jeszcze, zdaje się iż na Podlasiu, kibole drużyny z zupełnie upadłej niby-ligi dopuścili się, jak to nazwano, „aktu agresji” wobec osobnika kwestionującego ich mądrość i elokwencję, lub coś w tym stylu.
Tak sobie myślę, co by się działo, gdyby tak owym kobietom i tak dalej, dał popalić jakiś Etiopczyk, Syryjczyk czy inny tego typu osobnik i co by na to powiedzieli obrońcy polskości i charyzmatyczni patrioci. Czy na przykład taki pan Kowalski dalej bagatelizowałby sprawę, i tłumaczył z uśmiechem na ustach, iż kobieta (któraś z ich) sama się prosiła o wpierdol, bo jak się naciąga na sobie niemiłe oku koszulki, to „trzeba się liczyć z konsekwencjami”. Bo oczywistym jest, prawi pan Janusz, iż kibole „mają swój honor” i pewne rzeczy są dla niech świętością. No takie tłumaczenie słyszałem. Na nieszczęście, iż tak powiem, kobieta nie została przy okazji zgwałcona, co oznacza, iż ominęła ją ewidentna przyjemność. Bo być obiektem gwałtu ze strony patrioty, kibola i prawdziwego tym samym Polaka, z definicji jest czymś nobilitującym. Niestety albo stety, ominęła ją ta przyjemność, szkoda, bo Karol byłby dumny ze swoich wyborców.
Patrząc zaś na to z innej nieco strony, to ja staram się owych kiboli zrozumieć, gdyż po owem zwycięstwie (coraz bardziej hipotetycznym) swojego idola Nawrockiego, muszą oni jakoś rozładować emocje, uzewnętrznić ową rozpierającą ich radość.
Nota bene ich idol, z oburzeniem używający terminu „bandyterka” w stosunku do tych, którzy domagają się sprawdzenia głosów, jakoś o tym rodzaju bandyterki praktykowanej przez jego wyznawców zaskakująco milczy. W ogóle radziłbym Panu Karolowi Alfonsowi i tak dalej, ostrożnie szafować słowami których znaczenia prawdopodobnie nie zna, i które mu z wiadomych powodów nie przystoją. Tak więc pojęcia takie jak sutener, prostytutka, opieka, kawalerka, ustawka a choćby hotel, są terminami których Nawrocki powinien za wszelką cenę unikać, biorąc pod uwagę jego fascynującą zwłaszcza dla kiboli, choć nie tylko, przeszłość.