Jeśli ktoś myśli, iż PiS po przegranych wyborach porzucił propagandę, ten się grubo myli. To teraz właśnie – w obliczu klęski i nieuniknionych rozliczeń – partia Kaczyńskiego będzie potrzebowała „oddanych” dziennikarzy.
– Przed wyborami, gdy dyktatura się domykała, propaganda partyjna radziła sobie, idąc po bandzie i na grubo – szczując wprost i kłamiąc bez żenady, wstydu i opamiętania. Symetryści pełnili w tym układzie już tylko rolę chórku. Dziś, gdy za moment PiS przejdzie do opozycji (jeśli faktycznie odda władzę), będą potrzebni jak nigdy dotąd – zauważa Eliza Michalik na łamach portalu NaTemat.pl.
– Dokładnie tak, jak napisałam wczoraj na X: to dla nich nie koniec roboty, tylko jej nowy początek. Teraz będą w pocie czoła zamazywać, rozwadniać, relatywizować, łagodzić, pisać historie na nowo, gumkować niewygodne fragmenty, wmawiać, iż ten, kto pamięta, źle pamięta… – dodaje dziennikarka.
Po prostu politycy PiS, by uciec od odpowiedzialności sięgną po wszystkie dostępne „atuty”. Także po symetrystów w mediach, którzy lubią udawać niezależnych dziennikarzy.
Źródło: NaTemat.pl